Walter White, Tony Soprano, Dexter Morgan, Gregory House – niegodziwcy, przestępcy, mordercy, którym mroczny charakter nie przeszkadza być główną postacią w swoim serialu. Wydawałoby się, że antybohaterowie są skazani na sukces. Jak pokazał jednak Jim Profit, nie zawsze.

Za początek telewizji jakościowej, czyli seriali nowej generacji, uznaje się najczęściej Rodzinę Soprano czy The Wire. Zachwycano się świeżym podejściem - niejednoznacznością postaci, mroczną atmosferą, poruszaniem tematów tabu, balansowaniem na granicy dobrego smaku. I choć trudno odmówić serialom HBO spełnienia tych wszystkich kryteriów, wypada wspomnieć o innej produkcji, która dokonała tego samego, tyle że kilka lat wcześniej.

Profit opowiada historię tytułowego Jima Profita, bogatego i przystojnego mężczyzny, który w wyniku śmierci jednego z pracowników Gracen & Gracen, zostaje awansowany na jedno z najważniejszych stanowisk w firmie. Głównego bohatera nie przeraża, że śmierć, która popchnęła jego karierę, mogła nie być przypadkowa; nie przejmuje się faktem, że w jego miejscu pracy nie obowiązuje żadna etyka zawodowa. Wręcz przeciwnie - Profit idealnie w profil tej międzynarodowej korporacji się wpisuje.

Szantaż, korupcja, morderstwo – to najważniejsze strategie biznesowe głównego bohatera serialu stacji FOX. Awans traktuje on nie jako zrządzenie losu, ale impuls do dalszego pięcia się w górę drabiny kariery. Już od początku przysięga sobie, że nie spocznie, dopóki nie zasiądzie na fotelu prezesa Gracen & Gracen.

Po trupach do celu, czasem zresztą dosłownie, Jim Profit eliminuje kolejnych rywali. Swoje plany i intrygi snuje nie gorzej niż Blair Waldorf z Plotkary czy Emily Thorne z Zemsty, a gdyby wystąpił w duecie z Frankiem Underwoodem z House of Cards, zawstydziliby pewnie samego Niccolò Machiavellego. Na pewno zgraliby się świetnie, bo obaj nie stronili od bezpośrednich zwrotów do widzów. To, co dzieje się w Gracen & Gracen, to klasyczna gra o tron, osadzona jedynie w nieco bardziej współczesnych realiach.

Produkcję FOX najłatwiej opisać za pomocą porównań do innych seriali, bo tak, jak Miasteczko Twin Peaks stanowi źródło inspiracji dla twórców science fiction i fantasy, tak Jim Profit natchnął wiele osób odpowiedzialnych za szalenie popularne dramaty. Wyrachowany, zdolny do największych zbrodni główny bohater dziś jest jednym z najważniejszych telewizyjnych trendów. Najwyraźniej do pracownika Gracen & Gracen odwołują się twórcy Dextera – podobnie jak Morgan, Profit także słynął ze swoich otwierających i zamykających odcinki monologów. A ile tam padało bonmotów! "Linia, o której ludzie mówią, że nie są w stanie przekroczyć, to coś, co zrobili dawno temu, kiedy myśleli, że nikt nie patrzył" albo "Prawda to bardzo gorzka tabletka do połknięcia; nic dziwnego, że większość potrzebuje nieco ją osłodzić" – Profit w każdym odcinku mówił "jak jest" wcale nie gorzej, niż teraz robi to Mariusz Max Kolonko.

Odpowiedzialni za Doogiego Howsera i Nowe przygody Supermana David Greenwalt i John McNamara opracowując koncept serialu posiłkowali się "Ryszardem III". Król został zastąpiony tutaj biznesmenem w garniturze, królestwo korporacją, a średniowieczne zamki - nowoczesnymi drapaczami chmur. Dynamika pozostała jednak bardzo podobna. Bohater dramatu Williama Szekspira zapisał się jako jedna z najczarniejszych postaci w historii Anglii, bo - podobnie jak Jim Profit - swoją drogę na szczyt realizował w formie morderczej krucjaty.

Wychwalany przez krytyków serial ("J.R. Erwing przy Jimie Proficie jest tak przerażający jak świnka Babe" – pisali o głównym bohaterze recenzenci) niestety szybko wypadł z ramówki amerykańskiej stacji. Pomimo że wyprodukowano osiem odcinków, emisję wstrzymano już po pokazaniu czterech z nich. Jako oficjalną przyczynę anulowania serialu podawano niskie wyniki oglądalności, ale mała liczba widzów przed telewizorami była jedynie częścią problemu. Profit znacznie wyprzedzał swoje czasy; amerykańska publiczność nie była gotowa na tak niepokojącą atmosferę i - przede wszystkim – negatywnego głównego bohatera. Stacja FOX została zasypana listami i telefonami widzów, którzy zgłaszali swój sprzeciw wobec emisji serialu, nazywając Jima Profita "szatanem w garniturze". Podkreślane przez krytyków podjęcie tematu japiszonów zostało też zrugane przez ówczesnych przedstawicieli świata biznesu – nowe spojrzenie na korporacjonizm zaoferowane przez serial było według nich niczym więcej jak oszczerstwem.

Dziś Jim Profit już nie robi takiego wrażenia jak kiedyś. Główny bohater wydaje się być jedynie kolejną zwichrowaną na umyśle telewizyjną postacią, a przyjęta przez twórców estetyka trąci myszką. Za każdym razem, gdy znika kolejny rywal w walce o fotel prezesa, zostajemy bowiem uraczeni "efektowną" animacją rozpadającego się wrogiego bohatera. Wzmagająca niepokój u widza muzyka z dzisiejszej perspektywy wydaje się zbyt nachalna, a poza fantastycznym Adrianem Pasdarem (senator Petrelli z Herosów) żaden aktor nie tworzy choćby przyzwoitej kreacji.

Jak na ironię, to, co kiedyś pogrzebało serial, dziś jest niemal elementem obowiązkowym każdej produkcji. Dużo humoru, grozy i przy okazji (krótki, choć znaczący) kawałek historii telewizji – choćby dlatego warto sięgnąć po Jima Profita.

"Jim Profit"
gatunek: dramat, thriller w rolach głównych:
Adrian Pasdar, Lisa Zane, Keith Szarabajka, Allison Hossack, Lisa Darr
twórcy: David Greenwalt, John McNamara
liczba sezonów/odcinków: 1/8 odcinki polecane:
"Pilot (1-2)", "Security", "Forgiveness"
lata emisji: 1996
dostępność: DVD (bez polskich napisów)
czytaj więcej na temat serialu w naszej bazie
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj