Życie w miasteczku Deadwood w latach 70. XIX wieku zmieniało się jak w kalejdoskopie. Część mieszkańców próbowała uciec przed swoją przeszłością, część chciała zacząć nowe życie - jednak wszyscy nie mogli oprzeć się pokusom tego miejsca. Gorączka złota kierowała działaniami i myślami każdej jednostki. Łatwość w pozyskiwaniu drogiego surowca szybko jednak zniknęła, kiedy w mieście pojawił się rząd amerykański i koncern kopalniany pod wodzą George'a Hearsta. Konflikt między miejscowymi a przybyszami, próbującymi ograbić Deadwood, był nieunikniony. Sprawa została położona na ostrzu złota.

Choć to fabuła posuwa serial do przodu, jest ona tylko pretekstem do pokazania rozrastania się Deadwood z osady do miasteczka, nie pomijając przy tym szeregu procesów, które się z tym wiążą. Serial HBO obrazuje formowanie się społeczności, organizację prawa i rozrastanie się gałęzi politycznych na nowe obszary. To również portret zmieniającej się natury Zachodu, schyłku jego "dzikości". Indywidualizm takich jednostek jak Seth Bullock zostaje tutaj progresywnie zastępowany przez rozrastający się kapitalizm.

David Milch, twórca serialu, niejednokrotnie w wywiadach pokreślał, że celem produkcji było studium tworzenia się cywilizacji, powolnego przejścia z panowania nad chaosem w stan utrzymywania ładu. Milch chciał pokazać również społeczeństwo organizujące się wokół symboli. Początkowo planował osadzić akcję w Starożytnym Rzymie z chrześcijańskim krzyżem w roli głównej, ale HBO w tym momencie rozpoczęło już pracę nad projektem zwanym Rzym. Choć założenia produkcji były inne, stacja poprosiła Milcha o zmodernizowanie swojego pomysłu i w ten sposób zamiast centurionów podziwialiśmy rewolwerowców z Dzikiego Zachodu.

Serial imponował nie tylko swoimi ambitnymi założeniami, ale również niezwykle liczną obsadą. Ian McShane i Timothy Olyphant to najmocniejszy kaliber, jakim dysponowało Deadwood, ale i mniejsze rewolwery nie ustępowały im kroku. Al Swearengen i Seth Bullock, nie były jedynymi postaciami znanymi z kart historii, które pojawiły się w serialu. Na teren tytułowego miasteczka wkroczyli też wspomniany George Hearst, Wild Bill Hickock, czy Wyatt Earp.

Dość ciekawie oddano także ducha tamtych czasów. Żeby przenieść widza na Dziki Zachód postarano się o coś więcej niż kostiumy i scenografia - tak obelżywego języka telewizja jeszcze nie widziała. Aby uniknąć efektu komicznego, zdecydowano się zastąpić archaiczne bluźnierstwa współczesnymi. W ten sposób słowo "fuck" w pierwszym odcinku słyszymy 43 razy, a w ciągu całego serialu pada ono aż 2980 razy. Dokładnie 1,56 "fucka" na minutę.

Pomimo wysokich ocen krytyków Deadwood nigdy nie trafiło do szerszej publiczności. W 2006 roku po trzech sezonach straciliśmy kontakt z miasteczkiem na Dzikim Zachodzie. Warto jednak w wolnej chwili je odwiedzić - zuchwali na pewno jeszcze odnajdą tam złoto.

Czytaj więcej: GWIAZDA HATAKA: Jim Beaver - niespełniony nauczyciel

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj