O postaci Wielkiego Wróbla, epickości Gry o tron i religii opowiada Jonathan Pryce, grający w serialu Gra o tron.
Z Jonathanem Pryce'em, gwiazdą serialu HBO
Game of Thrones (premiera 6. sezonu w Polsce już 25 kwietnia), rozmawia Kamil Śmiałkowski.
KAMIL ŚMIAŁKOWSKI: Masz wielkie doświadczenie zarówno filmowe, jak i teatralne. Czym dla ciebie różnią się te dwie formy aktorstwa?
JONATHAN PRYCE: Pracując przy filmie, można mówić ciszej, ale słowa muszą być równie intensywne, równie prawdziwe, równie pełne emocji.
Gra o tron to z mojej perspektywy, dla mojej postaci historia bardzo intensywna, to doświadczenie bardzo bliskie teatrowi. Tym bardziej mi się to podoba.
Wielu widzów ucieszyło to, że wreszcie ktoś przeciwstawił się królowej Cersei, że ktoś ją upokorzył. Jak podchodziłeś do scen, w których Cersei została tak sponiewierana?
Z dużą radością. Te sceny... to miał być szok – zarówno dla Cersei, jak i dla widzów. Cały ten wstyd, jaki zaznała. To z pewnością nie była łatwa scena dla tych, którzy w niej grali, zwłaszcza dla osoby, która musiał tak przejść nago przez tłum. Dla samej postaci królowej... nie wiem, czy większym problemem była nagość czy to wszystko, co musiała wysłuchać po drodze.
Dlaczego przyjąłeś rolę w Grze o tron?
Podobała mi się ta postać, ale też rozmach całego przedsięwzięcia. To serial na niespotykaną skalę. Pomyślałem, że fajnie będzie być jego częścią. Rozmach oznacza także skalę emocji. Mamy tu zarówno dużo śmiechu, jak i tragedie, mnóstwo śmierci. Zupełnie jak u Szekspira. W tym sensie to również rzecz w jakimś stopniu teatralna.
Grasz już od kilku dekad i wciąż świetne, wyraziste role. Nieustannie jestem pod wrażeniem twoich kreacji w Brazil czy w Bondzie. Co trzeba robić, by utrzymać taką jakość aktorstwa?
Mądrze wybierać role. Nie powtarzać się zbytnio. Szukać postaci mocnych, wyrazistych, ciekawych, godnych zapamiętania. Wielki Wróbel to człowiek, który odmienia całą fabułę, wprowadza do niej nowy wymiar – dlatego zgodziłem się go zagrać.
Jak myślisz, co widzów fascynuje w tym serialu?
Moim zdaniem – skala tego wszystkiego. Epickość. To naprawdę jak czytanie wielkiej książki. Kolejne rozdziały pokazują nam nowe krainy, nowe postacie, nowe wątki. To fascynujące. To wielka opowieść, jakiej dotąd nie było w telewizji, a przy tym bardzo uniwersalna, dlatego świetnie się sprawdza w tak wielu krajach i jest popularna na całym świecie. To rzecz bardzo dobrze napisana. Nie traktuje widza jak głupka. Twórcy serialu bardzo dbają o sens, o kolejność wydarzeń, o zaskoczenia – musisz przyznać, że dałeś się kilka razy zaskoczyć przy tym serialu.
No url
Czytałem książki.
Więc teraz będziesz zaskakiwany. Szósty sezon to już coś innego.
A czy ty czytałeś książki Martina?
Dopiero po tym, jak dostałem rolę. Wcześniej jakoś nie było okazji, ale potem uznałem, że przeczytanie wątku Wróbla w książkach da mi więcej wiedzy o tej postaci, pozwoli zdobyć lepszą perspektywę. Zresztą również dopiero wtedy obejrzałem serial. Słyszałem o nim wcześniej, ale obejrzałem dopiero podczas zdjęć. Trochę mi to wyjaśniło niektóre sprawy w scenariuszu.
Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych aktorów na planie. Czy pomagasz młodszym? Dajesz im jakieś rady? Czy może nie wtrącasz się i pozwalasz popełniać im własne błędy w ich własnym rytmie?
Pamiętam, jak kiedyś Michael Caine powiedział: „Nigdy nie przyjmuj rad od starszych aktorów”. Świetnie to pamiętam i uważam, że to bzdura. Ja w swoim czasie nauczyłem się mnóstwo dzięki moim kolegom, którzy dzielili się ze mną tajnikami zawodu. Byłbym głupi, gdybym tego nie robił. Czasem próbuję to przekazać dalej, ale na planie staram się nie wchodzić w drogę reżyserowi. To jednak jego praca. Takie rzeczy częściej zdarzają się w teatrze, bo tam aktorzy mają więcej czasu, by ze sobą rozmawiać. W filmie raczej młodsi podpatrują starszych, niż słuchają ich konkretnych rad. Pamiętam moje pierwsze hollywoodzkie doświadczenia i to, jak siedziałem skupiony na planie, patrząc na Jamesa Gardnera czy Jasona Robardsa.
Grasz postać ważną dla kultu religijnego. A jak wygląda kwestia religii w twoim życiu?
Wychowałem się, dorastałem w kościele prezbiteriańskim, ale dawno, dawno temu przestałem już mieć z nim cokolwiek wspólnego. Zorganizowana religia to nie jest coś, co mnie interesuje.
Co Wielki Wróbel będzie robił w szóstym sezonie?
Spotka wiele osób. Spróbuje sprawić, by różni ludzie zaczęli myśleć inaczej, zmienili swe zachowanie. I nic więcej już nie mogę powiedzieć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h