Choć Telewizji Polskiej daleko od ideału i zarzutów wobec jej realizacji "misyjności" można wymieniać bez liku, to właśnie w niej rodzą się najlepsze polskie seriale. I aż samemu trudno mi uwierzyć, kiedy to piszę. Jeśli przyjrzeć się rodzimemu rynkowi, to nigdzie nie ma takiej różnorodności produkcji jak w telewizji publicznej. TVN i Polsat co roku raczą nas dokładnie tak samo wyglądającymi bohaterami, którzy mieszkają "w jakiejś nieokreślonej Ikei położonej niedaleko Pałacu Kultury", jak komentuje na łamach najnowszego numer "Wprost" Jakub Żulczyk. Piękne, przestronne mieszkania w Warszawie pierwszy raz widzieliśmy dobre kilka lat temu w "Magdzie M.". Najwyraźniej spotkały się z tak ciepłym przyjęciem, że będziemy je oglądać do końca świata. Dobrze, że to już 2012 i jeśli wierzyć Majom, ten jest już dość blisko.

Czas honoru, produkcja przedstawiająca losy żołnierzy na frontach II Wojny Światowej, nie bije może rekordów oglądalności (najwyższe słupki niezmiennie należą tu do "Rancza" i… M jak miłość), ale przyciąga przed ekrany stabilną, ponad dwumilionową widownię. Dla Telewizji Polskiej wystarczyło to, by wyprodukować cztery sezony serialu o młodych patriotach walczących za ojczyznę, a - prawdopodobnie ostatni - piąty zadebiutuje na początku września.

Produkcja TVP na początku jedynie stwarzała wrażenie serialu historycznego - potem, stopniowo z sezonu na sezon do tego miana się zbliżała. Ale w momencie, w którym mogła dotknąć historii bardziej niż kiedykolwiek, nie robi tego. Zabrakło pieniędzy.

Pierwszy sezon Czasu honoru pomimo wojennej atmosfery i często poruszanej tematyki konspiracji zbrojnej był w gruncie rzeczy melodramatem. Cichociemni zamiast zapisywać swoją bohaterską kartę polskiej historii, zajmowali się najczęściej skakaniem w zwolnionym tempie po łóżku. Ich miłosne rozterki paradoksalnie były obecne nawet w scenach akcji. Z czasem na szczęście twórcy od tego konceptu odeszli i polscy komandosi zaczęli rzeczywiście brać aktywniejszy udział w walkach. Rewolucji jednak nie było.

Wzniosła tematyka walki z nieprzyjacielem, konspiracja i życie w zagrożeniu realizowane są ciągle w dość luźnej, podobnej do telenoweli konwencji. Czasami brakuje czegoś więcej, jakiejś ważniejszej lekcji wykraczającej poza niesieniem wartości patriotyzmu. Gdy jednak przyjmie się proponowaną formułę i przymknie oko na wpisane w nią kurioza, Czas honoru może dostarczyć sporo rozrywki. Wojna w serialu emocjonuje i wciąga, niezależnie od tego jak bardzo zostały tu pewne przekazy uproszczone. Historycznej prawdy tu niewiele, ale też nie o nią chodzi - produkcja TVP ma dotrzeć do widza masowego, zarówno dla młodego, studiującego odbiorcy, jak i dla emeryta, który czasy wojny jeszcze pamięta.

[image-browser playlist="599989" suggest=""]©2012 Hatak.pl / fot. Adam Siennica

Wspomniany chroniczny brak pieniędzy, z jakim borykają się twórcy serialu, mocno zaważył na wyglądzie tego, co zobaczymy we wrześniu. Ostatni raz, gdy widzieliśmy głównych bohaterów, lada chwila miał nastąpić wybuch powstania warszawskiego. Tymczasem akcja piątej serii rozpocznie się nie 1 sierpnia 1944 roku, ale rok później, w maju 1945. Już po wojnie. Po wszystkim, co mogłoby widza zainteresować. Po wszystkim, co kosztowałoby trochę więcej niż zazwyczaj.

Zamiast tego otrzymujemy jednak nową, powojenną rzeczywistość. Wybór szalenie rozczarowujący, ale chyba słuszny, bo Telewizja Polska nie tylko nie chciała dać więcej pieniędzy na pokazanie największego wystąpienia zbrojnego ruchu oporu w Europie, ale dała również sygnał, że piąty sezon będzie ostatnim. Twórcy mądrze wyszli z założenia: jeśli nie da się zrobić czegoś dobrze, nie rób tego w ogóle. I wojnę pominęli.

Czas honoru, mimo swoich wad, na tle polskich seriali prezentuje się dość przekonywująco. To jedna z najbardziej wyrazistych produkcji ostatnich lat i jej brak na pewno będzie odczuwalny. Podobnie uważali zresztą aktorzy, których odwiedziliśmy ostatnio na planie, chwilę po zakończeniu zdjęć do ostatniego odcinka. Ich słowa będą jednak domeną osobnych artykułów, które opublikujemy w najbliższych dniach. Póki co polecamy zakochać się w muzyce do serialu, skomponowanej przez Bartosza Chajdeckiego. Jest wyborna, słowo honoru.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj