Dziś o godzinie 21.30 na kanale Epic Drama z czwartym sezonem wraca serial Sprawy Frankie Drake z Lauren Lee Smith w roli głównej. Spotkaliśmy się z aktorką, by porozmawiać o pracy nad tą produkcją oraz o tym, jak wspomina udział w filmie Kształt Wody Guillermo del Toro.
DAWID MUSZYŃSKI: Czwarty sezon dla serialu to już oznaka mocnego zaufania zarówno ze strony widzów, jak i producentów. Czego możemy się więc spodziewać w Sprawach Frankie Drake?LAUREN LEE SMITH: W trakcie ubiegłych sezonów widzieliśmy, jak przyjaźń pomiędzy głównymi bohaterkami przechodzi na wyższy poziom. Ewoluuje. Zaczynają sobie ufać, co będziemy mogli zobaczyć już na samym początku sezonu. Co oczywiście nie oznacza, że między nimi cały czas będzie panowała zgoda i harmonia. Do tego czeka widzów dużo akcji, zagadek i oczywiście humoru. Poznamy również dokładniej historię naszych bohaterek, bo pomimo tylu sezonów wciąż nie wszystko o ich przeszłości wiemy.
Wydaje mi się, że popularność tego serialu wynika z tego, że opowiada o historii pierwszej detektywistycznej grupy, co obecnie w telewizji trudno znaleźć. Czytając scenariusz pilota, spodziewałaś się, że ta produkcja się przyjmie?
Nie do końca. Zainteresował mnie ten projekt dlatego, że przedstawiał silną kobietę w czasach, gdy takim osobom nie było łatwo. Nie oszukujmy się, to był męski świat, a moja bohaterka potrafi nie tylko się w nim odnaleźć, ale także się w nim wybić. To był generalnie bardzo ciekawy okres w historii. Kobiety właśnie wywalczyły prawa do głosowania, coraz więcej zakładów pracy otwierało się na możliwość zatrudniania ich na pozycjach, które wcześniej były dla nich niedostępne. Zmiany zaczęły zachodzić bardzo szybko.
Pod względem aktorskim była to dla mnie znakomita szansa, by zagrać postać, jakiej wcześniej mi nie proponowano.
Ale tak szczerze, wierzyłaś w sukces tego serialu? Obecnie konkurencja ze strony innych kanałów telewizyjnych, jak i platform streamingowych jest ogromna.
Trudno mi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, ponieważ do każdego projektu podchodzę jak do czegoś, co zaraz może się skończyć. Nigdy nie mam pewności, że dana produkcja dostanie zamówienie na kolejny sezon. Może mieć najlepszy scenariusz, jaki czytałam, a i tak nie przejść dalej niż pilot. W tym zawodzie nie ma pewności. Dlatego cieszę się z każdego przedłużenia (śmiech).
Pamiętam cię z roli w Kształcie wody i zastanawiam się, czy seriale kostiumowe jakoś cię pociągają? Czy może to przypadek?
To nie jest przypadek. Ja lubię grać w produkcjach kostiumowych, bo to daje poniekąd gwarancję, że nie zagra się znów tego samego. Tam jest różnorodność. Poza tym dzieje się coś magicznego, gdy zakładasz kostium z dawnej epoki, perukę, make up i od razu przenosisz się do czasów minionych. Chodzisz po dawnych ulicach, które na potrzeby danej produkcji zostały zbudowane. To jak taki mały wehikuł czasu.
A jak już wspomniałem o Kształcie wody, to nie mogę nie dopytać, czy spodziewałaś się, że ten film zdobędzie tyle statuetek oscarowych?
To było dla mnie totalne zaskoczenie. Czytając scenariusz, nie myślałam, wiedziałam tylko, że chcę pracować z takim wspaniałym twórcą jak Guillermo del Toro. To genialny twórca potrafiący tworzyć opowieści, które oczarowują widza. Nie podejrzewałam jednak, że ten film zdobędzie takie uznanie w oczach krytyków i innych twórców. To przecież nie była produkcja, którą bym o to podejrzewała.
A posiadanie roli w takim filmie w aktorskim CV pomaga w karierze? Otwiera drzwi? Czy może inni twórcy nie zwracają na to już uwagi?
To bardzo dobre pytanie. Wydaje mi się, że pomaga i że producenci zwracają na to uwagę, bo by to było dziwne, gdyby tego nie robili. Jednak nigdy mi nikt nie powiedział wprost, że dostałam jakąś rolę dlatego, że miałam takie, a nie inne produkcje w CV. Pewnie są to takie niewidoczne plusiki, gdy dochodzi już do ostatecznego procesu wyboru aktora do danej roli.
Wracając doSprawy Frankie Drake,zastanawiam się, czy masz po takim czasie jakiś wpływ na to, jak ta postać się rozwija? Czy twoje pomysły są brane pod uwagę?
Od samego początku byłam zapraszana przez scenarzystów na spotkania, by opowiedzieć im, jak widzę tę postać, co moim zdaniem w niej gra, a co nie. Oczywiście to nie jest tak, że wszystkie moje uwagi były wdrażane, ale podobała mi się ta otwartość z ich strony.
A o co prosisz najczęściej?
By Frankie miała bardzo dużo scen akcji. Lubię być aktywna i chcę, by ona też potrafiła to pokazać na ekranie. Jakieś choreograficzne sceny akcji są przeze mnie zawsze mile widziane. Przeważnie staram się je sama wykonywać, nie korzystając z usług kaskaderów.
To co było twoim pomysłem?
Na przykład to, że jeździ na motorze. Jej wygląd łącznie z fryzurą. To są rzeczy, przy których miałam swój udział. Zależało mi przede wszystkim, by mocno wyróżniała się na tle reszty kobiet z tych czasów.
Skąd ci się wziął ten motocykl? Prywatnie lubisz na nich jeździć?
Nie! To akurat był nieprzemyślany pomysł z mojej strony. Twórcy bardzo szybko się do niego przekonali i… wysłali mnie na kurs. Ja się generalnie boję motocykli, a tu nagle musiałam zdobyć uprawnienia, by je prowadzić. Ale nie polubiłam tego i poza scenami, w których muszę na nich jeździć, trzymam się od nich z daleka (śmiech).