Kino gatunkowe w naszym kraju nabiera rumieńców, ale jeszcze sporo wody w Wiśle będzie musiało upłynąć, zanim widzowie przestaną przyjmować z zaskoczeniem informacje o projektach próbujących czegoś innego. Mam wrażenie, że trzeba odczarować myślenie o polskim kinie jako przemyśle złożonym wyłącznie z komedii romantycznych i kina artystycznego. Nadzieją na to jest właśnie kino gatunkowe, a więc okazja do tego, by rodzimy film mógł serwować rozrywkę innego rodzaju. Przeszkodą na drodze do zmian wciąż są jednak pieniądze. Stworzenie pełnoprawnego horroru lub dzieła science fiction będzie bardziej obciążające dla portfela niż takie komedie romantyczne – oglądane zresztą chętniej przez widownię. Praca musi zostać jednak wykonana, aby przekonać niedowiarków, że jest to możliwe. Tym bardziej ciekawią mnie takie inicjatywy jak ta, która zrodziła się w Rzeszowie. Pod koniec czerwca odwiedziłem plan filmu Rage of Stars w Rzeszowie, a zatem – mogłoby się wydawać – w miejscu nieoczywistym, jeśli chodzi o tworzenie kina. Dzień dla mediów odbywał się w studiu Zefir na ulicy Langiewicza. Przed zawitaniem na miejsce wiedziałem o projekcie tyle, ile przekazywano w różnych informacjach prasowych. To wystarczyło jednak, żebym poczuł się zaintrygowany tym, co powstaje w mieście województwa podkarpackiego. Przede wszystkim głową całego przedsięwzięcia jest Łukasz Róg – filmowy samouk, pracujący wcześniej nad spotami reklamowymi m.in. dla Red Bulla, ale też pasjonata, który jako reżyser, scenarzysta i człowiek odpowiedzialny za całą resztę zadań niezbędnych do powstania filmu, stworzył przy pomocy przyjaciół krótkometrażowy film No Stars Anymore. Róg objeździł z nim dziesiątki zagranicznych festiwali, na których zdobył nawet wyróżnienia, więc kolejnym krokiem miało być stworzenie nowej i rozszerzonej wersji. Z czasem wszystko zaczęło nabierać rumieńców, a do projektu dołączył Rafał Kalisz, właściciel giganta światłowodowego Fibrain. Jak doszło do ich spotkania, które zaowocowało powstaniem Lukra FIlms? Na planie opowiedział mi o tym sam reżyser:
Jakiś czas po całej tej historii z moim pierwszym filmem, rozpocząłem przygotowania do stworzenia jeszcze fajniejszej wersji. W projekt zaangażowała się większa ekipa – jedenaście osób, z którymi współpracuję do dziś. Nazwałem nasze nowe przedsięwzięcie "zero budget movies" – chciałem nagrać No Stars Anymore jeszcze raz, ale tym razem całość rozbudować i ulepszyć. To było planowane dokładnie rok temu i mieliśmy rozpocząć prace 1 lipca. Kilka dni przed spotkaniem z ekipą rozmawiałem z Rafałem Kaliszem. Doszło do tego przez zupełny przypadek, bo jako były zawodnik Stali Rzeszów, bardzo chciałem zrobić film dla tego klubu. Zachwyciło mnie to, jak oni się mądrze rozwijają i jak dużo pracy w ten klub wkładają działacze, więc chciałem pokazać to na filmie. Wspomniałem kiedyś mojemu znajomemu, że fajnie byłoby wejść na stadion, do szatni, za kulisy tego klubu. A znajomy na to: "Słuchaj, nie znam za dobrze Rafała Kalisza, ale to jest mój sąsiad i jak go spotkam, to wspomnę mu o twoim pomyśle". Następnego dnia dzwoni... Rafał Kalisz. Spotkaliśmy się u niego w biurze, pokazałem mu projekt o Stali Rzeszów i praktycznie natychmiast dał mi zielone światło. Już miałem wychodzić, ale on nagle rzucił: "Co u ciebie, czym się zajmujesz?". Opowiedziałem mu o No Stars Anymore i o tym, że za tydzień startujemy z produkcją, ale też o innych planowanych przeze mnie projektach. A on na to, że może zrobimy to bardziej profesjonalnie. I tak się to zaczęło.
Fot. Aleksandra Zielińska
Po spotkaniu z Kaliszem wstrzymano więc realizację. Wszystko dlatego, aby nadać projektowi profesjonalnych ram. Rozpoczęto prace nad rozszerzoną wersją scenariusza, a także ogłoszono castingi, na które zgłosiło się kilka tysięcy aktorów z całego świata. Jeśli ktoś chce połączyć pasję do kina z miłością do swojego miasta, to naprawdę warto się taką inicjatywą zainteresować. Twórcy Rage of Stars nie udzielili informacji na temat budżetu, ale mówi się o kilku milionach złotych. Co ciekawe, miasto nie dołożyło się do projektu, ale pomagało filmowcom poprzez udostępnianie lokacji, zamykanie ulic – było po prostu dużym wsparciem. A kręcono między innymi w Ropczycach na torze motocrossowym, na bieszczadzkich trasach turystycznych czy w Hotelu Blue Diamond (sceny ataku na hotel). Róg w rozmowie ze mną z dużym szacunkiem wypowiadał się o wsparciu miasta, podkreślając korzyści obu stron – ekipa mogła zamykać ulice bez dużych nakładów finansowych, natomiast miasto będzie miało potem swoją promocję w finalnym produkcie. Rzeszów nie ma szczególnej tradycji filmowej, więc nie realizuje się w nim wielu produkcji (tym bardziej filmów z gatunku science fiction).
"Przede wszystkim [Rafał Kalisz] nie robi tego dla pieniędzy, bo jego firmy generują takie kwoty, że to nigdy nawet nie będzie blisko naszej branży filmowej" – zauważa Róg. "Widzę, że on to robi dla pasji, po przyjacielsku, bo chce wspierać Rzeszów. I stąd takie inicjatywy. Nazwaliśmy naszą działalność Lukra, bo to po prostu połączenie naszych imion: Łukasz-Rafał" – dodał.
Łukasz Róg przewiduje, że film będzie gotowy w drugiej połowie 2024 roku. Rozpoczną się wtedy poszukiwania dystrybutora, a rozmowy mają być prowadzone między innymi z firmami streamingowymi. Trudno powiedzieć oczywiście, czy film się uda, ale nie można nie zachwycić się postawą Roga, który zaczynał przygodę z filmem od przerabiania teledysków do tzw. szuflady, a niedługo być może zaprezentuje światu swoje pełnometrażowe widowisko. Nie ukrywa, że wychowany jest na kinie amerykańskim. Nie mógł przeboleć, że u nas nie robi się podobnych widowisk.
Nie ma takiej sytuacji przy naszym projekcie, że ja sobie wyszedłem z założenia, że nie ma w Polsce takiego filmu, to go zrobimy. Ja robię takie filmy, jak czuję i wiem, co chcę pokazać. Chcę zrobić coś, co sam bym chętnie obejrzał jako widz. Gdyby wydarzyła się taka cudowna okazja, że ktoś zaproponowałby mi nakręcenie filmu według czyjegoś scenariusza, to nie wiem, czy byłbym w stanie się w to emocjonalnie zaangażować. Chcę robić po swojemu, mam tyle pomysłów w głowie, że chcę pokazywać to, co ja widzę.
Nie ukrywa, że na początku swojej przygody nie wiedział nic na temat filmowania. Dopiero poznawał wszystkie niuanse i aspekty techniczne, ucząc się do realizacji swojego shorta za pomocą instruktażowych filmów z YouTube'a. Wśród inspiracji filmowych wymienia między innymi Drive, Sicario i Psy mafii, więc możemy spodziewać się gęstego klimatu i widowiskowych scen akcji – oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji. Róg jest też zapalonym graczem. Jeśli chodzi o ukazanie przemyśleń głównej bohaterki i przeobrażanie się w różne światy, to wyobraźnię reżysera pobudzała gra Hellblade: Senua’s Sacrifice.
Fot. Aleksandra Zielińska
Pierwszy film Roga opowiada o kobiecie z amerykańskich oddziałów specjalnych S.W.A.T., która ma przeczucie o zbliżającym się końcu ludzkości. Rage of Stars ma rozszerzać ten koncept, a główna rola przypadła tym razem Andrei Tivadar, aktorce rumuńskiego pochodzenia. Chociaż produkcji towarzyszy międzynarodowa obsada, to jednak zobaczymy na ekranie też dwie polskie artystki. Na planie miałem okazję porozmawiać z Małgorzatą Klarą i Mayu Gralińską Sakai, dzięki czemu dowiedziałem się więcej na temat ich ról i samej produkcji. Pierwsza wymieniona wcieli się w dowódczynię międzynarodowego oddziału.
"Moja rola początkowo napisana była dla mężczyzny w średnim wieku" – wspomina Klara. Dodaje: "Taki scenariusz zresztą też dostałam. Łukasz zadzwonił do mnie parę miesięcy po tym, jak zgłosiłam się na casting. To był casting typu open, więc nie wiedziałam dokładnie, do czego startuję. Zadzwonił do mnie i powiedział, że proponuje mi rolę, którą napisał dla faceta, bo z tych wszystkich zgłoszeń, właściwie wśród kobiet tylko ja mu wydaje się na tyle silna i charyzmatyczna, żeby móc to zagrać. Dostałam scenariusz i faktycznie, bardzo mi się on spodobał też pod kątem wyzwania, jakie mnie czekało. Oczywiście był też lęk, bo to jest film realizowany całkowicie po angielsku, a ja nie jestem native speakerem. Według Łukasza mój akcent był bardzo dobry, a ja uważałam, że jeszcze można nad nim popracować. Zastanawiałam się, czy mówić bardziej po brytyjsku, czy może po amerykańsku, ale potem stwierdziłam, że dobra, będę mówić po swojemu z naciskiem na to, aby dobrze intonować i nie robić błędów. Tym bardziej że gram postać w oddziale policji międzynarodowej, więc te różne akcenty będą się u nas mieszać".
A jaka jest odgrywana przez nią bohaterka?
Moja postać jest bardzo silna i charyzmatyczna, bo musi też trzymać w ryzach całe to towarzystwo, co nie było łatwe, bo przyjechały tu mocne aktorskie osobowości. Jest doświadczona, ale bierze też udział w misji, od której wiele zależy. Nie jest typem kobiety, która lubi żartować, jest skupiona i bardzo na serio, ale są też momenty, gdzie starałam się to rozluźnić. Budowałam sobie też w głowie jej historię, co może nie wszystko będzie widać na ekranie, ale pomagało mi to w lepszym odnalezieniu się w tej roli.
Małgorzata Klara wspomina, że traktowała ten projekt początkowo jako ciekawą przygodę, ale potem w trakcie prac zrozumiała, że mogą też zrobić bardzo dobre kino. Strzelała z broni, latała helikopterem i musiała zbudować pewność siebie, aby uwiarygodnić przed widzem, że to nie jest jej pierwsze rodeo. Podobnie wypowiadała się Mayu Gralińska Sakai – jej bohaterka również jest w służbach specjalnych. Wyróżnia ją to, że jako jedyna (prócz dowódcy) jest sceptyczna wobec głównej bohaterki, jej umiejętności czy stanu psychiczno-fizycznego. Nie kibicuje jej tak samo jak reszta. 
Mieliśmy dwa dni treningu wojskowego, co było super, bo większość z nas nie miała wcześniej styczności z bronią. Ja też od dwóch lat trenuję boks i będę miała szansę pokazać to na ekranie, więc dodatkowo się cieszę. Jeśli chodzi o trudności, to samo chodzenie w tym kostiumie z ciężką bronią, było wyzwaniem. Wbrew pozorom mocno ogranicza to ruchy, więc po 12 godzinach na planie czuć ten wysiłek. Odgrywaliśmy też sceny w plenerze w pełnym słońcu, ubrani w to wszystko. Pamiętam szczególnie kręcenie z helikopterami, z których musieliśmy wyskakiwać i powtarzać te ujęcia kilka razy. Tak, to było wyzwanie, ale też kapitalna zabawa.
Fot. Aleksandra Zielińska
+11 więcej
W obsadzie są też między innymi: Elijah Rowen, Jack McEvoy i Jord Knotter. Wysnułem wniosek, że przypadł im do gustu klimat Rzeszowa i są bardzo ciekawi efektu pracy. Patrząc na nich (ubranych w kostiumy wojskowe z ciężkimi karabinami), można też zrozumieć, czemu podoba im się praca, którą wykonują. W trakcie wizyty miałem okazję podejrzeć sesję zdjęciową do plakatów i szybko dało się wyczuć, że na planie jest świetna atmosfera. Szczególnie zapamiętam spotkanie Dave'a Rygielskiego, czyli stand-upera, który spontanicznie wysłał swoją taśmę w ramach castingu. Jest naturszczykiem i chociaż scena nie jest mu obca, to jednak musiał przystosować się do nieco innego rodzaju występu – przed kamerą w towarzystwie innych członków obsady. Chociaż gra rolę drugoplanową, to jednak dało się wyczuć, że jest dobrym duchem zespołu. Rozbawił mnie wielokrotnie w trakcie rozmowy, sypiąc ciekawymi anegdotami, jak choćby wspominając swoje sugestie zmian w scenariuszu, aby jeszcze mocniej podkręcać pewne wersy. Inna sprawa, że Róg zachęcał swoich aktorów do tego, aby improwizowali i dali się ponieść swoim rolom, co może pozytywnie wpłynąć na efekt końcowy.  Rage of Stars pod każdym względem jest inicjatywą intrygującą. To przemieszanie ogromnej pasji do tworzenia kina, profesjonalizmu, ale też pewnego rodzaju improwizacji i spontaniczności (nie tylko w grze aktorów). Twórcy mają ambicje, żeby sprzedać ten film na zagraniczny rynek i zrealizować adaptacje kolejnych pomysłów i snów Roga, których – jak sam mówi – ma niesamowicie dużo. Po spotkaniu z nim wierzę, że tak jest, i mocno mu kibicuję. A to dzięki tej jego widocznej miłości do kina – również tego gatunkowego – i próbie pewnego wychodzenia poza schematy, które wciąż ograniczają polski przemysł filmowy. Nie wiem, czy Rage of Stars osiągnie sukces, ale ponieważ jest to projekt powstały z prywatnych środków, który jednocześnie może być świetną pocztówką dla Rzeszowa, to nie ma powodów, by źle mu życzyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj