W tym roku Mrocznemu Rycerzowi stuknęło 75 lat – po raz pierwszy na kartach komiksu Batman pojawił się w maju 1939 roku w 1. numerze serii "Detective Comics". Przez ten czas całkiem nieźle poznaliśmy obrońcę fikcyjnego miasta Gotham. Naprawdę nazywa się Bruce Wayne i jest dziedzicem ogromnej fortuny, którego rodzice zostali zamordowani na jego oczach, gdy był jeszcze chłopcem. To traumatyczne przeżycie sprawiło, że postanowił zemścić się nie tylko na zabójcy, ale na wszystkich przestępcach, co ostatecznie popchnęło go do założenia maski i wypowiedzenia prywatnej wojny niesprawiedliwości. Wyszkolił się na doskonałego wojownika, wspomaganego siłą niezwykłego intelektu oraz mnóstwem gadżetów, które konstruował dzięki zmysłowi technicznemu i miliardom na koncie bankowym. Nie posiada żadnych niezwykłych mocy, nie jest też kosmitą ani mutantem, a po prostu zwykłym człowiekiem – mimo to zaliczany jest do grona superbohaterów, swego czasu spuścił także niezły łomot samemu Supermanowi.
[image-browser playlist="581396" suggest=""]Posterunek policji w Gotham.
W swojej "karierze" mierzył się z wieloma przeciwnikami, z których najbardziej rozpoznawalni to: Joker (za wcielenie się w tę postać w Mrocznym Rycerzu Heath Ledger otrzymał Oscara), Pingwin, Kobieta-Kot i Człowiek-zagadka. Miał też sprzymierzeńców, wśród których prym wiódł komisarz policji Jim Gordon. W przeciwieństwie do Batmana przeszłość większości tych postaci jest w dużej mierze niewiadomą, przykładowo: do dzisiaj nie znamy prawdziwego nazwiska Jokera. Niedługo ma się to jednak zmienić, bo debiutujący właśnie na małym ekranie serial Gotham to opowieść nie o Mrocznym Rycerzu, ale o jego wrogach i pomocnikach oraz ich drodze ku staniu się takimi, jakich ich znamy z kart komiksów.
Na pomysł nakręcenia takiego serialu wpadł… dwunastoletni syn Bruno Hellera, twórcy takich hitów jak Rzym czy Mentalista. "Zaczęło się od rozmowy z Geoffem Johnsem z DC, aby zrobić coś w ich uniwersum" - opowiada Heller. "Później wraz z synem przeglądałem wszystkie postacie z DC, szukając opcji, a wtedy on zasugerował Jima Gordona. Od razu to kupiłem, rozszerzyłem jednak o pomysł: co by było, gdyby to Gordon był detektywem prowadzącym śledztwo w sprawie morderstwa Wayne’ów?" W ten sposób powstał koncept serialu, w którym to przyszły komisarz policji w Gotham byłby centralną postacią, sam Batman nie byłby zaś jeszcze Batmanem, a kilkunastoletnim Bruce'em Wayne'em, który dopiero zaczyna dojrzewać do decyzji o założeniu maski. Ponieważ zaś Gordon jest śledczym, Gotham nie staje się serialem o komiksowych superbohaterach. "U podstaw to policyjny procedural, rasowy serial kryminalny o dwóch detektywach" - opisuje Donal Louge, czyli telewizyjny partner Gordona, Harvey Bullock.
[image-browser playlist="581397" suggest=""]Mieszkanie matki Pingwina.
Nie należy zapominać, że mimo detektywistycznego fundamentu wciąż pozostajemy w uniwersum DC Comics, stąd równie ważne jak kolejne śledztwa będzie obserwowanie drugiego i trzeciego planu, pełnego ludzi, którzy w bliższej lub dalszej przyszłości staną się złoczyńcami i bohaterami tego świata. Premierowy sezon Gotham opisywany jest jako "Narodziny Pingwina", bo właśnie ten łotr pojawia się jako pierwszy; w tle widzimy już także Trujący Bluszcz, Człowieka-zagadkę i Kobietę-kot, a twórcy zapowiadają pojawienie się kolejnych komiksowych postaci.
Czytaj również: Recenzja 1. odcinka "Gotham"
Głównym bohaterem serialu ma być jednak samo Gotham. "Wątkiem nadrzędnym jest opowieść o mieście, które stworzyło Batmana, potrzebę istnienia takiej postaci. To historia walki o duszę Gotham i kronika jego upadku aż do momentu pojawienia się bohatera" - tłumaczył producent John Stephens. Lubianą przez twórców serialu frazą jest opisywanie Gotham jako mrocznego snu o Nowym Jorku.
[video-browser playlist="614581" suggest=""]
Dlatego też miasto to stało się planem zdjęciowym dla produkcji Hellera, jednocześnie jednak jak najwięcej lokacji twórcy starają się budować w studiu Warner Bros. na Brooklynie, aby dostosowywać scenografię do komiksowej wizji. Tam też do dyspozycji mają dwie tak zwane sceny, czyli olbrzymie hale pełne stosów drewna, kawałków budynków i mnóstwa nieokreślonych elementów, pośród których stoi kilka większych konstrukcji: komisariat policji Gotham, salon Bruce’a Wayne’a, mieszkanie narzeczonej Jima Gordona oraz dom mamy Pingwina. Ostatni wolny kawałek podłogi przeznaczono na zbudowanie kawałka alejki i drzwi do pracowni nielegalnie działającego chirurga, które za kilka dni zamienione zostaną jednak w coś innego. Ogromne wrażenie robi zwłaszcza komisariat, czyli trzypoziomowe pomieszczenie zastawione biurkami funkcjonariuszy, z efektownymi celami w środku, metalowymi słupami niczym ze stacji Kings Cross w Londynie oraz marmurowymi podłogami. To znaczy – wyglądającymi na marmurowe, bo tak naprawdę wszystko to zmyślnie pomalowane drewno i udająca kamień polerowana guma, wyglądające solidnie ściany w większości są zaś cienkimi kawałkami drewnianej sklejki. Klimatyczna panorama miasta za oknem mieszkania Gordona to natomiast wydruk wielkoformatowy – to konkretne niebo da się więc złożyć niczym firankę na karniszu. I choć brzmi to mało stabilnie i efektownie, magicy z małego ekranu wiedzą, co robią, bo Gotham prezentuje się wyjątkowo dobrze, a poziom dbałości o szczegóły zasługuje na uznanie.
[image-browser playlist="581398" suggest=""]Salon w Wayne Manor. Widać tablicę, na której Bruce Wayne zbiera informacje o śledztwie w sprawie morderstwa swoich rodziców.
Pilotowy odcinek pozwala mieć nadzieję, że Gotham zostanie z nami na dłużej. Osoby nieidentyfikujące się jako fani komiksów znajdą w nim ciekawą opowieść o pełnym ideałów policjancie, Jimie Gordonie, który będzie musiał zmierzyć się z realiami pracy w mieście rządzonym przez mafiosów, oraz jego partnerze, Bullocku, czyli detektywie, który wiele widział i który nauczył się, że granie zgodnie z regułami niekoniecznie zawsze jest najlepszym wyjściem. Siłą serialu pozostanie jednak bardzo dobrze obsadzony drugi plan, a więc wspomniani złoczyńcy, których historie mają wyróżniać tę produkcję spośród innych – szanse na to są spore, bo już w 1. odcinku widać niezwykłą charyzmę grającego Pingwina Robina Taylora (ta rola z pewnością uczyni go gwiazdą); bardzo dobre wrażenie robi także Cory Michael Smith jako Edward Nygma, czyli przyszły Człowiek-zagadka.
Czytaj również: KOMIKSOLOGIA: Gotham 01x01
Paradoksalnie największym problemem Gotham może być jednak bogactwo komiksowego materiału i chęć pokazania zbyt wielu wątków oraz bohaterów, co wyraźnie spowolniło pilota. Poza tym jednak otwarcie sezonu obiecuje naprawdę dużo.