Serial Hap and Leonard opowiada o dwóch najlepszych kumplach, femme fatale, grupie przegranych rewolucjonistów, psychopatycznych zabójcach, glinach i zagubionej formie. Jest to serial oparty na książce Jona R. Lansdale'a. James Purefoy gra tytułową rolę Hapa. Rozmawia z nim Adam Siennica. No url ADAM SIENNICA: Obejrzałem Hap and Leonard i to naprawdę rozrywkowy serial JAMES PUREFOY: [śmiech] Bardzo się cieszę, że ci się podobał. Zdecydowanie jest to rozrywkowy serial. Inny niż wszystkie. Odniosłem wrażenie, że twój bohater, Hap to całkiem sympatyczny gość. Zdecydowanie jest sympatycznym facetem. Dobrze było coś zmienić i zagrać taką postać, bo przez długi czas grałem szalonego złoczyńcę. To naprawdę odświeżające. Jest to tak naprawdę normalny gość. Każdy może się z nim identyfikować. Tak, to jest coś lepszego. Można się z nim utożsamiać. Zawsze dobrze jest grać postać, która wzbudza taką sympatię widzów. Myślisz, że to jest taka postać, z którą mogą się utożsamiać ludzie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie? Powinni też na niego tak spojrzeć, bo posiada on uniwersalne cechy, a tak naprawdę zawsze najlepsze historię mają takie cechy, prawda? Ludzie mogą go zrozumieć. Jest kimś, kto kochał i stracił coś, a większość z nas kochała i straciła coś lub kogoś. Myślę, że każdy zrozumie jego ból porzucenia przez kobietę. A to jest naprawdę mocna rzecz. Widzowie też powinni dobrze zrozumieć relację Hapa z Leonardem. Nie ma w tym nic przekombinowanego, bo dostajemy dokładnie to, co widzimy. Każdy z nas ma przyjaciół, którzy stoją za nami murem i będzie pilnować, byśmy nie wpadli w tarapaty. Według mnie taka przyjaźń jest bardzo uniwersalna. Dokładnie, ta relacja działa znakomicie na ekranie. I czuć świetną chemię pomiędzy Tobą a Michaelem. Jasne, znam Mike'a od bardzo dawna. Wydaje mi się, że znamy się jakieś 12 lat. Jako że od dawna jesteśmy dobrymi przyjaciółmi byliśmy w stanie przenieść to do serialu. Nie musieliśmy martwić się o stworzenie tego podczas pracy na planie, bo po prostu to było dla nas naturalne. Ich relacja świetnie napędza serial i jest naprawdę zabawna. O, tak, jest bardzo zabawna. To nadzwyczajna zaleta serialu. Zdecydowanie. A jakbyś opisał samego Leonarda? Na pewno bardzo różni się od Hapa. W czasie rozwoju serialu dowiadujemy się, dlaczego są oni tak dobrymi przyjaciółmi. Jest on człowiekiem pełnym sprzeczności. Czarnoskóry, homoseksualista, były żołnierz piechoty morskiej i do tego Republikanin. Jest fanem Ronalda Reagana. Wiele ciekawych czynników składa się na tego jednego człowieka. Poza tym Hap jest związany z Trudy. Kobieta zdecydowanie wie, jak nim manipulować... Niezłe z niej ziółko, prawda? Jest to także postać bardzo uniwersalna. Sądzę, że każdy z nas znał kogoś takiego jak Trudy. Po pierwszym odcinku można by pomyśleć, że to serial o znalezieniu samochodu i zdobyciu kasy, ale jest to raczej bardziej rozbudowana historia. Jasne, że tak. Jest to bardziej skomplikowane [śmiech]. Szybko wszystko się komplikuje, bo dochodzi do nieoczekiwanych wydarzeń. Myśleli, że to będzie prosta robota, ale sprawy nigdy nie są tak proste, jak się wydają. Mamy do czynienia z nowymi postaciami, które pojawiają się w trakcie sezonu i wszystko bardzo komplikują. Widzów czeka prawdziwa jazda bez trzymanki. Czy możesz powiedzieć, że Hap and Leonard ma postać, którą można by nazwać czarnym charakterem? Mamy świetnego złoczyńcę. Gra go Jimmi Simpson. Nie zobaczysz lepszej kreacji w tym roku. Jest nadzwyczajnie szalony. I jest diabelnie przerażający. Każda dobra historia potrzebuje kogoś, kto stanie na drodze celu bohaterów. A on z całą pewnością dobrze to robi. Są też inne intrygujące postacie drugoplanowe... O, tak, mamy świetne postacie. Sądzę, że takiej grupy bohaterów nie widzimy zbyt często w amerykańskiej telewizji. Dlatego, że to nie są zwycięzcy, tylko przegrani. W amerykańskiej telewizji przeważnie pokazuje się zwycięzców. A oni tacy nie są. Są zwyczajnymi ludźmi. Dobrze, że takie postacie w końcu dostają czas ekranowy. Amerykańska telewizja często jest aspiracyjna. Ludzie chcą być, jak bohaterowie seriali. A w tym przypadku zobaczą takich ludzi, jak oni.
fot. materiały prasowe
Jakim serialem jest Hap and Leonard? Jakbyś go opisał? Sześciogodzinny niezależny film. Dokładnie tym jest Hap and Leonard. Łatwo i przyjemnie się go ogląda, nie pochłonie dużo czasu, jeśli chcesz oglądać cały sezon na raz, bo jest niewiele odcinków. Każdy trwa jakieś 40-45 minut. Pierwszy sezon opowiada zamkniętą historię, czy ma cliffhanger wprowadzający do 2. serii? Kończy się cliffhangerem. Jedna z ostatnich scen finałowego odcinka wprowadza do fabuły kolejnego sezonu. Poza tym historia tego sezonu ładnie zostaje zakończona i potem przechodzimy do kolejnej książki, którą przenosimy na ekrany. Jeśli się nie mylę, Jon R. Lansdale napisał jakieś 12 książek. Następna nazywa się Mucho Mojo i opowiada kompletnie nową historię. Ustaliliśmy, że Hap and Leonard jest serialem zabawnym, ale jest też mrocznym. Zgodzisz się ze mną? O, tak, jest to mroczny serial. Są naprawdę mroczne wydarzenia [śmiech]. Dzieje się wiele poważnych rzeczy, jest trochę bólu i nie brak przemocy. A ta jest brutalna i bardzo obrzydliwa. To wszystko podnosi stawkę i działa motywująco na bohaterów, którzy muszą wznieść się na wyżyny i działać. Jest mrocznie i zabawnie, a najlepsze jest to, że ciągle zmienia gatunki w fabule. I jest to naprawdę dobry kawał telewizji z najpiękniejszymi dialogami, z jakim miałem okazję pracować. Grasz w telewizji od wielu lat. Czy masz czas oglądać seriale? Nie oglądam za bardzo telewizji [śmiech]. Szczerze! Nie mam na to za bardzo czasu.Oglądam filmy, ale seriale są za długie. Niewielka liczba odcinków jest tym, co lubię w Hap and Leonard.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj