Ogrywanie Disco Elysium na Nintendo Switch może być przyjemnym doświadczeniem. Pod warunkiem, że jesteście skłonni pójść na pewne kompromisy.
W 2019 roku na PC trafiło
Disco Elysium, gra RPG stworzona przez estońskie studio ZA/UM. Była to produkcja pod wieloma względami nietypowa i znacznie wyróżniająca się na tle konkurencji. Twórcy stawiali na klimat, mnóstwo dialogów i tekstowych opisów, a nie na efektowną akcję. Dość powiedzieć, że w produkcji tej nie było typowej walki, a konflikty rozwiązywało się na inne sposoby. Graczom oraz krytykom ten pomysł, w połączeniu z interesującą fabułą i nietuzinkowymi postaciami, zdecydowanie przypadł do gustu, na co najlepszym dowodem są oceny w branżowych mediach.
Tak dobre przyjęcie z czasem przełożyło się na przygotowanie konsolowych portów. Dzieło ZA/UM trafiło między innymi na Nintendo Switch (15 marca 2022 roku premierę miało pudełkowe wydanie), które wydaje się idealną platformą do ogrywania tego tytułu. Czy rzeczywiście tak jest? Cóż… i tak, i nie.
Bez wątpienia świetnie w zabawie sprawdza się hybrydowy charakter konsolki, bo po prostu dobrze pasuje do wykreowanej przez estońskich deweloperów formuły rozgrywki. Zabawę łatwiej dawkować sobie w krótszych sesjach, bez potrzeby każdorazowego zapisywania i wczytywania gry. Możemy po prostu odpalić ją na kilkanaście minut, poczynić pewne postępy, a następnie wygasić ekran i odłożyć gdzieś na biurko, by po jakimś czasie do niej powrócić bez konieczności przedzierania się przez loadingi i menusy. Jestem również skłonny zaryzykować stwierdzenie, że switchowy port
Disco Elysium może być świetnym kompanem dłuższych podróży, choć sam jeszcze nie miałem okazji przetestować go w pociągu czy autobusie. Wydaję mi się jednak, że byłby to doskonały substytut książki czy audiobooków - dzięki pełnemu voice actingowi (po angielsku, gra oferuje jednak polskie napisy).
Pozytywne wrażenie robi sterowanie. Choć myszka w tego typu produkcjach wydaje się być „domyślnym” i najbardziej intuicyjnym rozwiązaniem, to i kontrolowanie bohatera przy pomocy pada jest czymś, do czego można szybko przywyknąć. Przytrzymując lewy bumper, podświetlamy pewne przedmioty, a następnie przy pomocy prawej gałki analogowej możemy się między nimi przełączać i wybierać te, z którymi chcemy wejść w interakcje – proste, wygodne, komfortowe. Wersja na Switcha oferuje również jedną istotną nowość, której nie ma na PlayStation czy Xboksi, a mianowicie obsługę dotykowego ekranu. Możemy po prostu dotykać palcem interesujące nas obiekty czy miejsca, w które chcemy wysłać protagonistę. Choć sam zdecydowanie wolę fizyczne przyciski, to miło, że taka opcja się pojawiła, bo bez wątpienia znajdzie się ktoś, komu przypadnie to do gustu.
Niestety, nie wszystko jest tak dopracowane, jak sposoby sterowania. Dużo gorzej wypada warstwa techniczna. Jeśli chodzi o samą jakość grafiki, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gra wygląda bardzo dobrze, zwłaszcza na ekranie Nintendo Switch OLED, który zapewnia świetne czernie i żywe kolory. Sytuację komplikuje dopiero przejście do ruchu, zwłaszcza w większych, otwartych przestrzeniach. Płynność zauważalnie spada w okolice 15-20 klatek, co nie jest miłe dla oka, a tych bardziej wrażliwych odbiorców może wręcz przyprawić o ból głowy. Wygląda również na to, że nie ma co oczekiwać poprawienia tej sytuacji, bo problemy te występują nadal, mimo pojawienia się kilku aktualizacji. Warto jednak mieć na uwadze, że cały czas mówimy o grze specyficznej, oferującej raczej niskie tempo rozgrywki, a więc spadki płynności raczej nie będą miały większego wpływu na sam przebieg rozgrywki. Dla niektórych problemem mogą okazać się też czasy ładowania, które są dłuższe niż na konkurencyjnych sprzętach. Co prawda zostały one skrócone w jednym z patchów, ale nadal, z oczywistych względów, loadingi trwają znacznie krócej na PS5 czy pecetach z dyskami SSD.
Wróćmy więc do pytania postawionego w tytule i wstępie: czy warto sięgnąć po
Disco Elysium na Nintendo Switch? Musicie odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: ile jesteście w stanie poświęcić w zamian za możliwość zabawy w dowolnym miejscu i czasie? To podobna sytuacja do switchowych portów
Wiedźmina 3 czy
Dying Light: jeśli jesteście w stanie przymknąć oko na momentami mocno rozczarowującą płynność i dłuższe czasy ładowania, to będziecie bawić się dobrze, bo to nadal ta sama, dobra i wciągająca gra co na większych i mocniejszych urządzeniach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h