Guillermo del Toro już od najmłodszych lat obdarzony był niezwykłą wyobraźnią. W rozmaitych monografiach jemu poświęconych możemy przeczytać, jak to będąc dzieckiem, straszył wychowującą go babcię, zagorzałą katoliczkę, swoimi rysunkami potworów i innych straszydeł. Na szczęście nawet pomimo prób sprowadzenia go z powrotem na dobrą stronę podejmowanych przez opiekującą się nim kobietę mały Guillermo nie zmienił się ani o jotę. Mroczne zainteresowania zaprowadziły meksykańskiego młodzieńca w końcu do telewizji, gdzie mógł rozwijać swój warsztat.
Początek jego reżyserskiej przygody, zwiastujący późniejsze dokonania, to chociażby współpraca przy serialu grozy "Hora Marcada", którego czterech epizodów był autorem. Co ciekawe, przy produkcji, którą można nazwać odpowiednikiem bardziej popularnej "Strefy mroku", pracował również Alfonso Cuarón.
Na kinowy debiut, będący swoistą kontynuacją mrocznych zainteresowań, del Toro musiał poczekać do 1993 roku. To właśnie wtedy na ekrany kin wszedł film "Cronos", który można uznać za specyficzną mieszankę wampirycznego horroru z gotycką baśnią i dramatem. W centrum historii znajduje się tutaj tajemniczy przedmiot stworzony w XVI wieku przez alchemika Vera Cruza. Jak się okazuje, wewnątrz urządzenia znajduje się owad, który po otrzymaniu kilku kropel krwi daje swojemu właścicielowi nieśmiertelność. Ów niezwykły wynalazek jest przedmiotem pożądania umierającego Dietera de la Guardi, który za wszelką cenę chce przedłużyć swoje życie.
Czytaj także: Pierwsze szczegóły serialu "Pacific Rim"
Mimo że "Cronos" nie osiągnął wielkiego sukcesu finansowego, to jednak zwrócił uwagę widzów i krytyków na młodego reżysera z Meksyku. Stał się również początkiem interesującej współpracy del Toro z Ronem Perlmanem, który miał powrócić w filmach twórcy jeszcze niejednokrotnie.
Jednakowoż dopiero początek dwudziestego pierwszego wieku okazał się okresem prawdziwego rozkwitu popularności Meksykanina. Dobra passa zaczęła się już w 2001 roku od filmu "Kręgosłup diabła", który można nazwać swoistym preludium do "Labiryntu Fauna" – filmu, który miał wejść na ekrany kin cztery lata później, a który dziś jest uznawany za jedno z najznakomitszych dzieł del Toro. Reżyser kolejny raz nawiązuje tu do tematyki paranormalnej, z tym że w przeciwieństwie do "Cronosa" umieścił ją w scenerii bardziej realistycznej. Przenosimy się tym razem pod koniec lat trzydziestych do Hiszpanii, która objęta jest właśnie wojną domową. Dwunastoletni Carlos trafia do sierocińca, który prowadzą nauczyciele wspierający republikanów. Tuż po przybyciu "spotyka" ducha małego chłopca i bierze go za jednego z wychowanków ośrodka, który niegdyś zaginął w tajemniczych okolicznościach.
Film ma niesamowity, nieco senny klimat, w który zostali wpisani niezwykle wyraziści młodzi bohaterowie. "Kręgosłup diabła" to nie tylko horror (chociaż del Toro nie szafuje tutaj przemocą), ale i dramat chłopca, który musi stawić czoło niebezpiecznej tajemnicy. Jeżeli do tego wszystkiego dodamy jeszcze wątek historyczny, otrzymamy dzieło wielowymiarowe i niebanalne, które – podobnie jak kinowy debiut Meksykanina – wymyka się wszelkim ograniczeniom gatunkowym.
Czytaj także: Odrażające billboardy "The Strain" straszą mieszkańców Los Angeles
Sukces "Kręgosłupa diabła" potwierdził wszystkie te opinie, które pojawiły się już przy okazji debiutanckiego filmu reżysera. Naturalną koleją rzeczy było, że del Toro sięgnie w końcu po historie z iście hollywoodzkim zacięciem. Każdy kolejny film był więc coraz bardziej rozbuchaną produkcją, chociaż niepozbawioną autorskiego smaczku. Nieważne, czy była to historia półwampira polującego na wampiry (Blade II), czy może dość wierna ekranizacja komiksu o synu szatana, który przywołany do życia przez nazistów w czasie II wojny światowej przeszedł na stronę dobra (Hellboy). Twórca nie zapomniał jednak również o swoich korzeniach, do których powrócił w Labiryncie Fauna. Kolejny raz mamy tutaj historię dziecka uwikłanego w okrucieństwo wojenne. Tym razem jest to jedenastoletnia Ofelia, która przez przypadek odkrywa tajemniczy labirynt, gdzie spotyka fauna... Del Toro w niezwykle wyważony sposób połączył tutaj świat dorosłych z wrażliwością dziecka, które musi przejść przyspieszony kurs dorastania.
Obecnie reżyser osiąga sukcesy na różnych polach. Coraz częściej jako producent, nierzadko bawiąc się również w pisanie scenariuszy. Po wielu zawirowaniach przy obsadzaniu stołka reżyserskiego trylogii "Hobbit" w końcu postanowiono oddać Peterowi Jacksonowi co jego, a meksykańskiego twórcę zapraszając tymczasem do współtworzenia scenariusza. Nie zapomniał on jednak o swojej głównej profesji, powracając w 2013 roku z Pacific Rim – rozbuchanym monster movie, który zestawić można z najbardziej efektownymi blockbusterami w historii kina.
Jak w porównaniu z ostatnimi dokonaniami del Toro wypadnie serial The Strain, który oparty jest przecież na książce napisanej przez Chucka Hogana i samego reżysera? Czy wybujała i niezwykle mroczna wyobraźnia twórcy zagwarantuje nam historię pełną napięcia? Oczekiwania z pewnością są spore, tym bardziej że del Toro przyzwyczaił nas, iż jest prawdziwym mistrzem widowiska.
Wybrana filmografia: | |
Blade II | 2002 |
Hellboy | 2004 |
Hellboy II: The Golden Army | 2008 |
Pacific Rim | 2013 |
The Strain (serial) | 2014- |