Destiny 2: Ostateczny kształt ukaże się już na dniach i choć premiera ta miała mieć początkowo miejsce kilka miesięcy temu, to Bungie nie zostawiło nas z zupełnie pustymi rękami. Wszystko to za sprawą W stronę Światła, swoistego pół-sezonu, który oferuje nam zupełnie nowe aktywności, jak i bawi się tymi już w grze obcymi. Pierwsza z nich to Nawała, czyli dobrze znany z innych produkcji tryb hordy/tower defense. Celem naszej drużyny ogniowej jest obrona bazy przed falami wrogów na kilku zróżnicowanych mapach. Poza bronią i umiejętnościami mamy dostęp także do przeróżnych urządzeń obronnych, które możemy budować i ulepszać, wykorzystując zdobyte podczas walki punkty. W nagrodę otrzymujemy nową walutę, za którą możemy kupić powracające klasyczne i lubiane bronie z prywatnej kolekcji Lorda Shaxxa. Czy jest to tryb nieco monotonny? Tak, ale nie bardziej niż Szturmy czy Gambit, więc, tak czy siak, oferuje miłą odmianę. Poza tym pozwala wypróbowywać co chwilę nowe taktyki i sprzęt, a także wzbogacić swoją kolekcję. Na domiar wszystkiego jest dostatecznie wymagający, żeby zapewnić solidną porcję adrenaliny, wymaga myślenia i analizowania .
Fot. Bungie
+33 więcej
Jeśli zaś Nawała jest dla was za prosta, Bungie przygotowało też wyzwanie w postaci Panteonu, trybu, w którym ponownie zmierzyć się można ze znanymi z Najazdów bossami. To jeden z najbardziej ekstremalnych testów umiejętności każdego Strażnika. Polega on na walce ze wspomnianymi przeciwnikami jeden po drugim, na arenach znanych z Najazdów. O ile nieobecne są żadne łamigłówki i inne przeszkody na drodze do bossów, zachowane są wszystkie oryginalne mechaniki tych starć, można więc traktować to jako swego rodzaju poligon doświadczalny. Przez ostatni miesiąc prowadzący do Ostatecznego Kształtu udostępniana jest, tydzień po tygodniu, powiększająca się gama wrogów, startując od 4, a skończywszy na 8. Wraz z dodawanymi etapami zwiększa się też poziom trudności i tak wyzwanie z pierwszego tygodnia podejmujemy mając standardowe dla najazdu -5 Światła, zaś w ostatnim będzie to, podobnie jak podczas każdego wyścigu o pierwsze ukończenie, aż -20. Jest to więc nie lada wyzwanie. Niepozbawione jednak nagród, zdobyć bowiem można między innymi unikalne emblematy, mocniejsze bronie najazdowe, egzotyczne, a także tryumfy i tytuł Zabójcy Bogów. Trzeba się oczywiście na nie napracować, walcząc nie tylko z bardzo potężnymi oponentami, ale także i czasem, od którego zależeć będzie nasza punktacja i zdobyte łupy. Kolejnym dodatkiem jest Sala Czempionów. To nowa przestrzeń wspólna, w której spotkamy Lorda Shaxxa i odbierzemy nagrody za Nawałę. Ma ona ograniczoną funkcjonalność, podobną do lokacji Xura, ale jest zwyczajnie ładna i przyjemnie patrzy się na nowy design. Co prawda wszystkie wymienione powyżej tryby są nastawione na walkę PvE, ale Bungie nie zapomniało też o fanach potyczek między Strażnikami i w ramach tego otrzymali oni trzy zupełnie nowe mapy do Tygla. Są one całkiem miłe dla oka i sensownie zaprojektowane, choć jeśli mam być szczery, to żadna z nich nie zapadła mi szczególnie w pamięć. Myślę jednak, że osoby grające głównie PvP ucieszą się, gdyż dawno już nie było nowych, solidnych lokacji w Tyglu. Jest to miła odmiana, zwłaszcza że mam nieodparte wrażenie, że Bungie ostatnio mocno pokpiło te aspekty rozgrywki. Całość jest nie tylko osłodą wydłużonego czekania na premierę Ostatecznego Kształtu, ale i dobrą wprawką przed owym dodatkiem. Choć z materiałów promocyjnych wiadomo już, że sporo on namiesza i całkowicie miejscami przestawi styl rozgrywki w Destiny 2, to jednak warto teraz wrócić do gry i przygotować się na nadchodzące wyzwanie. Podoba mi się także sposób, w jaki twórcy wpletli te wydarzenia w ogólną linię czasową. Do zobaczenia pośród gwiazd, Strażniczki i Strażnicy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj