W tym tygodniu zespół Tima Cooka zaprezentował, jak widzi przyszłość branży tabletów. Ale wprowadzenie iPadOS może odbić się czkawką na tym segmencie rynku i doprowadzić do jego stagnacji. Albo zmiany zasad gry.
Branża mobilna nie rozwija się równomiernie. Od kilku lat można dostrzec stagnację w segmencie tabletów, która na przestrzeni kolejnych miesięcy będzie się tylko pogłębiać. Według badań przeprowadzonych przez Digitimes Research tylko w drugim kwartale tego roku sprzedaż tych rządzeń spadnie o ok. 8,7%. I nie ma w tym niczego dziwnego – w dobie dużych, 6-calowych telefonów zapotrzebowanie na tego typu sprzęty po prostu maleje. Proste notatki można bez problemu sporządzić na ekranach telefonów z Note w nazwie, a kilkunastocalowymi tabletami interesuje się wąska grupa użytkowników. Debiut systemu iPadOS może doprowadzić do kanibalizacji tej branży.
Apple jest niekwestionowanym liderem rynku tabletów, w pierwszym kwartale tego roku odpowiadał za sprzedaż 27% urządzeń tego typu, a drugi na podium Samsung mógł pochwalić się udziałem na poziomie zaledwie 13%. Reszta stawki nie przekroczyła nawet progu 10%. Nic więc dziwnego, że to Apple będzie wyznaczać standardy na rynku tabletowym, a wprowadzenie iPadOS nie tylko zwiększy funkcjonalność urządzeń z Cupertino. W dłuższej perspektywie może także doprowadzić do tego, że klasyczne tablety stracą rację bytu i zostaną zastąpione przez urządzenia hybrydowe.
Może wydawać się, że mamy tu do czynienia z różnicą czysto kosmetyczną, sprowadzającą się wyłącznie do nazewnictwa. Nie zdziwię się jednak, jeśli za kilka lat Apple zrezygnuje z produkcji nowych odsłon ultrabooków i zastąpi tę kategorię produktów swoimi iPadami. W końcu dzięki iPadOS różnica między systemem mobilnym a stacjonarnym uległa znacznemu zatarciu.
Dzięki nowej aktualizacji iPady przestaną być traktowane wyłącznie jako większe wersje iPhone’ów i zbliżą się swoją funkcjonalnością do urządzeń z linii Microsoft Surface. Będzie można korzystać z nich bez podpinania klawiatury, ale to po zadokowaniu ukażą pełnię swoich możliwości. A co za tym idzie – ukażą niemoc androidowej konkurencji.
Sterowanie jest wszystkim
Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli wsparcia dla myszy. Steve Jobs zarzekał się, że urządzenia mobilne powinny być obsługiwane wyłącznie za pomocą dłoni, a wszelkie peryferia w stylu rysików czy myszek są zbędne. Tak było kiedyś, obecna generacja iPadów dysponuje już taką mocą obliczeniową, że bez problemu może sprawdzić się do obsługi oprogramowania wymagającego sporych zasobów mocy. Albo do pracy z wieloma aplikacjami jednocześnie. Dlatego pojawienie się obsługi myszy było tylko kwestią czasu, inżynierowie Apple prędzej czy później musieli wprowadzić tę funkcję.
Zwłaszcza że na horyzoncie majaczy zapowiedź wprowadzenia pełnoprawnego pakietu graficznego od Adobe. Gryzoń może okazać się bardzo przydatny podczas pracy np. z InDesignem czy Premiere Pro.
Na jesieni zadebiutuje również serwis gamingowy Apple Arcade, prawdopodobnie w tym samym czasie co oficjalna odsłona iPadOS. Nie jest to przypadkowa zbieżność terminów - nowy system wprowadzi bowiem wsparcie dla kontrolerów Xbox One oraz PS4. Korporacja liczy na to, że w ten sposób zapewni graczom bardziej gamingowe doświadczenia podczas ogrywania tytułów udostępnianych w Arcade. A to jeszcze nie koniec peryferiów, które w końcu będą współpracować z mobilnym ekosystemem Apple.
Firma chce także umożliwić zapisywanie dowolnych plików w pamięci urządzenia oraz korzystanie z pamięci USB w iPadOS. Niby nic wielkiego, ale dotychczas korporacja broniła się przed tak szerokim otwarciem się na peryferia firm trzecich. Tymczasem za kilka miesięcy do iPada podłączymy już nie tylko stację dokującą, ale i myszkę, najpopularniejsze pady konsolowe oraz pamięci USB. Być może sprzęty z Androidem oferowały to już wcześniej, ale nie potrafiły wykorzystać potencjału, jaki tkwił w tych peryferiach. Wszystko wskazuje na to, że Apple rozegra to znacznie lepiej.
Innowacje związane z aktualizacją systemu operacyjnego nie ograniczają się bowiem wyłącznie do peryferiów, ewoluowało także spojrzenie Apple na rolę tabletów w świecie urządzeń mobilnych. To dlatego w iPadOS będziemy mogli odpalić w kilku oknach tę samą aplikację. Funkcja ta ułatwi pracowanie z kilkoma dokumentami jednocześnie, tablet z Cupertino stanie się pod tym względem tak samo funkcjonalny jak laptopy bądź hybrydy w stylu Surface’a.
Pojawi się również możliwość odpalania większej liczby aplikacji w trybie Slide Over, co pozwoli symulować pracę w systemie okienkowym. Na ekranie głównym będziemy mogli przypiąć widżety, przeglądarka Safari zostanie wzbogacona o nowe skróty klawiszowe, otrzymamy do dyspozycji menadżer plików oraz możliwość wgrania nowych fontów. Za kilka miesięcy korzystanie z tabletu Apple będzie przypominało pracę na klasycznej hybrydzie z Windowsem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że sprzęty z Androidem mogą być równie funkcjonalne, ale producenci nie wykorzystują w pełni ich możliwości. Zwłaszcza w przypadku najtańszych modeli, które są po prostu większą wersją smartfonów.
Dziś Apple dostarcza niemal tyle tabletów co trzech najmocniejszych konkurentów razem wziętych: Samsung, Huawei oraz Amazon. Sprzedaż sprzętów tej drugiej firmy w najbliższych miesiącach prawdopodobnie spadnie w wyniku wojny handlowej, jaką Chiny prowadzą z USA. A to tylko umocni pozycję lidera tej branży i zmieni układ sił na rynku.
W ostatnim kwartale spośród kluczowych producentów tabletów tylko firma z Cupertino mogła pochwalić się wzrostem sprzedaży. W dalszej perspektywie może to doprowadzić do totalnej marginalizacji tej gałęzi przemysłu mobilnego. iPad, który rozpoczął modę na tablety, będzie także gwoździem do ich trumny.
Klasyczne tablety prawdopodobnie zostaną wyparte przez rozwiązania hybrydowe, czyli urządzenia od początku projektowane z myślą o współpracy z myszką i klawiaturą. Na popularności może zyskać linia Surface, która wybije się na sukcesie iPadOS, a producenci sprzętów z Androidem w końcu przeprojektują tabletowy system tak, aby był bardziej funkcjonalny i lepiej imitował działanie klasycznych laptopów.
Pierwsze oznaki tej małej rewolucji już widać na horyzoncie – Samsung zamierza podjąć współpracę z firmą AMD, aby wdrożyć w swoich urządzeniach mobilnych podzespoły autorstwa tej firmy. A to oznacza, że w niedalekiej przyszłości możemy doczekać się smartfonów i tabletów z Androidem o jeszcze większej wydajności. Idealnych do odpalania wymagających gier oraz pracy z zaawansowanymi, nieokrojonymi programami graficznymi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h