Jeszcze przed sobotnim koncertem zaproszeni goście oraz organizatorzy podkreślali, że fani goszczących w Krakowie kompozytorów będą mogli usłyszeć w trakcie gali niejeden muzyczny smaczek. Główna część, transmitowana na żywo na falach jubilata nie zawiodła z pewnością żadnego fana muzyki filmowej. Galę zainaugurowały utwory Abla Korzeniowskiego do filmu Madonny W.E. Królewski romans, w późniejszej części wieczoru usłyszeliśmy również fragmenty z jego ścieżek dźwiękowych do Samotnego mężczyzny i Escape from Tomorrow. Przez następne godziny prezentowano spektakularne aranżacje dzieł wielkich kompozytorów obecnych na gali – Jana A.P. Kaczmarka, Alberto Iglesiasia, Michała Lorenca, Dona Davisa (do którego miał należeć dzień ostatni), Diego Navarro. Na wydarzeniu zabrakło niestety zaproszonych Craiga Armstronga i Jamesa Newtona Howarda. Ten ostatni jednak zapowiedział, że... zobaczymy się w przyszłym roku. Czyżby więc kompozytor zamierzał podejmować próby przyjazdu do Krakowa aż do skutku? Całość gali zakończyły fragmenty soundtracków do dwóch hitowych seriali, do których muzykę napisał Trevor Morris – Dynastii Tudorów i Rodziny Borgiów.
Zaplanowana z takim rozmachem gala potwierdziła, że Kraków może kandydować do miana jednej ze stolic muzyki filmowej. Zmniejszenie nacisku ze strony popularnych gwiazd i zaprezentowanie bardziej kameralnego repertuaru przez pierwsze dwa dni tym bardziej podkręciło apetyty publiczności, która sobotni koncert przyjęła więcej niż bardzo dobrze. Niestety, sobotnia gala nie obyła się bez wpadek. Dużym rozczarowaniem, być może przysłaniającym niektórym wspaniałość weekendowego wydarzenia była nieobecność Armstronga i Howarda. Wiadomo, że ich brak nie był z winy organizatorów, jednak nawet takie wytłumaczenia nie były w stanie ukoić tych, którzy na kontakt właśnie z tymi gwiazdami nastawiali się przybywając do Krakowa.
Sama gala ze strony organizacyjnej była zrobiona bardzo dobrze, jakkolwiek tych, którzy nie są związani blisko z RMF Classic, a przybyli głównie dla muzyki, mogły nudzić momenty "wspominkowe". Były jednak wyważone na tyle dobrze, że nie przyćmiewały długością muzycznych wystąpień, które jak zwykle w historii FMF-u stały na jak najwyższym poziomie. Największe wrażenie zaś na artystach zrobiły fragmenty ścieżki dźwiękowej do filmu Matrix, co skutecznie rozgrzało zziębniętą w hali ocynowni publiczność przed niedzielną symultaniczną prezentacją pierwszej części trylogii z fantastyczną muzyką Dona Davisa.
[[395]]