Jakiś czas temu zapytaliśmy o Wasze zdanie na temat wpływu pandemii koronawirusa na kina. Ten istotny problem spędza sen z powiek wszystkim, którym leży na sercu dobro przemysłu rozrywkowego. Poniżej prezentujemy wyniki naszej ankiety wraz z krótkim komentarzem.
Sondę na temat koronawirusa i biznesu kinowego przeprowadziliśmy na początku maja, kiedy to trudno było wyrokować, jak będzie wyglądać bliższa przyszłość, o dalszej nawet nie mówiąc. Teraz sytuacja nieco nam się wyklarowała, ale wciąż niewiele wiemy. Rządzący w swoim planie odmrażania Polski wspomnieli o kinach, jednak szczegółów na ten temat na razie brak. Być może okaże się, że po otwarciu wciąż będzie trudno korzystać z sal filmowych, ponieważ obostrzenia będą zbyt wymagające dla większości z nas. Wynikiem tego na seanse trafią tylko prawdziwi pasjonaci, a szeroka widownia, będąca gwarantem wysokich obrotów, zostanie przy streamingu, do którego w przeciągu ostatnich miesięcy mocno się przyzwyczaiła. Na obecną sytuację wpłyną również braki repertuarowe. Jak wiemy, wiele premier zostało przeniesionych na późniejsze terminy lub na czas nieokreślony. Czy w drugiej połowie roku sytuacja na tyle się unormuje, że blockbustery Marvela czy Disneya zaczną zarabiać satysfakcjonujące pieniądze? Tylko skończeni optymiści mogą patrzeć na to w ten sposób. Nie oszukujmy się – przyszłość przemysłu rozrywkowego jawi się w ciemnych barwach.
Ankieta z pytaniami o wpływ pandemii na kina miała w zamiarze uwidocznić nastroje panujące wśród publiczności oraz naświetlić plany, obawy i oczekiwania ludzi, dla których chodzenie na seanse stanowiło najlepszą formę spędzania wolnego czasu. Najważniejsze pytanie oczywiście brzmi, czy publika wróci do sal filmowych, gdy zagrożenie minie. Ponad 50% naszych ankietowanych nie może się już doczekać powrotu do kin. To bardzo dobry prognostyk dla branży. Wygląda na to, że miłość do filmów jest silniejsza niż strach przed reaktywacją pandemii. Około 28% pytanych woli poczekać, kiedy będzie już całkowicie bezpiecznie. Czy jednak da się określić ten czas? Z doniesień płynących z całego świata wynika, że Covid-19 zostanie z nami bardzo długo. Czy to oznacza, że blisko 30% pasjonatów kinematografii przez najbliższe lata nie odwiedzi sal kinowych?
Co w takim razie zrobi publiczność, gdy kina zostaną otworzone jeszcze w trakcie stanu epidemicznego? Dla blisko 43% pytanych istnieje możliwość uczęszczania na seanse, ale tylko wtedy, gdy właściciele sal wprowadzą konieczne obostrzenia. Wszystko wskazuje na to, że właśnie z tą sytuacją będziemy mieli do czynienia już niedługo. Czy 43% to dobry wynik? Daleko mu do pełnej satysfakcji, ale od czegoś trzeba zacząć. Ta liczba może się zwiększyć z biegiem czasu. Ludzie muszą zobaczyć, że w kinach jest na tyle bezpiecznie, że ryzyko zakażenia spada tam do zera. Około 32% ankietowanych jest dużo bardziej radykalna w tej kwestii. Generowanie skupisk ludzkich grozi powrotem pandemii, więc w żadnym wypadku nie można odwiedzać tego typu miejsc. 24% natomiast wróci do kin niezależnie, czy zostaną zachowane środki ostrożności, czy też nie. Wygląda na to, że 20% klientów kin to najbardziej oddana grupa, na którą zawsze można liczyć. Niestety procent jest zbyt mały, żeby utrzymać obroty na zadowalającym poziomie, zwłaszcza że prawdziwi kinomani rzadko korzystają z kinowego baru.
Jak wiemy, popcorn, napoje i przekąski generują olbrzymie przychody w multipleksach. Spadek obrotów w tym segmencie to kolejny gwóźdź do trumny dla kin. Trudno sobie wyobrazić swobodne podejście do spożywania (szczególnie przez dzieci) w miejscach publicznych przekąsek w dobie pandemii (lub krótko po). Nasi ankietowani na pytanie w tej sprawie odpowiedzieli, że nie korzystają z oferty barowej. Jest to zrozumiałe, ponieważ społeczność zebrana wokół naEKRANIE.pl składa się z ludzi, którzy cenią sobie bardziej filmową refleksję i seans w spokoju niż radosne piknikowanie w salach kinowych. Mówiąc pół żartem, pół serio: przychodzą na film, a nie do kina. Ponad 24% pytanych nie widzi nic złego w korzystaniu z baru. Około 30% ankietowanych ma jednak obawy. Część z nich wybierze jedynie napój, inni zdecydowaliby się tylko na dobrze zabezpieczone przekąski. 10% widzów zrezygnowałoby zupełnie z oferty barowej.
Popcorn nie stanie się więc w najbliższym czasie lokomotywą multipleksów. Nie będą nią również wielkie amerykańskie blockbustery, ponieważ szykuje nam się prawdziwa repertuarowa posucha. Dopiero w drugiej połowie roku coś się ma ruszyć w tej dziedzinie, choć trudno przewidzieć, czy i tu nie pojawią się jakieś problemy. Czy w dobie pandemii wybierzemy się do kin, jeśli w ich ofercie nie będzie superprodukcji? Ponad 50% ma jasność na ten temat – bez blockbusterów na ekranach, w kinach będą gościć dużo rzadziej. Co więcej, około 20% pytanych odpowiedziało, że w takim przypadku w ogóle nie wybierze się na salę filmową. Powyższy problem jest wielką zagwozdką dla kinowych decydentów. Może wyjściem z tej sytuacji byłoby odświeżenie starszych superprodukcji?
Z naszej ankiety wynika, że niekoniecznie. Aż 62% pytanych odpowiedziało, że nie interesuje ich oglądanie starszych filmów w kinie. To jasny i zrozumiały przekaz, który wyklucza wypełnienie oferty filmami sprzed lat. 25% pytanych byłaby zainteresowana taką formą, jednak tylko okazjonalnie. W czasach, gdy kinowy przebój tego samego roku ląduje na VOD, takie działanie wydaje się bez sensu. Szczególnie gdy ostatnimi miesiącami tak bardzo przyzwyczailiśmy się do domowego streamingu.
Czy w takim razie rynek filmowy zmieni się na zawsze? Czy oto jesteśmy świadkami narodzin dominacji platform streamingowych? Stały elektorat kin jest w tej sprawie dość konserwatywny. 26% pytanych ani myśli przerzucać się na VOD i czeka tylko na możliwość odwiedzenia sali filmowej. Co ciekawe, tyle samo zapytanych odpowiedziało, że do kina wybiorą się jedynie na blockbustery (których przecież na razie nie będzie). Podobny wynik uzyskali ci, którzy nie planują zmieniać swoich zwyczajów i z obu form dystrybucji będą korzystać tak jak do tej pory – po równo.
Co to oznacza? Wszystko wskazuje na to, że jest za wcześnie, żeby mówić o przesileniu w rywalizacji kin i VOD. Streaming nie zmonopolizuje na razie rynku, choć z pewnością urośnie w siłę. Świadczyć mogą o tym odpowiedzi na kolejne pytanie. 49% ankietowanych nie wierzy w to, że VOD już teraz pokona dystrybucję kinową. Jedynie 4% pytanych bierze pod uwagę taką ewentualność. 33% woli nie wypowiadać się na ten temat. Sytuacja jest tak dynamiczna, że jeszcze wiele może się zdarzyć. Co, jeśli w drugiej połowie roku nie uda się jednak otworzyć kin albo władza w strachu przed kolejną falą pandemii przezornie zamknie wszystkie skupiska ludzkie? Jest to wielce prawdopodobne, zwłaszcza że nauczeni na błędach rządzący mogą starać się stłamsić zagrożenie w zarodku. Taka ewentualność byłaby jednak gwoździem do trumny biznesu rozrywkowego. Cały rok bez kinowej dystrybucji wyrobiłby wśród widzów nawyki, które później trudno byłoby wyplenić. W perspektywie nieznanej przyszłości filmowi producenci również chętniej umieszczaliby swoje obrazy w ofertach platform VOD. Symbolem zmian byłby zapewne debiut Czarnej wdowy lub Mulan w streamingu Disneya. Na tę chwilę nie ma przesłanek, że coś takiego się wydarzy, ale rok 2020 jak na razie jest tak nieprzewidywalny, że dosłownie wszystko jest możliwe.
Czy w tym wszystkim jest jakieś światełko w tunelu? Możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość czy raczej nie mamy powodu do radości? Z pewnością my, jako widzowie, nic tutaj nie stracimy, co więcej możemy nieco zyskać. Dystrybucja VOD jest mimo wszystko prostszym środkiem dostępu do filmów, więc siłą rzeczy, jeśli czegoś nie zobaczymy na sali kinowej, to pojawi się to z pewnością na ekranach naszych telewizorów. Boli oczekiwanie na filmy, które w tym roku miały być wielkimi przebojami. Wcześniej czy później będące w zawieszeniu produkcje ujrzą przecież światło dzienne. Gorzej, jeśli w szerszej perspektywie hollywoodzcy decydenci uznają, że nie jest już opłacalne kręcenie tak wielkich blockbusterów. Wtedy projekty typu MCU mogłyby zostać zagrożone, co z pewnością złamałoby serca milionom fanów na całym świecie. Obecnie nikt nie bierze pod uwagę takiej ewentualności. Z naszej ankiety wynika, że kina wciąż zajmują należne miejsce w sercach miłośników filmów. Tego żaden Covid nie wypleni, choć na horyzoncie jak na razie trudno znaleźć przebłysk słońca.