Spotkanie ze znajomymi przy grillu. W ogródku biegają i bawią się pociechy, zdaniem niektórych za głośno. Jeden z mężczyzn łapie dziecko, które nie należy do niego i wymierza mu klapsa. To pozornie niewielkie wydarzenie rozpoczyna reakcję łańcuchową i odmienia życie uczestników przyjęcia.

Australijski The Slap został nakręcony na podstawie powieści Christosa Tsolkiasa pod tym samym tytułem. Książka, podobnie jak serial, to studium ludzkiej psychiki - napędzeni tytułowym wydarzeniem, bohaterowie zaczynają zastanawiać się nad własnym życiem, najbliższymi i tym, czego oczekują od przyszłości. Twórcy The Slap nie boją się być kontrowersyjni - nie brak w ich produkcji przemocy, nagości, czy seksu, dzięki czemu na równi można stawiać ją z serialami amerykańskimi.

Melissa George wciela się w rolę Rosie, matki chłopca obdarzonego tytułowym klapsem. Jest młodym rodzicem, początkowo niepewnym co do swoich umiejętności opiekuńczych. Szybko jednak jej syn, Hugo, staje się dla niej całym światem i nie potrafi mu niczego odmówić. Rosie jednak nie jest dobrze oceniana wśród znajomych - ci ganią ją za to, że wciąż karmi swojego 5-letniego syna piersią.

Dziękuję, że udało ci się znaleźć chwilę na rozmowę, ostatnio jesteś bardzo rozchwytywana.

Rzeczywiście przez ostatnie kilka miesięcy dużo pracuję i częściej bywam na planie zdjęciowym niż gdziekolwiek indziej. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio byłam w domu.

Właśnie, dom. Po tym jak odniosłaś sukces w amerykańskiej telewizji, zdecydowałaś się wrócić do Australii i tam nakręcić serial The Slap. Co cię do tego skłoniło?

Od dawna chciałam to zrobić, ale w sumie nie było ku temu okazji. Dostawałam pewne propozycje, jednak dopiero The Slap przekonał mnie do powrotu, choć też nie od razu. Pamiętam za to chwilę, gdy dostałam scenariusz - był świetny, przepełniony wręcz emocjami, zupełnie inny od wszystkiego, co miałam w tym czasie w rękach.

Przypomniała mi się też Penélope Cruz, która wracając do Hiszpanii i grając w swoim ojczystym kraju i we własnym języku, zawsze lśni, zawsze porywa wręcz swoim występem. Ja też chciałam przetestować to na własnej skórze. Rola Rosie w The Slap, która jest jedną z kluczowych postaci, jeśli chodzi o fabułę, była dla mnie swego rodzaju sprawdzianem. Chciałam zobaczyć, jak sobie z tym poradzę jako aktorka i wydaje mi się, że to doświadczenie uczyniło mnie to silniejszą.

Pewnie miło też było w końcu zagrać z naturalnym, australijskim akcentem.

Zdecydowanie! Nie to, że nie lubię pracować w Stanach, albo na Wyspach, ale udawanie innego akcentu niż swój własny kosztuje zwykle dwa razy więcej czasu na przygotowanie się do roli i dwa razy więcej sił na jej odegranie. Gdy grasz z innym akcentem niż swój własny skupiasz się nie na emocjach, ale na tym, jak wymówić kolejne samogłoski i spółgłoski albo jaką nadać intonację danemu słowu.

Zatem łatwiej grać u siebie?

Niby tak, ale The Slap kręciliśmy akurat w Melbourne, czyli daleko od mojego rodzinnego domu. Czułam się tam, jak w jakimś egzotycznym kraju - Melbourne jest miastem wielokulturowym, bardziej przypomina metropolie europejskie albo taki Nowy Jork. Perth, skąd pochodzę, jest małym spokojnym miasteczkiem. Wiedziałam, że byłam w Australii, ale nijak przypominało mi to dom.

Czy czytałaś książkę Christosa Tsiolkasa, na podstawie której powstał serial?

Pamiętam, że kiedy dostałam propozycję zagrania w serialu, byłam akurat w Nowym Jorku i z producentami rozmawiałam za pomocą Skype'a. Powiedzieli, że znają mnie z roli w Terapii i uważali, że świetnie odnajdę się w roli Rosie. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona, musiałabym zostawić puste mieszkanie i stracić połowę sezonu telewizyjnego. Podziękowałam więc za propozycję.

Jakoś parę dni później szłam sobie po Manhattanie i zajrzałam sobie do jednej z tamtejszych księgarni. Zapytałam o książkę Tsiolkasa - właściwie z niewielką nadzieją, że ją dostanę, myśląc, że pewnie nawet o niej nikt tu nie słyszał. Sprzedawca natomiast powiedział, że sprzedali wszystkie egzemplarze, jakie mieli. Poszłam do kolejnej księgarni, potem jeszcze do jednej i to samo. "Co to jest, to przecież australijska książka i jest aż tak popularna w Ameryce? - zdziwiłam się i jednocześnie zaintrygowało mnie to na tyle, że stwierdziłam, iż muszę ją przeczytać. Dotarło do mnie to, że może to być w ogóle jedna z największych ról w mojej karierze. W końcu udało mi się dopaść jeden egzemplarz, pobiegłam do domu, zaczęłam… i zachwyciła mnie od pierwszej strony.

Rola Rosie była trudna? W moim odczuciu to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci.

Jest kontrowersyjna, bez wątpienia, w końcu karmi piersią 5-latka. Wydaje mi się, że po przeczytaniu książki większość ludzi nienawidzi Rosie, w serialu jest ona nieco inna, jej postać zyskuje nową płaszczyznę, staje się bardziej trójwymiarowa. To, co robi, jak się zachowuje, jak reaguje, pokazuje, że jej jednoznaczność. Pomimo posiadania męża, ze swoimi problemami boryka się w pojedynkę, tak też przechodzi całą swoją podróż. Nikt nie przechodził nigdy tego co ona, dlatego też musi ze wszystkim radzić sobie sama. Mam nadzieję, że udało mi się w widzach wzbudzić choć trochę współczucia dla niej.

[image-browser playlist="603690" suggest=""]©2011 ABC1

Wśród widzów krążą różne opinie na jej temat. A dla ciebie Rosie to dobra, czy zła postać?

Jest wspaniałą osobą! To jedną z najlepszych matek, jakie można znaleźć, czy sobie życzyć. Mówi się, że matka dla swojego dziecka jest w stanie zrobić wszystko, ale Rosie pokazuje, jak wiele właśnie można poświęcić. Przez całe osiem odcinków wyraźnie widać, jak związek z jej synem ewoluuje, jak powoli się umacnia.

Co było najbardziej wymagające w tej roli?

Początkowo musiałam przyzwyczaić się do Melbourne, ale to poszło dosyć szybko. Musiałam zdjąć nabytą ostatnimi czasy brytyjskość, amerykańskość, a także swoje… ubrania. Samo rozbieranie się oczywiście nie jest komfortowe, ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Tutaj problem był większy, bo trzeba było rozebrać się przed kilkuletnim chłopcem, który też przecież nie czuł się zbyt swobodnie. To było zupełnie nowe doświadczenie i całkiem ciekawe wyzwanie - to nie scena erotyczna, ale równie niezręczna, wstydliwa.

Praca z dziećmi w przypadku grania Rosie była kluczowa. Jak grało się z najmłodszymi?

To najłatwiejsza i najlepsza część tej pracy!

Nawet gdy grasz nago?

No dobrze, wtedy tak łatwo nie jest. Ogólnie jednak z młodymi aktorami jest dużo śmiechu, dużo dobrej zabawy, przy zachowaniu pełnego profesjonalizmu. To zaskakujące czasami, jak młodzi są przygotowani do swoich ról i jakie emocje potrafią z ciebie wyciągnąć.

[image-browser playlist="603691" suggest=""]©2011 ABC1

Dosyć ciekawie - choć nie zawsze szczęśliwie - w serialu układają się relacje Rosie z Garym.

Ich małżeństwo rzeczywiście nie należy do idealnych... ale które tak naprawdę takie jest? Po zakończeniu zdjęć zdałam sobie sprawę, że właściwie każda z serialowych par jest w dużo gorszej sytuacji niż Rosie i Gary. Inni nie są ze sobą szczerzy, zdradzają, albo o tej zdradzie myślą. Rosie zaś swojego męża kocha ponad wszystko i nie zostawi go, obojętnie co się stanie.

Ich postrzeganie zmienia się też z odcinka na odcinek, zresztą jak większości postaci w tym serialu. Raz widz uważa, że ich małżeństwo jest pomyłką, a innym razem im kibicuje. Ostatecznie jednak myślę, że łączące ich uczucie i ta niezwykła szczerość, otwartość, jaka panuje w tym związku, to szalenie istotne wartości, które nie pozwalają ich związkowi upaść.

Surowość świata, z jaką spotykamy się w The Slap, dbałość o szczegóły i nacisk na rozwijanie bohaterów przypomina mi amerykańskie seriale ze stacji kablowych. Tymczasem w Australii za emisję produkcji odpowiada telewizja publiczna…

ABC1 przypomina bardziej HBO i Showtime, aniżeli amerykańskie ABC, czy też tamtejszą telewizję publiczną. Cieszę się, że wzięłam udział w tym projekcie i że odniósł on taki sukces, bo to nie było przesądzone. Oczywiście, książka była hitem, ale znana była również ze swojej kontrowersyjności, co nie każdemu musiało się podobać. Nie brak tu seksu, przemocy, alkoholu - wszystko to jednak udało się podać w taki sposób, by widza zainteresować, zmusić do myślenia, a nie oburzyć.

To zmuszanie do myślenia docenili też krytycy.

Tak, serial zdobył kilka statuetek Australijskiej Akademii Filmowej i Telewizyjnej, wygrywając w każdej kategorii, w jakiej był nominowany. Udało się nakręcić adaptację godną książki, skoro słychać o niej nawet w Polsce (śmiech).

[image-browser playlist="603692" suggest=""]

Od niedawna w księgarniach można znaleźć patronowane przez Hatak.pl polskie wydanie książki Christosa Tsolkasa, które pojawiło się nakładem wydawnictwa Replika. Zaś w czwartek, 12 kwietnia o 22.00 w Sundance Channel będzie można zobaczyć pierwszy odcinek serialu.

Czytaj więcej: Recenzja pierwszego odcinka serialu

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj