Dwa (lub więcej) monitory na biurku mogą wydawać się zbędną fanaberią. Sam długo wychodziłem z takiego założenia, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy coś takiego przetestowałem. Okazało się, że to naprawdę przydatna rzecz. I nie trzeba zajmować się programowaniem, montażem wideo czy obróbką grafiki. Nawet przy zwykłej pracy biurowej i codziennym użytkowaniu zwiększa to komfort i pomaga w wielozadaniowości. Możliwość zerkania na kilka okien jednocześnie, bez konieczności ciągłego przełączania się między nimi, jest po prostu bardzo wygodna, choć oczywiście wymaga chwili przyzwyczajenia.  JSAUX FlipGo to seria monitorów, które ową wielozadaniowość wynoszą na jeszcze wyższy poziom. Mamy tu bowiem do czynienia z urządzeniami, które łączą w sobie dwa mniejsze ekrany. Sprzęt ten zainteresuje przede wszystkim osoby, którym zależy na mobilności oraz... oszczędności miejsca na biurku. Całość jest bowiem naprawdę zgrabna, lekka i stosunkowo niewielka, dzięki czemu sprawdzi się nawet na mniejszych biurkach. 
fot. JSAUX
+12 więcej
FlipGo dotarło do mnie w zaskakująco małym opakowaniu. Wystarczyło jednak otworzyć pudełko, by jego rozmiar przestał być zagadką. Monitor jest składany i w "zamkniętej" formie praktycznie niczym nie różni się od popularnych laptopów. Zajmuje niewiele miejsca, a przy tym łatwo się go przenosi. Zastosowanie niewielkich gumowych wstawek na ramkach sprawia zaś, że przy otwieraniu i zamykaniu całej konstrukcji nie uszkodzimy cennych wyświetlaczy.  Monitor wyposażono w dwa wejścia USB-C, które możemy użyć do podłączenia zasilania i źródła obrazu, oraz jedno mini-HDMI. Z drugiej strony obudowy umieszczono przycisk ON/OFF, niewielkie pokrętło do włączania i nawigowania po menu opcji, a także de facto wbudowany hub USB zawierający jeden port USB-C i dwa USB. Dzięki temu możecie podpiąć na przykład pendrive, słuchawki, klawiaturę czy myszkę. W przypadku laptopów to średnio przydatne, bo takie porty mamy pod ręką. Jednak jako użytkownik peceta bardzo to doceniłem, bo podłączenie czegokolwiek nie wymaga już ode mnie sięgania do tyłu obudowy komputera (porty na froncie mam zwykle zajęte). JSAUX FlipGo dostępny jest w kilku wariantach, które różnią się nie tylko ceną i wymiarami, ale też oferowanymi możliwościami. W moje ręce trafił 16-calowy model Pro, który cechuje się maksymalną rozdzielczością 2560x1600, odświeżaniem 60Hz oraz maksymalną jasnością na poziomie 500 nitów. Całość działa na zasadzie "plug and play" i nie wymaga w zasadzie żadnej konfiguracji. Co istotne, jakość obrazu jest naprawdę przyzwoita na domyślnych ustawieniach, choć oczywiście nie zabrakło tutaj ustawień kontrastu, jasności itp. Miłym zaskoczeniem są też dobre kąty widzenia. To ważne, szczególnie że większość użytkowników będzie traktować to urządzenie nie jako główny monitor, a dodatkowy, stojący gdzieś z boku. Wygodne rozstawienie FlipGo na biurku ułatwiają dodatkowe akcesoria. Sam miałem możliwość przetestowania dwóch z nich – stojaka z wysuwanym ramieniem i mocnym magnesem przytwierdzanym do tyłu obudowy oraz prostego, aczkolwiek zaskakująco stabilnego, metalowego uchwytu. Oba te rozwiązania działają bardzo dobrze, choć ten pierwszy wymaga odrobiny praktyki. Magnesy umieszczone zostały w centrum i trzeba monitor na nie nakierować. Teoretycznie mamy naklejkę, która ma to ułatwiać, ale... nadrukowane na niej symbole naprawdę trudno zauważyć. Zwłaszcza jeśli początkowo nie ma się świadomości ich istnienia. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zrezygnować z jakiegokolwiek stojaka i po prostu rozłożyć jeden ekran płasko na blacie. Taka opcja również wchodzi w grę. Dla każdego coś miłego! Przy pomocy przycisku znajdującego się po lewej stronie obudowy modelu Pro możemy przełączać się między dwoma trybami – klasycznym oraz UltraView. W tym pierwszym oba ekrany wyświetlają osobny obraz, dzięki czemu możemy uruchomić na nich różne aplikacje, w drugim "łączą" się w jeden większy. Trzeba natomiast pamiętać o dwóch bardzo istotnych kwestiach. Przede wszystkim nie ma tutaj żyroskopu, który wykryłby orientację ekranu, więc jeśli chcemy przełączyć się między wyświetlaniem pionowym i poziomym, musimy każdorazowo robić to z poziomu systemu operacyjnego. Na dodatek ramka rozdzielająca oba ekrany (trudna do uniknięcia, bo jest ona połączona z mechanizmem do składania konstrukcji) jest dość wyraźna i ma około 1 cm. O ile przy klasycznym użytkowaniu nie przeszkadza, o tyle już w UltraView mocno rzuca się to w oczy – przynajmniej w mojej ocenie. Przez to raczej nie nadaje się on do zastosowań "rozrywkowych", bo granie w gry czy oglądanie filmów z taką "przerwą" w środku nie jest szczególnie przyjemne. Argumentem przemawiającym za sięgnięciem po FlipGo, a nie po konkurencyjne monitory, może być mobilność produktu stworzonego przez JSAUX. Nie da się ukryć, że jest to sprzęt, który z powodzeniem można ze sobą zabrać w różne miejsca – na przykład do pracy czy na wakacje, by rozszerzyć swojego laptopa o dodatkowe ekrany. Po złożeniu monitor nie zajmuje dużo miejsca i waży niewiele, bo około 1,6 kg (w wersji 16-calowej). Bez problemu zmieści się go w walizce, plecaku czy torbie na laptopa. Choć FlipGo bardzo przypadł mi do gustu i przez ostatnie dwa tygodnie korzystałem z niego codziennie, to jednak ma on kilka wad, o których nie sposób nie wspomnieć. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze istotne różnice między modelem standardowym i Pro. Choć można (błędnie) założyć, że "Pro" będzie pod każdym względem lepsze, to nie do końca jest to prawdą. Brak możliwości wygaszenia jednego ekranu lub jednoczesnego podłączenia dwóch osobnych źródeł (przez USB-C i mini HDMI) w Pro sprawia, że dla wielu użytkowników to podstawowy, tańszy wariant może być lepszy. Na dodatek ramki na dole, u góry i na środku, jak na dzisiejsze czasy są naprawdę spore. 
fot. JSAUX
Jest też kilka drobnostek, które nieco przeszkadzają – monitor nie wyłącza się automatycznie po jakimś czasie bez aktywnego źródła [aktualizacja: usypianie uruchamia się po 5 sekundach, ale tylko w momencie, gdy nie mamy podłączonego źródła obrazu], a menu domyślnie wyświetla się w języku chińskim [aktualizacja: producent poinformował mnie, że to "mankament" jedynie prototypów i wersja przeznaczona do sprzedaży domyślnie uruchamiać się będzie z angielskim menu], przez co jego przełączanie na angielski wymaga nieco gimnastyki (lub używania translatora). Na dodatek zabrakło wbudowanych głośników czy portu 3,5 mm umożliwiającego ich podłączenie. Warto natomiast pamiętać, że do premiery FlipGo pozostało jeszcze trochę czasu. Crowdfundingowa akcja na Kickstarterze zakończy się dopiero 30 marca, a wysyłka planowana jest na maj 2024 roku, tak więc twórcy w teorii mogą wprowadzić jeszcze jakieś ostatnie poprawki – choć raczej w kwestiach software'owych. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj