Dawno, dawno temu, w pewnym wyspiarskim kraju powstał program telewizyjny o samochodach. Była to produkcja bardzo przydatna, ponieważ dostarczała ważnych motoryzacyjnych informacji. Kilkadziesiąt lat później widzowie głównie zaśmiewali się do rozpuku z wygłupów trzech panów w średnim wieku.
Richard Hammond spróbował swoich sił na przesłuchaniu już kilka lat wcześniej, ale poległ. Przegrał wtedy z Adrianem Simpsonem. Simpson był telewizyjnym debiutantem, a jednak to na niego postawił producent programu. Hammond ponownie spróbował swoich sił przy reaktywacji
Top Gear, tym razem z sukcesem. Tym samym więc trzon programu stanowili Jeremy Clarkson, Jason Dawe oraz Richard Hammond. Produkcja ruszyła, a jej efektem stał się nieszczególnie dobry odcinek pilotażowy. Baza mieściła się na terenie dawnej fabryki British Aerospace w okolicy Dunsfold (hrabstwo Surrey). Hangar, służący za studio okazał się jednak średnio udanym miejscem na prowadzenie jakiegokolwiek programu telewizyjnego. Przede wszystkim wysoka temperatura sprawiła, że wszyscy, łącznie z gościem odcinka (były piłkarz David Ginola), zalewali się potem. Temperatura (oraz źle rozplanowana scenografia) nie sprzyjała też prowadzeniu programu – wykończona publiczność na pewno nie pomaga w podtrzymaniu radosnej atmosfery. BBC uznało, że pilot jest kiepski, ale dał twórcom drugą szansę. Tym samym powstał kolejny odcinek pilotażowy, a jak wspominał scenarzysta Richard Porter, był jeszcze gorszy od pierwszego.
Pierwszy sezon
Top Gear zdobył wiernych fanów, a oglądalność plasowała się na poziomie trzech milionów widzów. Jednak zadowalający wynik nie zadowolił władz BBC. Jason Dawe pożegnał się z pracą, a Richard Hammond omal jej nie stracił. Dawe’a ktoś musiał zastąpić, a tym samym wkraczamy wreszcie na znajome tereny. Do programu powrócił James May. Brakuje jednak jeszcze jednej osoby, bez której współczesny
Top Gear wciąż nie może się obejść. Stig, początkowo Pokraka, wkroczył na scenę pod postacią zamaskowanego kierowcy, odzianego w czerń. W środku znajdował się Perry McCarthy, któremu początkowo nazwa swojego… bohatera nie przypadła do gustu. Został więc Stigiem (ponoć to słowo oznacza ‘nowe dzieciaki w szkole’, wierząc Andy Wilmanowi). W swoim pierwszym wstępie mroczny Stig poprowadził dwa samochody – Lamborghini Murcielago oraz Pagani Zondę. Perry McCarthy nie poradził sobie jednak zbyt dobrze z presją. Do tego stopnia starał się ukrywać swoją tożsamość, że nawet większość ekipy filmowej nie miała pojęcia, kto kryje się pod czarnym kaskiem. Stig, chcąc zmylić dosłownie wszystkich, zaczął używać francuskiego akcentu, co zresztą na wiele się nie zdało.
Perry McCarthy zarejestrował nazwę „Stig” jako znak towarowy, co w jednej chwili spowodowało, że tajemnica przestała być tajemnicą, BBC się zdenerwowało, a w sezonie drugim Stiga oficjalnie uśmiercono w Jaguarze XJS, wystrzelonym z lotniskowca. Jaguar niestety utonął, a wraz z nim pierwszy Stig. Nowy Stig nie przejął kolorystyki poprzednika, odziewając się w biały kombinezon – w środku krył się Ben Collins. 2003 rok był więc początkiem nowej ery, a także początkiem istnienia w powszechnej świadomości pewnego milczącego faceta, jeżdżącego szybko w kółko samochodami, które nie zawsze się do tego nadawały. Ben Collins pracował w
Top Gear przez prawie 7 lat. Sposób, w jaki drugi Stig ujawnił swoją tożsamość, nie wzbudził wielkiego zachwytu. Collins napisał bowiem książkę pod wdzięcznym tytułem
Człowiek w białym kombinezonie. Stig, Le Mans i moje życie na wysokich obrotach. BBC robiło co mogło, aby zablokować publikację książki, ale bez skutku. Tym samym kolejny raz program został bez swojego naczelnego kierowcy. Aby znaleźć nowego, trójka prowadzących wybrała się aż do Jerozolimy, gdzie odnalazła dziecią… ehm, małego Stiga (rok 2010, dla zainteresowanych – 1. odcinek 16. sezonu, pt.
Middle East Special).
Po drodze wydarzyło się jednak coś, co przykuło wzrok nie tylko fanów motoryzacji, ale także niedzielnych kierowców. W 2006 roku Richard Hammond omal nie zginął, jadąc
Vampire, dragsterem o napędzie odrzutowym. Co ciekawe, to sam Hammond wpadł na pomysł, aby przejechać się czymś naprawdę szybkim. 505 km na godzinę to zdecydowanie szybko, a dodatkowa ekipa ratunkowa, będąca na lotnisku Elvington (hrabstwo North Yorkshire) najpewniej uratowała Hammondowi życie. Prezenter przez jakiś czas zmagał się z traumą po wypadku, co szczególnie nie dziwi. Wrócił do
Top Gear wraz z rozpoczęciem 9. sezonu.
W 2006 roku twórcy programu postanowili stworzyć stały cykl odcinków specjalnych. Kraje, do których udawała się ekipa były wybierane w dużej mierze losowo. Ewentualnie Clarkson był w nich wcześniej na wakacjach. Pamiętna Zimowa Olimpiada stała się premierowym epizodem specjalnym, a prezenterzy zwiedzili przy okazji takie kraje jak Botswana, Wietnam, Boliwia, Indie, Birma czy Patagonia (słynna afera z tablicą rejestracyjną). Co ciekawe, odcinek w Indiach samej ekipie nieszczególnie przypadł do gustu. Wycieczki Clarksona i spółki to z pewnością jednak najbardziej interesujące odcinki, wciągające przygodami, które przytrafiały się prowadzącym program. Także fantastycznie zaprezentowane malownicze krajobrazy odległych rejonów świata sprawiły, że
Top Gear chwilami zaczął przypominać filmowe reklamówki rodem z folderów turystycznych, mające na celu sprowadzenie jak największej liczby zwiedzających. W 2008 roku z kolei Jeremy Clarkson, Richard Hammond oraz James May zaczęli objeżdżać świat ze swoim programem
Top Gear Live. Powstało mnóstwo spin-offów programu, w tym
Wpadki Top Gear,
Jeremy May i auta dla każdego czy
Top Gear: Wyprawa marzeń.
Auto za rozsądną cenę to kolejny, równie ważny jak gość programu, aspekt każdego odcinka. Początkowo absolutnie żaden producent nie miał zamiaru udostępnić fabrycznie nowego samochodu do dzikiego jeżdżenia nim po torze przez celebrytów. W końcu jednak Suzuki zaryzykowało, a pierwszym autem, robiącym kółka po torze był Suzuki Liana (2002-2005). Później były Chevrolet Lacetti (2006–2009), Kia Cee'd (2010–2013) oraz Vauxhall, czyli Opel Astra (2013–2015). Tak więc do końca programu ze starą ekipą aktorzy czy piosenkarki walczyli o jak najlepsze czasy na torze. Dzisiaj co prawda też walczą, ale to już inna historia. Tamta zakończyła się, kiedy Jeremy Clarkson w końcu się doigrał i powiedział odrobinę za dużo.
Znany z ciętych ripost Clarkson nigdy nie był szczególnie subtelnym człowiekiem – jeżeli coś mu się nie podobało, po prostu to mówił. Znany też jest ze swoich licznych rasistowskich wypowiedzi. 10 marca 2015 roku został zawieszony przez władze BBC za uderzenie producenta Tymona Oisina. Prezenter przyznał się do winy, przeprosił, ale stacja miała już dość ciągłego upominania Clarksona, więc nie przedłużyła z nim kontraktu. Tak zatem po niecałych 22 sezonach po raz kolejny
Top Gear dokonał żywota. Nowa, kolejna odsłona programu zgromadziła kolejnych prezenterów. Rory Reid, Sabine Schmitz, Matt LeBlanc, Chris Evans, Chris Harris oraz Eddie Jordan mieli za zadanie godnie zastąpić nierozsądnych poprzedników, którzy jak jeden mąż razem zdecydowali się odejść. Nie wypaliło – BBC ponownie zmieniło zdanie ze względu na malejącą oglądalność. Ostatecznie aktualnie program prowadzą jedynie LeBlanc, Harris oraz Reid. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – od 18 listopada 2016 roku
The Grand Tour rozgościł się na dobre na naszych ekranach, w starym, dobrym składzie. Amazon z pewnością nie żałuje, że udało mu się zdobyć trzech wyśmienitych i dziecinnych prezenterów, którzy z rozbrajającą szczerością opowiadają o samochodach. Oby ich przygoda trwała jak najdłużej.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h