Fanfiction wielu osobom kojarzy się z infantylną zabawą dla nastolatek, w której mogą popuścić wodze swojej wyobraźni, a potem z tego wyrosnąć jak ze starych ubrań. Jednak ilość tytułów, które codziennie powstają na serwisach oferujących ich opublikowanie, sugeruje, że to dość niedoceniona potęga. Pozostaje pytanie, czy tworzone treści nie oferują nic oryginalnego i stanowią zwyczajny plagiat, czy może na ich podstawie może powstać coś świetnego? I co na ten temat sądzą pisarze, którzy mogą poczuć się najbardziej zagrożeni faktem, że ktoś korzysta z ich świata i bohaterów?
Fanfiction to dzieło literackie, które zostało stworzone na podstawie już istniejącego utworu. To potężne narzędzie, które pozwala fanom tworzyć nowe zakończenia albo dopisywać wątki, których brakowało im w oryginale. Może wykorzystywać stworzone przez kogoś uniwersum, bohaterów lub historię. Jest wiele serwisów, które oferują publikowanie takich tytułów. Jednymi z najpopularniejszych są Wattpad i AO3, który co roku jest w stanie zebrać od użytkowników kwotę znacznie przekraczającą potrzeby utrzymania strony. Warto zastanowić się, co atrakcyjnego mają w sobie fanfiction, że jest na nie taki popyt. Czy mają coś, czego nie oferują same oryginały, czy może odpowiadają na potrzeby, które rynek ignoruje? Choć na potrzeby artykułu mówimy o plagiacie, w ujęciu prawnym zwykle mówi się o złamaniu praw autorskich. Plagiat jest tu użyty dlatego, że w dyskusjach internetowych na ten temat posługujemy się tym mocniejszym określeniem, by podkreślić skopiowanie jakiejś części czyjejś własności intelektualnej. Można powiedzieć, że to skrót myślowy. Prawo podchodzi do tego tematu różnie, zależenie od tego, o jakim kraju mówimy.  Przede wszystkim mitem jest przekonanie, że wszystkie fanfiction muszą być źle napisane. Choć oczywiście to, że każdy może publikować swoje prace w Internecie sprawia, że robią to także osoby, które nie mają do tego smykałki. Jest mnóstwo tytułów, których autorami są dzieci, które nigdy przedtem nie dotykały klawiatury, by coś napisać. Jednak z tej swobody wynikają dwie rzeczy. Po pierwsze młody pisarz może dostać swoją pierwszą informację zwrotną na temat stworzonej pracy, która pomoże mu osiągnąć szybszy rozwój. A po drugie, brak ograniczeń pozwala na najbardziej szaloną dowolność. Nikt nie musi martwić się poprawnością, sprzedażą czy cenzurą. Na kapitalistycznym rynku, na którym odbiorcy dyktują niemal całościowy kształt dzieła, fanfiction pozwala na popis kreatywności niepowstrzymanej przez strach, że nikt tego nie kupi.

TOP 10 fandomów, o których jest najwięcej historii na FanFiction.Net na dzień 30 marca, 2021 roku (źródło): 

Źródło: Warner Bros.
+4 więcej

Fanfiction kontra profesjonalni pisarze

Wielu aktualnie profesjonalnych pisarzy zaczynało właśnie w ten sposób. Niektórzy skasowali swoje stare konta, a inni dumnie dalej się do nich przyznają. Na przykład Marissa Meyer, która pisze popularne książki dla młodzieży, zostawiła swoje historie na temat Sailor Moon dostępne na stronie Fanfiction.net. Meg Cabot pisała za to w uniwersum Star Wars. Autorka przyznaje, że uważa zjawisko fanfiction za coś pozytywnego, ponieważ pozwala pisarzom nauczyć się, jak opowiadać historię. Według niej przez zabawę w czyimś świecie nabywają umiejętności niezbędnych, by z czasem stworzyć swój własny. Z tym z kolei nie zgadza się George R. R. Martin, który uważa, że hamuje to kreatywność. Pisarka fantasy Naomi Novik jest za to współzałożycielką organizacji, która chroni twórczość fanowską i wśród jej projektów była między innymi wspomniana strona AO3. Jeśli chodzi o podejście, jakie mają pisarze do prac tworzonych na podstawie ich książek, są one bardzo różnorodne. J.K Rowling nie ma z nimi problemu, dopóki ktoś na nich nie zarabia i nie zawierają one treści seksualnych. Anne Rice, która napisała Wywiad z Wampirem, jest stanowczo przeciwko nim i nawet kazała prawnikom podjąć związane z tym kroki, by dzieła na podstawie jej prozy zostały usunięte z Internetu. Oczywiście głównym powodem, dla którego fanfiction może przeszkadzać pisarzom jest to, że to ich praca, z której się utrzymują. A fakt, że ktoś może jej kosztem próbować sobie zarobić, nie jest przyjemną myślą. Niektórzy za to mają obawy, że ktoś stworzy interpretację ich bohaterów, która im się stanowczo nie spodoba. Co już mniej sensowne, biorąc pod uwagę to, że w momencie, w którym wystawiasz swoją pracę dla innych, następuje „śmierć pisarza” i czytelnicy mają prawo tworzyć do niej swoje własne teorie.  Z drugiej strony C.S. Lewis, autor Opowieści z Narnii, sam zachęcał swoich młodych fanów do pisania. W liście do swojego czytelnika z 1961 roku oznajmił, że zaczynał pisanie w jego wieku i była to świetna zabawa. Więc choć sam nie napisze już więcej historii w tym świecie, nic nie stoi na przeszkodzie, by on to zrobił. Ba, w innym liście dodał, że można jeszcze samemu narysować sobie mapkę tego świata i zostawił wiele luk, które można wypełnić. Za to Leigh Bardugo uważa, że fanfiction jej pochlebiają, ponieważ oznaczają, że ktoś jest aż tak wciągnięty w stworzony przez nią świat, że nie chce go opuścić. Jak widać ile autorów, tyle opinii. Niektórzy będą widzieć w pracach fanów zagrożenie, inni potraktują je jak komplement.

Już plagiat, czy jeszcze inspiracja?

Wiele książek, które zaczynały jako fanfiction, zostało wydanych na papierze. Wśród tych najbardziej znanymi są oczywiście After i Pięćdziesiąt Twarzy Greya, które pierwszy raz pojawiło się w Internecie w 2009 roku i zostało usunięte w 2011, a do tego czasu miało 56 tysięcy wystawionych recenzji. Cassandra Clare pisała za to Draco i Ginny z fandomu Harry’ego Pottera. Jej praca, bijająca rekordy popularności w serwisie, została w pewnym momencie ściągnięta ze strony Fanfiction.net za plagiat. Wiele osób uważa, że to nie przypadek, że główni bohaterowie jej serii Miasto Kości to właśnie blondyn i rudowłosa dziewczyna. Nawet Neil Gaiman tworzył historie inspirowane innymi, a dokładnie Sherlockiem Holmesem i twórczością Lovecrafta. W takich momentach warto zastanowić się, jak bardzo autor zainspirował się czyjąś pracą. Czy dalej przypomina ona kopię oryginału, czy zaczęła już stanowić odrębną historię? Sztuka zawsze stanowi reprodukcję czegoś, co istniało już wcześniej. Rzadko który twórca zaczyna coś kompletnie od zera. Nawet patrząc na klasyki, widzimy w nich często pewną wariację na temat czegoś, co już powstało. Szekspir pisząc Romea i Julię inspirował się poematem Arthura Brooke’a o tytule The Tragicall Historye of Romeus and Juliet. Tolkien tworząc swój fantastyczny świat bazował na historiach z mitologii nordyckiej. Wiele osób uważa nawet, że Gandalf jest jego odpowiednikiem Odyna. Choć nie są to typowe fanfiction, albo przynajmniej ich nie przypominają, to też zostały zainspirowane przez dzieła innych ludzi. Można zatem spokojnie założyć, że jest to coś, czego nie da się uniknąć. Tylko gdzie postawić granicę – zmieniając imiona bohaterów, tworząc alternatywne historie? Kiedy postawić linię pomiędzy plagiatem a odrębnym dziełem? Kolejnym bardzo ciekawym przykładem fanfiction, które osiągnęło sukces, jest książka Fangirl autorstwa Rainbow Rowell. Pisarka bez wstydu od zawsze przyznawała, że uwielbia czytać historie ze świata Harry’ego Pottera, Sherlocka i Star Wars. Sama pisała losy zakochanych w sobie Draco i Wybrańca. Fangirl opowiadało historię dziewczyny, która pisała podobne fanfiction o nazwie Carry On. Co więcej, czytelnikom tak spodobał się ten koncept, że fanfik fanfika głównej bohaterki… też został wydany. Obie książki zostały zresztą bestsellerami. 

Dlaczego my to w ogóle czytamy, zamiast iść do księgarni?

Jeśli zastanowić się nad popularnością tej formy, można zauważyć kilka rzeczy. Gdy opisy wydawnictw często kłamią i ciężko znaleźć książkę, o której ma się pewność, że będzie w naszym guście, fanfiction oferuje nam prosty system tagów, które pozwalają nam łatwo nawigować po tytułach. Można odnaleźć ukochane tropy za pomocą kilku kliknięć myszką, czego internetowe księgarnie niestety nie oferują. Co więcej, skoro są to historie, które wychodzą od ludzi będących także ich czynnymi odbiorcami, to będą oni doskonale rozumieć swój target. Warto też wspomnieć o tym, że fanfiction przedłuża życie serii i fandomu, zasypując go nowym kontentem. Jeśli są pisarze, którzy dostarczają tych alternatywnych historii, to wciąż będą ludzie, którzy będą je czytać i sięgać do oryginału. I w końcu – jest to cała społeczność czytelników i pisarzy, którzy mogą w ten sposób poznać osoby o podobnych zainteresowaniach i poekscytować się z nimi ukochaną serią. Można się kłócić, czy operowanie w czyimś świecie rozwija warsztat, czy może lepiej od początku ćwiczyć go na własnym, jednak możliwość trafienia do szerszej publiczności, która cię rozumie, na pewno zachęca do tworzenia.  Inspiracja nie jest czymś złym i dzięki innym twórcom można samemu stworzyć coś wspaniałego. Jednak nie można się dziwić, czemu wielu pisarzy zachowuje rezerwę do tej formy, skoro nie zawsze łatwo im się bronić przed plagiatem, który żeruje na ich pracy. Różne kraje oferują inne rozwiązania, jednak w dobie Internetu niełatwo jest kontrolować takie rzeczy. Można jednak założyć, że kreatywność napędza kreatywność i fanfiction wcale nie musi być złym czy infantylnym zjawiskiem. Zachęca wielu młodych ludzi do pisania i dzielenia się tym z innymi, co z kolei może pomóc im z radzeniem sobie z krytyką czy niepochlebnymi recenzjami w przyszłości. W dodatku tworzy społeczność ludzi z podobnymi zainteresowaniami, którzy kochają zarówno pisać, jak i czytać. I jak widać sentyment do tego może zostać na całe lata.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj