Jam jest mieszczuch z krwi i kości, a ze wsią mam tyle wspólnego, że czasami odwiedzam ciotunię, która z dziada pradziada zamieszkuje niewielką wieś – i to w dodatku taką, w której czas zatrzymał się w epoce Gierka. New Hollandy, John Deere'y i inne współczesne maszyny to oni tylko w żurnalu oglądali! Tam dobrze trzymają się jeszcze Ursusy C-330 czy poczciwe Bizony. Zasiadając za ich sterami, można poczuć prawdziwy trud zawodu rolnika. To właśnie w takich urokliwych okolicznościach postanowiłem przetestować Farming Simulator 23

Małe, ale interesujące

Seria Farming Simulator przyzwyczaiła odbiorców do tego, że to dość rozległe gry. Często trzeba swoje przejechać, by dostać się z jednego końca mapy na drugi. W wersji na Nintendo Switch obszar jest jednak zauważalnie mniejszy. To skromniejsza wersja giganta z pecetów, co jest oczywiście zrozumiałe – nie tylko ze względu na parametry techniczne sprzętów docelowych (Nintendo Switch i urządzenia z systemami Android oraz iOS) i mniejsze ekrany. Stosunkowo niewielki wyświetlacz sprawia, że pomocny okazuje się widok z lotu ptaka, dzięki któremu jesteśmy w stanie dostrzec znacznie więcej niż z kabiny ciągnika lub widoku "zza pleców". Małe mapki (jak na razie sprawdziłem jedną z dwóch dostępnych) idealnie komponują się z całością, bo dzięki temu zabawa się nie dłuży i nie nudzi.  W kieszonkową wersję nowej odsłony cyklu wprowadza nas naprawdę bogaty samouczek, który przedstawia tajniki zarządzania wirtualną farmą. Od podszewki poznajemy wszystko, z czym przyjdzie nam się zmierzyć podczas tradycyjnego prowadzenia rozgrywki. Jako że nie miałem z tą marką zbyt wiele wspólnego, to z ochotą obejrzałem wszystkie tutoriale i wykonałem zadania niezbędne do zaliczenia "lekcji" i popchnięcia wątku do przodu. Muszę przyznać, że czerpałem z tej nauki ogromną frajdę. Już na tym etapie gra wydała mi się na tyle interesująca, że myślę o zbliżającej się premierze. 

Farma na urządzeniach przenośnych

Interfejs jest specjalnie skrojony pod urządzenia mobilne, zatem nie ma problemów z ogarnięciem przycisków i przypisanych do nich funkcji. Do tego zastosowano liczne uproszczenia oraz możliwość dostosowywania mechanik pod siebie. Z pewnością docenią to gracze, którym niekoniecznie zależy na tym, by każdą czynność na farmie wykonywać ręcznie. Są przecież odbiorcy, którzy chcą po prostu pojechać na pole i zacząć siać, bez konieczności przełączania dziesiątek przycisków, włączników i wszelkiej maści wihajstrów. Te opcje stworzone są z myślą o nich. Poza tym niektóre z aktywności zostały całkowicie zautomatyzowane. Przykład: ładowanie kłód czy palet.  To gra na urządzenia mobilne, więc trzeba liczyć się z tym, że będzie wyglądać jak większość podobnych produkcji. Sam nie spodziewałem się zresztą, że Farming Simulator 23 będzie prezentował się wybitnie. Jeśli zależy Wam na jak najlepszej oprawie, to powinniście sięgnąć raczej po FS22 na PC. Wersja z 2023 roku prezentuje się przeciętnie, żeby nie powiedzieć mizernie. Na dodatek odniosłem wrażenie, że przydałaby się dalsza optymalizacja. 

Dla kogo Farming Simulator 23?

Skłamałbym, gdybym napisał, że to tytuł skierowany do największych wyjadaczy. Dla nich będzie to niestety tylko potworek i młodszy, a zarazem mniejszy brat "dużej" serii. W wersji mobilnej otrzymujemy sporo elementów, ale nie jest to wszystko, co było obecne w ubiegłorocznej odsłonie na komputery stacjonarne. Wszystko została jednak dobrze skrojona pod platformy mobilne, a tym samym również pod posiadaczy takich sprzętów. Czy to ich przekona? Czas pokaże. A przekonamy się o tym niedługo, bo premiera Farming Simulator 23 na Androidzie, iOS i Nintendo Switch zaplanowana została już na 23 maja. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj