Po Krwawych Godach, w których śmierć poniosło wielu członków rodziny Starków, Lannisterowie nadal zasiadają na Żelaznym Tronie i nie zamierzają oddać władzy. Chętnych na nią wciąż zaś jest wielu - Stannis Baratheon odbudowuje swoje wojsko w Smoczej Skale, Oberyn Martell z nieznanymi motywami przyjeżdża do Królewskiej Przystani, a Daenerys Targaryen, jej trzy smoki i armia Nieskalanych wyruszają oswobodzić Meereen, chcąc zbudować flotę i odzyskać Żelazny Tron. Czwarty sezon Gry o tron można oglądać w każdy poniedziałek o 22.00 w HBO.

DAWID RYDZEK: Krwawe Gody przeszły do historii z dwóch powodów. Po pierwsze, zginęło kilku istotnych bohaterów. Po drugie… twój vine podbił Internet. Jak wpadłaś na ten pomysł?

MAISIE WILLIAMS: Nie oglądałam wtedy nawet tego odcinka na żywo, choć dowiedziałam się zaraz po tym, jak to się stało. Mojego twittera zalała cała masa postów o treści: "O mój Boże! Czy to, co myślę, właśnie się stało?!". Poszłam więc do kuchni po telefon i nagrałam krótkiego vine’a, żeby pocieszyć fanów serialu. Kiedy go wrzuciłam, bardzo szybko się rozniósł, ale najczęściej dostawałam odpowiedzi w stylu "Jeszcze za szybko, by z tego żartować" albo "Maisie, ja tutaj wypłakuję sobie oczy!". Dopiero później obejrzałam odcinek i sama popłakałam się na jego końcówce. Oczywiście wcześniej wiedziałam, że to wszystko się stanie, ale okazało się, że wiedzieć i zobaczyć to dwie różne rzeczy. Sama potem pomyślałam, że może rzeczywiście za szybko, by z tego żartować.

Starków nie pozostało już wielu. Czy mamy się spodziewać kolejnych takich vine’ów?

Zobaczymy, zobaczymy. Przydałby mi się jakiś kolejny taki hit, bo po tamtym zaczęło mnie obserwować mnóstwo osób, a nic tak ciekawego nie udało mi się wrzucić. (śmiech)

I tak jesteś jedną z najaktywniejszych osób z obsady pod względem obecności w internecie.

Lubię być aktywna w sieci, bo chcę pokazać siebie z innej strony, pokazać, jaka jest Maisie. Arya jest taka twarda i zadziorna, że kiedy ludzie mnie spotykają, muszą się czuć nieco zawiedzeni. Nie jestem niestety taka jak ona. (śmiech) Staram się przy tym być szczera, nie tworzę swojego odrębnego wizerunku, nie wrzucam wyłącznie specjalnie wyselekcjonowanych zdjęć. Lubię się wygłupiać i wrzucać fotki, na których robię zeza. Taka po prostu jestem.

Czemu zaś Gra o tron jest taka popularna?

Bo każdy odnajduje w niej coś, co się mu podoba. Niektórzy oglądają Grę o tron wyłącznie dla jednego wątku, który im akurat przypadł do gustu. Co tydzień wiernie siadają przed telewizorami, nawet jeśli nie podoba im się dosłownie każdy element serialu. Poza tym liczba widzów z roku na rok nam rośnie, więc chyba musimy robić coś dobrze.

Co jest twoim ulubionym elementem serialu?

Uwielbiam drobne wstawki komediowe, które się w nim znajdują. Nawet gdy dany odcinek jest bardzo mroczny, wiele się w nim dzieje, twórcy zawsze znajdują chwilę, żeby wrzucić coś zabawniejszego, chociażby jakiś czarny humor.

Lubisz swoją postać i kierunek, w którym zmierza?

Uwielbiam Aryę, szczególnie jej samodzielność. Większość bohaterów mówi "potrzebuję armii" albo "potrzebuję statków", natomiast ona w ogóle się tym nie przejmuje. Jej determinacja sprawia, że już w pojedynkę wydaje się nie do powstrzymania. Bardzo lubię pracować z kaskaderami, więc mam nadzieję, że pewnego dnia Arya wróci do gry i pomści śmierć swojej rodziny.

Na razie utknęła z Ogarem.

Utknęła z nim, ale cały czas posuwa się do przodu, rozwija się. Ich relacje również ulegają powoli przemianie. Arya świadoma tego, że jest zmuszona do przebywania z nim jeszcze przez jakiś czas, zamiast walczenia z nim i stawiania się mu zaczyna z nim współpracować. Ich charaktery nadal są bardzo różne, ich kompasy moralne wciąż są jak dzień i noc, ale pomimo tego nabierają do siebie też pewnego rodzaju szacunku. Do czego, rzecz jasna, przed sobą się nie przyznają, co czyni ich sytuację jeszcze ciekawszą. Arya od Ogara pewnych rzeczy się również uczy. W końcu jest on kimś - zna go całe Westeros, nawet jeśli zawdzięcza to swojej skłonności do przemocy.

W serialu jest wiele brutalnych scen, w każdym odcinku padają kolejne trupy. Która zrobiła na tobie największe wrażenie?

Do dziś przeraża mnie "złota korona" Viserysa, którą zafundował mu Drogo. Zresztą śmierć Khala też była niesamowita. Kiedy Daenerys dusiła go poduszką, byłam przeraźliwie smutna, ale jednocześnie myślałam sobie: "Wow, ale to jest świetne!".

Teraz jesteś tym wszystkim zachwycona, ale kiedy zaczynałaś grę w serialu, byłaś jeszcze dzieckiem.

Kiedy dostałam rolę, miałam dwanaście lat. Rodzice dużo ze mną na ten temat rozmawiali, tłumaczyli mi, że to wszystko będzie udawane i wszystko, co się tam będzie dziać, jest tylko fikcją. Serialowa przemoc mnie nie uniknęła, byłam na planie wielokrotnie podczas tego typu scen, choć miałam do tego dość specyficzne podejście. Kiedy patrzyłam, jak to wszystko kręcą, nie mogłam doczekać się efektu końcowego, tego, jak to będzie wyglądało w gotowym odcinku. Na przykład w dziewiątym odcinku pierwszej serii w scenie dekapitacji robiono mnóstwo dubli, stosowano różne sztuczki, pracowano z green screenem. Siedziałam i patrzyłam, jak to wszystko się działo, myśląc o tym, czemu to służy. Przez oglądanie kulisów kręcenia scen przemocy ostatecznie też tak bardzo mnie to nie przerażało.

Z każdym odcinkiem stawki rosną, z każdym sezonem serial przybliża się do końca całej historii. Jak wyobrażasz sobie jego koniec?

Mam nadzieję, że skończy się cliffhangerem! Zwykły, domykający wszystkie wątki finał wydaje się za prosty. Nie wyobrażam sobie po prostu, jak można zakończyć tak wielką, tak długą, tak epicką opowieść. I cieszę się, że to zadanie nie należy do mnie.



[image-browser playlist="576941" suggest=""]
Czwarty sezon Gry o tron można oglądać w każdy poniedziałek o 22.00 w HBO.





To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj