Kiedy spojrzycie na rozpiskę gier, jakie wydane zostaną m.in. na konsole nowej generacji w pierwszym kwartale 2014 roku, błyskawicznie rzuci wam się w oczy jeden duży, poważny tytuł, który na półkach sklepowych w Polsce zadebiutuje już ostatniego dnia lutego. Podobnie jak wielu innych graczy, sam od kilku tygodni zmagam się z problemem, który podsumować można zdaniem brzmiącym mniej więcej tak: nie mam w co grać na PlayStation 4. Śpieszę donieść, że niebawem taka sytuacja nie będzie mieć miejsca. Przynajmniej przez te kilkanaście, czy też kilkadziesiąt godzin, które będziecie mogli spędzić w skórze Garretta, głównego bohatera Thiefa. Najnowsza gra Eidos Studios to produkcja, który zadowoli posiadaczy PC, PS3, Xbox 360, ale przede wszystkim będzie pierwszym wydanym w 2014 roku, prawdziwie next-genowym tytułem na PlayStation 4. Dlatego też z ogromną przyjemnością odwiedziłem w ostatnich dniach siedzibę Cenegi - polskiego wydawcy tej gry, gdzie mogłem spędzić kilka godzin w słynnym gotyckim Mieście.

Do premiery Thiefa pozostał nieco ponad miesiąc, a wersja, w którą dane mi było zagrać wyglądała na niemal kompletną pod względem głównego wątku fabularnego. Nie był to finalny build i według zapowiedzi przedstawicieli Cenegi zawierał w sobie sporo błędów, które zostaną wyeliminowane do momentu, gdy gra pojawi się na półkach sklepowych. Co ciekawe, nie natrafiłem na żadne poważniejsze niedogodności, ale niestety tego samego nie mogą powiedzieć koledzy, którzy siedzieli obok. Co istotne – Cenega umożliwiła mi rozpoczęcie gry od samego początku i zaliczenie tylu rozdziałów, ile byłem w stanie w ciągu określonego czasu ukończyć. 3-4 godziny spędzone z Garrettem na PlayStation 4 okazały się bardzo przekonujące i szybko udowodniły, że przedpremierowo ogrywam znakomity tytuł, który przekona do siebie nie tylko starszych fanów serii. Nowy Thief ma znacznie szerszy zasięg i nie mówię tutaj wyłącznie o desperatach z utęsknieniem wyczekujących każdej nowej produkcji na next-geny.

Niemal równo dwa i pół roku temu, na półkach sklepowych zadebiutował prequel kultowej serii "Deus Ex" o podtytule "Bunt Ludzkości". Przez wielu graczy oceniony został bardzo wysoko i był jedną z najlepszych produkcji wydanych w 2011 roku. Trzeba przyznać, że pracownicy Eidos Studios doskonale wiedzą, w jaki sposób podchodzić do znanych marek i jak przystosować je do dzisiejszych standardów. Z Deus Ex: Bunt Ludzkości udało się to znakomicie i wszystko wskazuje na to, że z nowymi przygodami Garretta będzie podobnie. Pierwsze minuty z grą Thief błyskawicznie przywołują wspomnienia z rozgrywki, kiedy to kierowaliśmy Adamem Jensenem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mechanikę proponowaną przez Eidos doskonale znamy z ich poprzedniej produkcji. I w żadnym wypadku nie jest to wadą, a wręcz ogromną zaletą. Aby skutecznie kierować mistrzem złodziei, wszystko należy robić sprawnie, a jednocześnie delikatnie. Kluczem jest przecież to, by jak najdłużej pozostać w ukryciu i nigdy nie zostać złapanym.

Najważniejszym elementem gry Thief jest często wspominana przez twórców immersja rozgrywki. Okazuje się, że nie są to słowa rzucane na wiatr i nieprzypadkowo we wszystkich dotychczasowych zwiastunach, czy też na screenach promocyjnych, Eidos uwielbia zwracać na to uwagę. W grze pozwalającej wcielić się w zawodowego złodzieja, to właśnie silne odczuwanie tego, co rozgrywa się na ekranie telewizora i możliwość zanurzenia zmysłów w wirtualny świat jest kluczowe, by czerpać z niej największą przyjemność. I wiecie co? W niniejszym tytule funkcjonuje to dokładnie tak, jak powinno. Na PlayStation 4, przed dużym, 40-calowym telewizorem i ze słuchawkami na uszach, kierowanie poczynaniami Garretta pochłania niesamowicie i dosłownie – pozwala wczuć się w głównego bohatera. Wszystko to dzieje się dzięki kilku prostym sztuczkom, zastosowanym przez developerów, które bardzo mocno wzmacniają immersję.

Jak to wygląda w praktyce? W pewnym stopniu dało się ją zauważyć już we wspomnianym wcześniej "Buncie Ludzkości", ale dopiero dzięki Thief nabiera ona nowego znaczenia. Widok z oczu bohatera jest okazją do prezentacji wielu świetnie zaprojektowanych animacji kradzieży. Nie polegają one na zbieractwie w stylu naciśnięcia przycisku na padzie, który sprawiał, że dany przedmiot znikał z pola widzenia. Wszystko odbywa się znacznie wolniej i przede wszystkim spokojniej. Animacje dłoni Garretta są płynne. Po każdy przedmiot główny bohater sięga z odpowiednią delikatnością. Podobnie sytuacja ma miejsce przy otwieraniu szafek, czy szuflad. Równie mocno dopracowane są takie szczegóły, jak otwieranie wytrychem zamków, gdzie wychylając gałkę analogową w prawo lub w lewo, Garrett odwraca głowę sprawdzając, czy nikt nie zmierza w jego kierunku. Podobna sytuacja ma miejsce podczas szukania ukrytych przycisków w obrazach wiszących na ścianach, za którymi ukryte są sejfy z drogocennymi przedmiotami. Widać, że Eidos dopracował każdy, nawet najmniejszy element złodziejskiego fachu, implementując do gry mnóstwo różnorodnych animacji. Warto dodać, że położenie kamery zmienia się podczas dłuższych sekwencji wspinaczkowych, kiedy to akcję oglądamy zza pleców głównego bohatera, niczym w serii "Assassin’s Creed".

Jednocześnie wypada mi uspokoić zagorzałych fanów serii i z pełnym przekonaniem napisać, że Thief to nadal gra bardzo mocno nastawiona na skradanie. Według zapowiedzi developerów, całą grę da się przejść niezauważonym, praktycznie bez kontaktu z przeciwnikiem. Największym przyjacielem głównego bohatera pozostaje cień, w którym jest niewidoczny dla oponentów. Istotne jest również poruszanie się. Lekkie wychylenie analoga pozwala powoli i spokojnie prześlizgiwać się pomiędzy nieświadomymi zagrożenia strażnikami. Gdy jednak zdecydujemy się na szybszy chód, praktycznie zawsze zostajemy zauważeni. W grze występują trzy stopnie ukrycia. O pierwszym wspomniałem wyżej. Drugi z nich alarmuje przeciwników, którzy stają się podejrzliwi, a trzeci rozpoczyna jatkę, w której nawet ucieczka i próba ukrycia całkowicie dyskredytuje nasz dotychczasowy dorobek. Zaliczenie danej misji "po cichu" daje największą frajdę i jest też odpowiednio wysoko punktowane. Od razu należy przypomnieć, że Garrett nie jest zabójcą. Na najwyższym poziomie trudności starcie z dwoma przeciwnikami kończy się dla głównego bohatera szybką śmiercią. Owszem, w swoim ekwipunku posiada pałkę, ale służy ona tylko do ogłuszania przeciwników. W walce okazuje się mało skuteczna, szczególnie gdy strażnicy dzierżą w dłoniach znacznie cięższy i ostrzejszy oręż.

Eidosowi należą się również słowa uznania za podejście do poziomu trudności. Dostępne są trzy standardowe: łatwy, normalny i trudny oraz jeden otwarty ("własny") przeznaczony dla fanów serii. Pozwala on dopasować rozgrywkę do naszych własnych potrzeb. Maksymalnie ją utrudnić, bądź ułatwić, co jednocześnie ma istotne znaczenie przy punktowaniu każdej z misji. Opcji jest masa, a niektóre z nich upodabniają zabawę do poprzednich części "Thiefa", co szczególnie ucieszy osoby, które spędziły wiele godzin podczas przechodzenia oryginalnej trylogii. Rozgrywkę rozpocząłem na normalnym poziomie trudności i przyznaję, że początkowe zadania nie sprawiały większej trudności. Od pierwszych chwil było jednak czuć, że jest to gra dla ludzi kochających zagadki. Inteligentnych, lubiących pomyśleć i zastanowić się, w jaki sposób ominąć przeciwnika w taki sposób, by nas nie zauważył. W końcu tego typu wyzwań powinno się oczekiwać od najlepszych skradanek dostępnych na rynku.

Oczywiście Thief musiał zostać dostosowany do dzisiejszych wymogów, czego efektem jest wprowadzenie trybu focus. Co najistotniejsze – korzystanie z niego jest zupełnie opcjonalne. Mało tego, by ułatwienie to zbytnio nie kusiło, można je wyłączyć w menu gry. Tryb ten to nic innego jak "widok detektywa" z serii ostatnich gier o Batmanie lub też instynkt w Hitman: Absolution, które znacznie ułatwiają pokonywanie trudniejszych fragmentów gry. Skupienie podświetla Garrettowi miejsca, na które może się wspinać, ułatwia walkę oraz okradanie przeciwników, a nawet znacznie upraszcza proste minigierki polegające na otwieraniu zamków. Energia "skupienia" wyczerpuje się po kilkunastu sekundach i aby ponownie ją naładować, należy zebrać określony przedmiot.

Kolejnym atutem nowego Thiefa jest szeroko pojęta swoboda rozgrywki. Ma ona bardzo duże odzwierciedlenie zarówno przy poruszaniu się po Mieście, jak i podczas wykonywania misji. Gra nie wymusza na nas przechodzenia głównego wątku w sposób liniowy, bowiem na Garretta czeka szereg misji pobocznych. W każdej chwili możemy zrezygnować z kontynuowania fabuły i swobodnie przemierzać Miasto w poszukiwaniu okazji do doskonalenia złodziejskiego fachu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by rabować przechodniów, czy też włamać się do dowolnego budynku i zabrać z niego wszystkie kosztowności. Garrett z dużą łatwością porusza się też po dachach, skąd łatwo dostać się do pilnie strzeżonych domów. Po wciśnięciu L2 na padzie do PS4 główny bohater rozpoczyna swobodny bieg przeskakując z dachu na dach, a momentami animacje przypominają grę Mirror's Edge. Wdrapywanie się na wyższe poziomy Miasta nie jest łatwe, ale Garrett szybko wchodzi w posiadanie charakterystycznego haka, pozwalającego dostać się na wyższe kondygnacje. Mocno przypomina on narzędzie do wspinaczki, z którego korzystał Ezio podczas wizyty w Konstantynopolu (Assassin's Creed: Revelations).

Swobodne podejście szybko dostrzec możemy również przy przechodzeniu konkretnych misji. Idealnym przykładem jest jedno z pierwszych zadań w grze, w którym to Garrett musi włamać się do sklepu jubilerskiego i ukraść drogocenny przedmiot. Do budynku można było dostać się na przynajmniej pięć różnych sposobów i żaden z nich nie zakładał wejścia od frontu, po wcześniejszym pokonaniu trzech strażników patrolujących ulicę. Produkcja zmusza do kombinowania, szukania ukrytych przejść, wskazówek, a niekonwencjonalne podejście do zadania zawsze zostaje dodatkowo nagrodzone. Warto dodać, że w grze znajduje się ogromna ilość dodatkowych znajdziek, które bardzo łatwo jest pominąć. Nie warto gnać z głównym wątkiem do przodu, bo wtedy tracimy połowę przygotowanych przez twórców atrakcji.

Na sam koniec pozostawiłem sobie wrażenia wizualne z kilkugodzinnej rozgrywki w nowego Thiefa. Utrzymane w ponurym, brudnym, gotyckim klimacie Miasto zachwyca od pierwszych chwil. Co prawda nie jesteśmy atakowani intensywną paletą barw, ale dla Garretta najważniejsze jest pozostawanie w ciemności. Mrok, cienie pojawiające się na ścianach, dynamiczne oświetlenie pomieszczeń m.in. przez świece (które można gasić) tworzą wyjątkowy nastrój. Obawiam się, że na starszych konsolach (PS3, X360) gra świateł nie będzie tak intensywna i sama produkcja może nieco stracić na uroku. Na PlayStation 4 nowa produkcja Eidosu urzeka od pierwszych chwil, a skok jakościowy czuć nie tylko za sprawą szczegółowych tekstur, ale także dopracowanych modeli postaci oraz wspomnianych wcześniej animacji.

Od pierwszej zapowiedzi nowy Thief wzbudzał mnóstwo emocji. Zdania na temat rebootu szanowanej wśród graczy marki były podzielone, ale developerzy z Eidos Studios kolejny raz udowadniają, że wiedzą, co robią. Mistrz złodziei powraca w next-genowej oprawie i zapewni przynajmniej kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) godzin wciągającej rozgrywki. Thief staje się jednym z najważniejszych tytułów, jakie wydane zostaną w pierwszym kwartale 2014 roku, obowiązkową pozycją dla weteranów serii i kolejnym prawdziwie next-genowym doświadczeniem dla posiadaczy PlayStation 4. Obok zupełnie nowych przygód Garretta trudno przejść obojętnie.

[[488]]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj