Listy do M. – warto obejrzeć
Na ten moment mamy już pięć części Listów do M., a twórcy z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Cztery pierwsze dostępne są w Playerze. Możecie zrobić sobie maraton filmowy! Każda produkcja – pomimo małych wad (nie ma idealnych filmów, prawda?) – proponuje to, czego właśnie oczekujemy od tego gatunku. Są to lekkie historie, które pozwolą nam się odprężyć i odciąć od szarej rzeczywistości. Takie jest zresztą najważniejsze zadanie komedii romantycznych: przeniesienie nas do bajkowego, przyjemnego świata. Warto dodać, że bohaterowie mają problemy, ale ostatecznie wszystko się dobrze kończy, co może poprawić nam humor i dać nadzieję na lepsze jutro. To wszystko wiąże się też z emocjami, które generują Listy do M. Oczywiście, odbierzecie je na swój sposób – jeden wątek poruszy Was mniej, inny bardziej. Poza tym każda z dostępnych części może zadziałać na odbiorców inaczej, ponieważ pojawiają się w nich nowi bohaterowie. Do tego dochodzą wątki, które wzruszają swoim romansowo-świątecznym klimatem i budują – tak szczerze i po ludzku – piękne uczucia. Świąteczne komedie romantyczne to gatunkowy miks. Znajdziemy w nich nie tylko dużo miłosnych perypetii, emocji i ciepła, ale też sporo humoru. Żarty w serii Listy do M. to taka wisienka na torcie. Wiele wątków szczerze Was rozbawi. To produkcje idealne na święta – czyli czas, gdy chcemy zwyczajnie odpocząć i poprawić sobie nastrój. I o to chodzi w świątecznej komedii romantycznej! W Listach do M. – i każdym innym przedstawicielu tego gatunku – najważniejsza jest prostota. W niej leży siła trafiająca prosto w serce! Dobrze dobrana obsada znanych aktorów też oczywiście działa na plus. Warto obejrzeć tę serię, bo jest to lekka i przyjemna rozrywka.Listy do M. – jak zmieniali się bohaterowie?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj