Gary Oldman jest ulubieńcem wszystkich. Gdyby się uprzeć, można byłoby o nim mówić w samych superlatywach. Bo Brytyjczyk, bo człowiek kameleon, bo arcyciekawy dorobek. Słabych stron w zasadzie brak - chyba, jeśli za drobne wady uznajemy słabość do romansów i brak Oscara na koncie. To ostatnie jednak to problem nie tylko Oldmana, bo panteon pięknych, uzdolnionych i notorycznie pomijanych przez Akademię, od paru lat sukcesywnie wzbogaca się o coraz to bardziej wybitne jednostki.

Oto siedem ekranowych wcieleń wielkiego Oldmana:

1. Norman Stansfield (Leon zawodowiec)

Można spędzić całe życie debatując, co dobrego przyniósł nam Leon zawodowiec. Zawdzięczamy mu stosunkowo dużo - zmienił nasz światopogląd w kwestii doniczkowych aglaonem i ich wartości emocjonalnej, odkrył Natalie Portman przed światem i na nowo zdefiniował pojęcie "prawdziwego mężczyzny". Być może dzieło Luca Bessona nie namieszałoby tyle na świecie, gdyby nie jedna z lepszych ról drugoplanowych, jakie kiedykolwiek powstały. Ach, ten okrutny, zepsuty do szpiku kości Norman. W lidze mrocznych i do bólu złych schwarzcharakerów, Stansfield zajmuje specjalne miejsce. Chociaż Gary za swoją mistrzowską rolę skorumpowanego policjanta nie został uhonorowany żadną znaczącą nagrodą, widzowie zapamiętali go na zawsze. Można płakać nad smutnym losem Matyldy, można wzruszać się więzią łączącą Leona z jego podopieczną, ale to Gary Oldman, który wybija całe piętro słuchając muzyki klasycznej siedzi nam w głowie jeszcze długo po zakończeniu seansu.

Czytaj także: Widowiskowy zwiastun SF "Lucy" Luca Bessona

2. Dracula (Dracula)

Popkultura obeszła się z wampirami w dość okrutny sposób. Najpierw wbijała im kołki w serca, później dorzuciła im iście śmiertelną refleksję nad mijającym czasem i samotnością, by w ostateczności skończyć na brokatowej maskotce dla nastolatek. Dracula Francisa Forda Coppoli to przystanek pomiędzy odrażającym potworem a (prawie) zwykłym mężczyzną popijającym syntetyczną krew z kieliszka z palemką. Nasz ulubiony potwór w wykonaniu Oldmana to typ skrajnie romantyczny – serce stracił wieki temu dla pewnej piękności (i to nie byle jakiej – w tej roli Winona Ryder) i od tej pory wszystko w jego życiu kręci się wokół odzyskania ukochanej. Jasne, między uwodzeniem kobiet i brylowaniem w towarzystwie lubi sobie strzelić krwawego drinka, ale to nadal historia bardziej o zgorzknieniu i samotności, niż o bezwzględnym wampirzym uwodzicielu. Rola w Draculi to nie było proste zadanie - mowa w końcu o postaci, która na kulturze masowej odcisnęła wyjątkowe , bo dość krwawe, piętno. Gary Oldman po raz kolejny zdał egzamin i pokazał, ze żadne popkulturowe znakomitości nie są mu obce. I dobrze.

3. Sid Vicous (Sid i Nancy)

Romantyczni mogą ich nazwać Romeem i Julią w wersji punk. Sid Vicous to postać kultowa. Przez swoje dwudziestodwuletnie życie przegalopował , zaliczając po kolei krótką (acz intensywną) karierę basisty w Sex Pistols, toksyczny związek z groupie i uzależnienie od narkotyków. Oczywiście, wszystko to w oparach kiełkującego i tryumfującego punk rocka. Jeżeli ktoś szykuje się na nieobowiązującą powiastkę biograficzną z odrobiną "fucków" i agrafek w tle, może się zawieść. Sid i Nancy to doskonale zagrana przez Oldmana historia o degradacji i stopniowym zatracaniu się w narkotykach, bez żadnych środków znieczulających. Jest miłość, są narkotyki, znalazło się miejsce nawet dla "God save the Queen". Czyli punks not dead, nawet jeśli ceną jest własne życie.

4. Syriusz Black (seria "Harry Potter")

Tak, wiemy, filmy o Harrym Potterze raczej ciężko określić mianem arcydzieła współczesnego kina. Kiedy jednak na twoich barkach spoczywa zadanie zagrania postaci, którą absolutnym uwielbieniem darzy co trzeci człowiek na świecie, wtedy możemy mówić o niemałym aktorskim sukcesie. Grany przez Oldmana Syriusz Black co prawda nie dożył epickiego finału, ale jego postać na stałe zapisała się w sercach wielu widzów i czytelników. I tak, jeden z najbardziej ulubionych bohaterów potterowskiej sagi, doczekał się świetnego odwzorowania w filmie. Brawo, panie Oldman!

Czytaj także: Harry Potter powraca!

5. Drexl Spivey (Prawdziwy romans)

O tym, że Gary lubi ekscentryczne postacie, a one lubią jego, wiemy już od dawna. Rola Drexla Spiveya w Prawdziwym romansie to kwintesencja wszystkiego co oryginalne, nietuzinkowe i budzące lekki niepokój. Oldman wyjątkowo dobrze odnajduje w rolach drugoplanowych – jego postacie tak zgrabnie podkradają film głównym bohaterom, że czasem nie sposób zorientować się , kto tak naprawdę dyktuje warunki. Zrealizowany według scenariusza Quentina Tarantino {f|Prawdziwy romans}} to mistrzowskie połączenie komedii, kryminału i - a jakże - romansu. Dodajmy do tego szczytową formę Tarantino i klimat lat 90., a otrzymamy film kultowy (choć obecnie odrobinę zapomniany). Nie dajce się zwieść pozorom, - chociaż na ekranie Oldman bryluje przez około 7 minut, jego Drexl jeszcze długo będzie chodził wam po głowie.

6. James Gordon (trylogia "Mroczny rycerz")

James Gordon nie jest zwykłym policjantem. Jego postać gościła niemal we wszystkich produkcjach poświęconych Człowiekowi Nietoperzowi, jakie powstały do tej pory. W Nolanowskiej trylogii rola Gordona całkiem słusznie przypadła Oldmanowi, bo jego Gordon to niepozorny, ale jakże niezbędny element układanki kryjącej się pod nazwą "Gotham City". Dla wielu nowy Batman to ciągle głównie mistrzowski Joker, duszny klimat i reżyserska maestria Nolana. Rola Oldmana to przypomnienie, że w kwestii ról drugoplanowych Gary nie ma sobie równych. Kolejne filmowe wyzwanie, kolejna kultowa postać i - oczywiście - kolejny sukces.

Czytaj także: Wspólne uniwersum dla seriali i filmów DC

7. Ludwig van Beethoven Wieczna miłość

Kino kocha wielkich muzyków. Nie ma w tym nic dziwnego, bo historie, w których pasja gra pierwsze skrzypce, zazwyczaj okazują się wielkimi filmowymi sukcesami. Dzieje życia Ludwiga van Beethovena to niemal gotowy materiał na filmowe dzieło. Wielki muzyczny geniusz, nieposkromiona pasja i ciągłe dążenie do perfekcji to materiał, którym można obdarować niejeden film spod znaku "biograficzne". Fabuła Wiecznej miłości skupiła się jednak nie tyle na życiu wielkiego wirtuoza, co próbach ustalenia tożsamości "nieśmiertelnej ukochanej"- tajemniczej postaci znanej z listów kompozytora. Rola Beethovena to prawdziwy popis aktorskich umiejętności Oldmana. W Wiecznej miłości znajdziemy całą defiladę uczuć, wewnętrznych konfliktów i ukrywanych emocji. To też gorzka świadomość, że każdy geniusz to dar, za który trzeba bardzo słono zapłacić.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj