Jeśli ktoś z naszej przedwojennej rozrywki zasługuje na własny serial, a jego biografia bez trudu taki serial wypełni, to właśnie Eugeniusz Bodo. Tytan rozrywki, człowiek nietuzinkowy, wielki talent, którego losy były zarówno piękne, zabawne, jak i tragiczne. I oto dostajemy o nim serial. Bodo. Po latach przerwy Telewizja Polska zdecydowała się na dużą kostiumową produkcję. Mamy w tym oczywiście świetną tradycję, że wymienię chociażby Kariera Nikodema Dyzmy, ale od tego czasu minęły dekady, a większość seriali naszej produkcji da się porównać co najwyżej do paździerza. Tymczasem tu trzeba umieć wytwarzać kunsztowne bibelociki. Jak się udało? Przekonamy się przez najbliższe niedzielne wieczory. Po obejrzeniu niepełnych wersji dwóch środkowych odcinków mogę powiedzieć, że jest nieźle. Bo to przecież nie tak, że nagle po długiej przerwie można nakręcić od razu coś wybitnego. To znaczy, oczywiście można, ale do tego trzeba być geniuszem, a tu mamy do czynienia z gromadką niezłych rzemieślników, którym wreszcie dano do pracy właściwe narzędzia, niezły budżet i pozwolono na trochę więcej. Dobre i to. No url Bardzo dobrze w takiej sytuacji wypadli aktorzy. Świetnie w tytułowej roli sprawdza się Tomasz Schuchardt jako dorosły Bodo, zadziwiająco dobrze również Antoni Królikowski jako Body młody. Wcielanie się w mistrza scen wodewilowych jest zadaniem trudnym, a jak podkreślają twórcy, wszystkie układy taneczne i wokalne na potrzeby produkcji aktorzy wykonywali samodzielnie. Nie wiem, jak serial płynie w pierwszych odcinkach, gdy do wielkiej kariery jest jeszcze daleko, ale potem, gdy mówimy już o czasach kabaretu Qui Pro Quo, jest naprawdę dobrze. Przedwojenna artystyczna Warszawa oddana jest ciekawie, z rozmachem i sensem. To może być naprawdę atrakcyjny serial i początek nowej świetnej ery polskich produkcji. Może w perspektywie najbliższych lat zaczniemy robić rzeczy równie dobre jak inne europejskie telewizje (na razie na takim marzeniu poprzestańmy). Co prawda pan z zarządu TVP, gdy zapraszał na seans, z dużą przesadą zachwycał się międzywojenną Polską jako złotą erą, do której wszyscy pragniemy wrócić, ale miejmy nadzieję, że nie oznacza to, że tylko historyczne seriale będziemy teraz oglądać. Podczas imprezy zapowiadającej nowy sezon w TVP1 usłyszeć z kolei można było, że ten serial to „sex & drugs & rock'n'roll w latach dwudziestych”. To też chyba jednak trochę przesada. Wszystko wskazuje, że to po prostu dobry polski serial biograficzny. Serial, którego dawno temu nie można było nakręcić ze względu na końcówkę życia Bodo, a potem nie było na niego pieniędzy albo chęci. Ale wreszcie są - i bardzo dobrze. Nie wiem, jak Wy, ale ja w najbliższych tygodniach mam zamiar dać mu szansę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj