Główną bohaterką Fal jest wchodząca w dorosłość Kasia. Dziewczyna mieszka w Nowej Hucie, gdzie odbywa również praktyki w niewielkim zakładzie fryzjerskim. Marzy jednak, by zostać zawodowym fryzjerem. Aby to osiągnąć, musi zmierzyć się z podjęciem ważnych życiowych decyzji, co jednak będzie kosztowało ją wiele wysiłku i zrodzi konflikt z najbliższym otoczeniem. Z Grzegorzem Zaricznym, reżyserem filmu, rozmawiał Jędrzej Skrzypczyk.

JĘDRZEJ SKRZYPCZYK: Dość zimno jest dzisiaj na planie. Jak się pracuje w takich warunkach?

GRZEGORZ ZARICZNY: Ja nie mogę narzekać. To, że jest zimno, to nie jest przeszkoda, z tego trzeba zrobić argument. Jest zimno, ale jest mgła, a ona fajnie działa w filmie i staram się w tę mgłę grać. To, co mi przynosi życie, staram się przekształcić w atut.

W wywiadzie sprzed czterech lat powiedziałeś, że nie potrafisz robić filmów w mieście i o mieście, że nawet nie chcesz o tym myśleć. I to widać chociażby w "Gwizdku" czy "Marysinym polu", ale jednak "Nasza zima zła" i Fale to filmy, które dzieją się w mieście. Skąd ta zmiana nastawienia?

Tutaj, gdzie jesteśmy [w Nowej Hucie, dzielnicy Krakowa – przyp. red.] , to to nie jest typowe miasto. Nowa Huta jest szczególnym miejscem. Gdzie indziej filmu nie chciałbym robić. To miasto, dzielnica, w której jestem gotowy zrobić film, ponieważ spędziłem tu mnóstwo czasu; to miejsce dało mi też pewne umiejętności reżyserskie. To dzięki Nowej Hucie robię filmy i chciałem w swoim debiucie podziękować temu miejscu i ludziom, którzy tutaj są.

Bohater "Marysinego pola" był twoim znajomym. Kręcąc "Gwizdek", brałeś przykład ze swoich doświadczeń oraz tworzyłeś historię również o kimś, kogo znasz. Co więc łączy cię z główną bohaterką "Fal", Kasią?

Zostałem jakiś czas temu zaproszony na warsztaty filmowe i dostałem grupę młodych ludzi, którzy mieli zrobić ze mną jakiś mały film, i w tej grupie najbardziej aktywna była Kasia. Często do mnie dzwoniła, dużo ze sobą rozmawialiśmy i zbliżyliśmy się do siebie. W pewnym momencie zaprosiła mnie do siebie, pokazała mi swój świat, to, jak żyje, jak wygląda jej dom, i zgodziła się, bym zrobił o tym film. Mnie zawsze interesowali bohaterowie, którzy próbują zbudować jakąkolwiek więź, relację w świecie, który nie działa. A Kasia właśnie tak ma w swoim życiu – stara się coś zbudować w czymś, co nie działa.

[image-browser playlist="580463" suggest=""]

W eksplikacji reżyserskiej pisałeś: "Chciałem, aby Kasia w tej historii czerpała ze swoich doświadczeń, ale żeby była otoczona aktorami, którzy pomogą jej w fabularnej próbie zmiany jej losu". A co z prawdziwym życiem? Czy ten film jest dla niej szansą nie tylko fabularną, ale też życiową?

Nigdy nie można mówić, że film jest dla kogoś szansą na jakąś tam zmianę losu. Film jest przygodą i albo w nią wchodzimy, albo nie. Za 30 dni, kiedy już będzie po zdjęciach, my się wszyscy rozejdziemy do swoich domów. Przygoda się skończy, tego już nie będzie.

Studio Munka, pod którego skrzydłami powstają "Fale", stawia na kino artystyczne i niezależne. Co dla ciebie znaczą te dwa terminy?

Te dwa słowa to zupełnie coś dziwnego. Trzeba robić filmy o ludziach. Nie artystyczne, nie ambitne, nie eksperymentalne, tylko po prostu o ludziach, o prawdziwych emocjach. Takich, które pozwolą widzowi usiąść w kinie i przez te 90 minut śledzić losy bohatera.

Porozmawiajmy chwilę o młodych twórcach polskiego kina. Mieliśmy w tym roku już debiut twojego rówieśnika, Krzysztofa Skoniecznego, czyli Hardkor disko, także już drugi film fabularny Jana Komasy, czyli Miasto 44, który spotkał się z dość ciepłym przyjęciem. Uważasz, że w Polsce to wreszcie młode pokolenie dochodzi do głosu i pokazuje swój punkt widzenia?

Zawsze tak było, że jedno pokolenie dorastało i powstawało miejsce dla kolejnego. Skończyłem szkołę filmową, zrobiłem parę filmów i to jest naturalna kolej rzeczy, że masz szansę zrobienia swojego debiutu [pełnometrażowego – przyp. red.]. Trudno powiedzieć, czy mając 32 lata, jest się młodym. Pewnie tak, ale ja bym chciał zobaczyć w Polsce film zrobiony przez 20-latka, to by było ciekawe. To jest pokolenie młodych! Tego oczywiście u nas nie ma, bo warunki w Polsce na to nie pozwalają. Ale zmienia się technika, można robić filmy praktycznie za darmo. Wtedy to może będzie działać. To wtedy będzie ciekawe, to będzie prawdziwe pokolenie młodych.

[image-browser playlist="580464" suggest=""]

A jako młody twórca, który ma już doświadczenie zarówno w tworzeniu fabuły, jak i dokumentu, jak uważasz, co jest trudniejsze do stworzenia dla młodego twórcy - dokument czy fabuła?

Film fabularny i dokumentalny to dwie równie trudne dyscypliny, które trzeba porządnie zrobić. Porządnie, czyli kosztem zdrowia, poświęcając się, ciężko pracując, orząc w polu, by coś z tego powstało dobrego. Plan filmowy to nie jest zabawa, to nie jest wesołe miasteczko. To jest naprawdę ciężka praca.

A skąd tytuł Fale?

Tytuł bierze się stąd, że opowiadam o fryzjerce, która zdaje swój pierwszy egzamin z fal, który jest pierwszym testem dla fryzjera. Nasza bohaterka jest w tym najlepsza.

Czytaj również: Mroźna aura Nowej Huty. Relacja z planu filmu "Fale"

Czyli jest to poniekąd kino inicjacyjne.

To kino o tym, że człowiek w którymś momencie życia zyskuje świadomość. Kasia zyskuje świadomość dobra i zła. I dlatego mnie ona interesuje. Bo bohaterka cały czas coś odkrywa, chociażby świat, w którym się znajduje, i ostatecznie wybiera to, co dobre, a nie to, co korzystne.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj