Shouya Ishida to żywiołowy uczeń podstawówki. Ma oddanych kumpli, ciekawe szkolne życie, jeszcze ciekawsze życie po szkole, więc czego mu jeszcze potrzeba? No cóż, najwyraźniej chłopiec się nudzi, skoro uwziął się na niesłyszącą koleżankę, która właśnie dołączyła do jego klasy. Na początku Shouko Nishimiya wzbudza wśród uczniów jedynie ciekawość. Jej odmienność to właśnie nowość, przerwanie nudnej egzystencji. Shouko porozumiewa się z innymi głównie za pomocą notesu, jednak ta metoda komunikacji nie zdaje rezultatu. Dziewczyny pomagają jej w nauce, pomimo wyraźnych problemów z tym związanych. Z kolei chłopcy nową koleżankę traktują wyłącznie jako ciekawostkę. Jednak z czasem jest coraz gorzej – Shouko nie może śpiewać w chórze z racji swojej niepełnosprawności. Shouko nie wie, o czym rozmawiają ludzie w jej obecności. Shouko w końcu nie zdaje sobie sprawy, że staje się dla kolegów ciężarem. Ostatecznie staje się obiektem nękania – zwłaszcza celuje w tym Shouya. Niewinne wrzaski do ucha przeobrażają się powoli w pisanie wyzwisk na tablicy, skąd niedaleko już do wyrywania aparatu z ucha czy bójek. W końcu dziewczynka zmienia szkołę, a Shouya sam staje się nowym kozłem ofiarnym byłych już kolegów i koleżanek. Kilka lat później ten prawie dorosły chłopak nie widzi już zbyt wielu powodów, aby w ogóle żyć. A jednak – jego życie zmienia się radykalnie. Film anime A Silent Voice (2016) powstał na podstawie mangi autorstwa Yoshitoki Ooimy. Na całe szczęście ten komiks właśnie zaczął się ukazywać w Polsce pod tytułem Koe no Katachi #01 za sprawą wydawnictwa Kotori. To naprawdę świetna manga, o czym świadczy wydany jak dotąd u nas pierwszy tomik. Film dość znacznie streszcza szkolne początki tej historii, jednak nie oznacza to, że jest gorszy. Wręcz przeciwnie – umiejętne pocięcie oryginalnego materiału to także rzecz trudna. Historia, która rozpoczęła się w szkole podstawowej ma jednak swój bardzo ciekawy ciąg dalszy – targany wyrzutami sumienia 17-letni Shouya postanawia odnaleźć Shouko i prosić ją o wybaczenie. Wkrótce się z nią naprawdę zaprzyjaźnia, pomimo bolesnej przeszłości. Do bohaterów dołączają też nowi, jak Tomohiro Nagatsuka, niezwykle sympatyczny outsider, który w Shouyi widzi wręcz bóstwo. Po latach odnajdują się także byli koledzy z podstawówki, czyli apodyktyczna Naoka Ueno czy idealna we wszystkim Miki Kawai. Czy te osoby zmieniły się na lepsze? Nieszczególnie. Koe no Katachi wciąga, z zaangażowaniem pokazując, jak bohaterowie żyją z dnia na dzień, próbując razem egzystować. Kilkumiesięczne dręczenie Shouko stało się wręcz zadrą, z którą ciężko się rozstać – a co ma powiedzieć sama Shouko? Zaczyna wykształcać się u niej postawa przepraszam, że żyję, która może naprawdę irytować. Jednak ta prawie dorosła już dziewczyna wydaje się wciąż myśleć, że bez niej byłoby innym lepiej. Także sam Shouya wręcz radykalnie się zmienia – gdzie się podział ten butny chłopiec? Z kolei klasowa mądrala, Naoka Ueno nie przeprasza, nie udaje, że chce być wcieleniem dobra, prezentując postawę szczerą, ale też nieraz wstrętną. Jeszcze gorzej wypada była przewodnicząca klasy, Miki Kawai, która ma klapki na oczach – ona nic nie zawiniła, prawda? Tak prezentują się bohaterowie tego filmu – przeczołgani już przez życie nastolatkowie. Kto szuka filmu obyczajowego, prawdziwych okruchów życia, nie może trafić lepiej. Relacje między bohaterami są przedstawione bardzo szczegółowo, a ich problemy są bardzo rzeczywiste. To jak na standardy filmów anime produkcja dość długa (trochę ponad 2 godziny), ale oglądanie nie nuży. Postacie są pełnokrwiste – ich historia mogłaby przydarzyć się w każdym zakątku na świecie, lecz to jednak w pełni japońska opowieść. Nie brakuje w niej dumy i uporu, ale także kulturalnych smaczków, takich jak tradycyjne święta, tak istotne dla Japończyków. Z kolei przemoc w szkole jest coraz częstszą przypadłością tamtejszych placówek oświatowych. To w końcu kraj, w którym farbowanie włosów oraz tatuaże nie są dobrze tolerowane przez społeczeństwo. Strona techniczna filmu jest po prostu bardzo dobra – każdy fan anime rozpozna ten charakterystyczny dla studia Kyoto Animation styl rysunków i animacji. Animatorzy z Kyoto Animation zawsze kładli nacisk na jak najlepszą oprawę graficzną, czego dowodem są ich liczne seriale (polecam zwłaszcza genialne dwusezonowe Hibike! Euphonium), a Koe no Katachi wygląda ślicznie. Styl bardzo odpowiada temu z oryginalnej mangi, więc fani pierwowzoru będą zadowoleni. Muzyka może nie zwraca na siebie szczególnej uwagi, lecz jest bardzo subtelna i delikatna. Kyoto Animation ma na koncie masę przeciętnych seriali z piękną grafiką, więc tym bardziej należy się cieszyć, że potencjał nie został zmarnowany, wprawiając w ruch naprawdę ciekawą opowieść. Komu polecić Koe no Katachi? Absolutnie każdemu – to uniwersalna historia, a znajomość japońskich realiów nie jest aż tak istotna. Przede wszystkim nie trzeba być fanem japońskiej animacji, aby obejrzeć po prostu dobry film pełen emocji – zarówno tych negatywnych jak i pozytywnych. Niejeden widz pewnie też się porządnie wzruszy…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj