Coraz więcej gier znanych z konsol Sony trafia na pecety, ale jest kilka wyjątków, w tym jeden naprawdę dający się we znaki graczom PC – Bloodborne. Wymagający soulslike, mimo ogromnego zainteresowania, nadal pozostaje tytułem na wyłączność PlayStation 4. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. W tym roku na rynek ma natomiast trafić Lies of P, które ma naprawdę wiele wspólnego z dziełem stworzonym przez utalentowany zespół PlayStation Japan pod wodzą Hidetaki Miyazakiego. Miałem okazję się o tym przekonać – grałem w demo, które obejmowało niewielki wycinek nadchodzącej produkcji.  Sam pomysł na świat i historię jest intrygujący, bo otrzymujemy mroczną wariację na temat opowieści o Pinokiu. Tutaj nie jest on jednak drewnianym pajacykiem, a mechaniczną lalką. Ten nietypowy bohater budzi się na opuszczonej stacji kolejowej w steampunkowym mieście Krat, które zostało opanowane przez niebezpieczne, oszalałe maszyny. Od samego początku da się odczuć, że scenariusz, a zwłaszcza sposób jego przedstawienia, mocno inspirowany jest twórczością From Software. Fabuła prezentowana jest nieśpiesznie, w bardzo tajemniczy sposób, bez długich scenek przerywnikowych czy rozbudowanej ekspozycji. Podejrzewam, że w pełnej wersji nic się w tej kwestii nie zmieni –  by poznać ten świat, będziemy musieli zajrzeć w każdy kąt i przeczytać wszystkie znalezione notatki. Takie podejście ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników, ale fani "soulsów" raczej nie powinni narzekać.  Rozgrywka już od pierwszych minut wygląda znajomo. Pinokio dysponuje dwoma podstawowymi atakami: szybkim oraz silnym, a do tego może blokować, parować i unikać wrogich ciosów. Mamy też oczywiście odpowiednik leczniczych "estusów" oraz "ognisk", czyli punktów kontrolnych będących jednocześnie miejscami pozwalającymi na rozwijanie statystyk bohatera. Nowością jest wskaźnik "baśni", który możemy wykorzystać do aktywowania potężnych zdolności. Protagonista ma też mechaniczną lewą rękę, któą może przekształcić dzięki wymiennym elementom, co pozwala mu na stosowanie różnego rodzaju ofensywnych i defensywnych manewrów. Przykład: w demie możemy wymienić ją na linkę z kotwiczką, która umożliwia przyciąganie do siebie oponentów. Walka jest wymagająca. Nawet ciosy zwykłych wrogów są w stanie pozbawić nas sporej liczby punktów życia, jeśli tylko wykażemy się nieuwagą lub źle obliczymy unik (a ten jest tutaj "krótszy" niż w Soulsach, co zdecydowanie wymaga przyzwyczajenia). Kluczem do sukcesu jest wyczekiwanie na właściwy moment do wyprowadzenia swoich ciosów. Śmierć, jak na grę typu soulslike przystało, wiąże się z utratą zgromadzonych punktów doświadczenia (tutaj - ergo). Oczywiście możemy je odzyskać, wracając na miejsce porażki, ale gdy zginiemy po drodze, to przepadną one bezpowrotnie.
fot. Neowiz
W ciekawy sposób rozwiązano możliwość blokowania ciosów. W odróżnieniu od Bloodborne, tutaj taka opcja się pojawia i nie musimy opierać się wyłącznie na unikach i precyzyjnym parowaniu. Jest jednak pewien haczyk. Gdy blokujemy ciosy, tracimy nie tylko wytrzymałość, ale również nieco zdrowia, które możemy odzyskać, gdy zaraz po tym zaatakujemy i trafimy wroga. Wymusza to bardziej agresywną postawę i sprawia, że nie możemy po prostu stać w miejscu z aktywnym blokiem, nie ponosząc prawie żadnych konsekwencji.  W wersji demo Lies of P bardzo dobre wrażenie robią pojedynki z bossami. Miałem możliwość sprawdzenia się w starciach z trzema takimi wrogami i każdy pojedynek wyglądał inaczej. Najpotężniejsi oponenci potrafią poważnie naruszyć Pinokia nawet jednym ciosem, a uśmiercić zaledwie kilkoma. Przez cały czas trzeba być uważnym, a pierwsze podejścia warto z góry skazać na niepowodzenie i przeznaczyć na prześledzenie zachowań bossów w poszczególnych fazach. Z uwagi na to, że już na pierwszym bossie zdarzyło mi się zginąć kilka razy, bardzo ucieszył mnie fakt, że utracone doświadczenie czekało na mnie PRZED areną z tym przeciwnikiem, co pozwalało na bezpieczne odzyskanie go i wycofanie się w celu rozwinięcia protagonisty przed kolejnymi próbami. Było to miłą niespodzianką, które nieco ułatwiało zabawę, ale bez potrzebny upraszczania samej walki. 
fot. Neowiz
+9 więcej
Spory potencjał mają także wybory moralne. W wersji demonstracyjnej dość szybko dochodzimy do pewnego momentu, w którym musimy wybrać pomiędzy powiedzeniem prawdy, a kłamstwem. To otwiera drogę do wpływania na historię, a twórcy już wcześniej zapowiadali, że w grze uświadczymy więcej niż jedno zakończenie. Być może będzie to jedna z tych produkcji, które warto będzie przejść więcej niż tylko raz.  Tytuł ten, podobnie jak wcześniej Bloodborne, stawia na bardzo wyrazistą i niepokojącą stylistykę, łącząc elementy belle époque ze steampunkiem. Krat to miasto charakteryzujące się ciemnością i gęstą atmosferą, co jeszcze bardziej potęguje poczucie zagrożenia. Oczywiście nie jest to horror, ale z uwagi na wszechogarniający mrok ma się wrażenie, że za każdym rogiem może czyhać jakiś wróg – i czasami tak właśnie jest.  Lies of P to gra, w której fani From Software powinni bardzo szybko się odnaleźć. Zachowano tutaj charakterystyczny styl tego studia oraz zadbano o podobną, wymagającą rozgrywkę. Wprowadzenie kilku nowych rozwiązań (jak na przykład wymienna, mechaniczna ręka czy wybory moralne) oraz sięgnięcie po historię Pinokia w takim nietypowym wydaniu okazało się jednak strzałem w dziesiątkę - to bowiem coś, co sprawia, że produkcja nie przypomina po prostu kopii Bloodborne, a mimo wszystko ma swój własny, unikalny charakter. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj