Po prostu bądź w tej konkretnej chwili. Nie myśl zbyt dużo, pozwól temu być, czym jest. Jeśli będziesz starał się skupić na wyjątkowości danego momentu, istnieje niebezpieczeństwo, że stracisz pełny obraz.
Takie podejście niekiedy rodzi skutki zupełnie nieoczekiwane. Jak donosi New York Times na planie Jokera Phoenixowi zdarzało się po prostu wychodzić, co jego kolegów i koleżanki z obsady wprawiało w konsternację. Opisuje to reżyser Todd Phillips:
W środku kręcenia sceny on po prostu wstawał i wychodził z planu. Biedny aktor, który grał ją razem z nim, myślał, że to przez niego - ale to w ogóle nie tak, tu chodziło wyłącznie o niego. Po prostu jeszcze nie czuł momentu... Jeśli Joaquin pójdzie do Jimmy'ego Kimmela i po 2 minutach wyjdzie ze studia, pomyślę wtedy: Och, to mój chłopak!
W niektórych recenzjach Jestem, jaki jestem mogliśmy odnaleźć wzmianki o powstaniu tzw. metody Phoenixa. Krytycy wychodzili z założenia, że mamy tu do czynienia ze skrajną wariacją na temat metody Stanisławskiego; według nich Joaquin miałby odczytywać aktorską sztukę na nieosiągalnym dla innych metapoziomie, zdając sobie sprawę, z jakimi następstwami może się wiązać. Wydaje się, że dla bohatera niniejszego artykułu jest ona zaklęta pomiędzy faktyczną grą na ekranie a ewentualną autodestrukcją - w tym pryzmacie aktorstwo jest więc trudną do ujarzmienia siłą, która prowokuje, ale która nieodpowiednio wykorzystana prowadzi do zguby. Studium upadku, jakby każda rola zamieniała się w jeden wielki performans. Przypomnijcie sobie słowa ze zwiastuna Jokera, gdy postać Phoenixa mówi, że postrzegała swoje życie jako tragedię - teraz wydaje mu się ono komedią. Czy o tej samej cienkiej granicy nie myśleliśmy w trakcie seansu filmu Ona, w którym Theodore Twombly nawiązywał emocjonalną więź z systemem operacyjnym? Albo gdy w Mistrzu Freddie Quell ulegał niebezpiecznej fascynacji hasłami Lancastera Dodda? Życie to nieustanna sztuka odnajdywania się pomiędzy rozmaitymi kontekstami i niuansami. Jeśli tego jeszcze nie rozumiecie, Joaquin Phoenix swoją filmografią Was tego nauczy.
Nie jestem jakimś indie-dzieciakiem albo postacią z powieści Johna Grishama - jestem wszystkim tym. Robię to, co mnie w danej chwili ekscytuje. Mogę być w filmie o glinach z wielkim budżetem, mogę być w produkcji niezależnej. Nie zwracam na to uwagi. (...) Wiecie, dlaczego wciąż robię filmy? Ponieważ nienawidzę każdego ostatniego ze swoim udziałem. Staram się naprawić swoje błędy.
Strony:
- 1
- 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj