Mato Anomalies to prawdziwa mieszanka wybuchowa: są tu spiski, sekrety, potwory, alternatywne wymiary i estetyka łącząca klasykę z cyberpunkowymi klimatami.
Choć do premiery
Mato Anomalies pozostało jeszcze sporo czasu, bo premiera szykowana jest dopiero na rok 2023, to my już teraz mieliśmy okazję zapoznać się z niewielkim wycinkiem tej produkcji. Trwające około 30 minut demo nie ujawniło zbyt wiele, ale dało pewne wskazówki dotyczące tego uniwersum, historii czy samej rozgrywki.
Gracze przejmują kontrolę nad detektywem, niejakim Doe, który działa na terenie tytułowego Mato, czyli fikcyjnej, neofuturystycznej wersji Szanghaju. Bohater podejmuje się pewnego zlecenia od swojej starej znajomej i... trafia do świata, o którym nie miał pojęcia. Dosłownie – za sprawą wyrwy przenosi się do alternatywnego wymiaru, w którym grasują przerażające i niebezpieczne potwory. Z pomocą przychodzi mu Gram, szaman i egzorcysta, który jest świetnie wyszkolony w posługiwaniu się kataną.
Motyw alternatywnych wymiarów nie jest niczym nowym w grach jRPG, wystarczy wspomnieć chociażby o serii
Persona, która okazała się sukcesem także na zachodzie. Na ten moment trudno powiedzieć, w którą stronę pójdzie historia, choć w oficjalnym opisie wspominane są między innymi anomalie i ataki potworów na miasto, co jest jasną sugestią, że nie tylko protagoniści będą świadomi tego zagrożenia.
Rozgrywka ma łączyć dwa główne elementy: działalność detektywistyczną oraz turowe pojedynki. Niestety obie części składowe dało się przetestować wyłącznie w ich najbardziej podstawowej formie. I tak namiastką śledztwa było podawanie poznanego wcześniej hasła pewnej postaci oraz minigra w... hakowanie umysłu, która przypomina starcia z karcianek, takich jak
Slay the Spire czy
Griftlands: musimy zagrywać odpowiednie karty i tym samym starać się „złamać” umysł oponenta. Było to proste i raczej niezbyt ekscytujące, trzymam kciuki, że zostanie to jakoś przebudowane lub urozmaicone.
Walka to zaś gatunkowa klasyka. Ot, klasyczny podział na tury i atakowanie na zmianę z przeciwnikami. Ciekawym zabiegiem było zrezygnowanie (przynajmniej w demie) z jakichkolwiek zasobów. Gram nie zużywał many czy energii – jego ataki miały po prostu czas odnowienia, który wymagał upłynięcia kilku tur. Jedną z potencjalnie ciekawych rzeczy, o której wiadomo z opisów i zwiastuna, jest też wspólna pula punktów życia dla wszystkich członków drużyny. I ponownie jest to coś, czego nie miałem okazji samodzielnie przetestować, ale kto wie, może sprawdzi się w praktyce.
Mato Anomalies już na tym etapie wygląda całkiem solidnie, choć niektórych z pewnością rozczarują niewielkie i dość mocno ograniczone lokacje. Miasto łączy w sobie elementy starego budownictwa z barwnymi neonami i reklamami rodem z
Blade Runnera, a sama oprawa stylizowana na anime jest bardzo miła dla oka. Pozytywnym zaskoczeniem jest również obecność udźwiękowionych dialogów, co w jRPG nie jest standardem. Mam tylko szczerą nadzieję, że do premiery doczekamy się zmian podczas pojedynków, bo teksty powtarzane nieustannie przez Grama bardzo szybko zaczynają poważnie irytować...
Na podstawie niespełna 30-minutowego fragmentu gry trudno wydać jakikolwiek osąd lub nawet ocenić jej potencjał. Nie da się jednak ukryć, że świat wyróżnia się na tle konkurencji, a opowieść może pójść w kilku ciekawych kierunkach. Jeśli tak się stanie, a twórcom uda się znaleźć odpowiedni balans pomiędzy przedstawianiem historii, walką i śledztwami, to warto będzie wrzucić ten tytuł na swoją wishlistę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h