Matrix Zmartwychwstania powstanie. Coś, co wydawało się nierealne, staje się faktem. Moda na kontynuacje serii po latach trwa w popkulturze w najlepsze. Wraca  więc popularna seria, która mimo wszystko jako cały twór pozostawia mieszane odczucia. Lana Wachowski, Aleksandar Hemon i David Mitchell mają napisać scenariusz, a Lana stanie za kamerą. Keanu Reeves oraz Carrie-Anne Moss powrócą jako Neo i Trinity. I to tak naprawdę tyle, co wiemy na temat tego filmu z ogłoszenia. Patrząc na trylogię Matrix, nie możemy nie zauważyć, że dwa sequele nie stały na takim samym, wysokim poziomie. Prezentowana historia stawała się pseudofilozoficznym bełkotem będącym czymś coraz mniej strawnym. Coś, co miało potencjał, zostało fabularnie przekombinowane, a scenariuszowo niedopracowane. Nic więc dziwnego, że wielu mówi o tym, jak kontynuacje zabiły legendę Matrixa i dokonania pierwszej części, które są nie do zakwestionowania (przeczytaj więcej o historii jedynki). 
fot. materiały prasowe
Problemem Matrixa tak naprawdę są sami jego twórcy. Wówczas bracia, a obecnie siostry Wachowskie nie miały udanej kariery ani też bogatej. Przez te 20 lat trudno powiedzieć o duecie coś więcej, niż twórcy Matrixa. Kolejne filmy odnosiły klapy w kinach: Speed Racer, Jupiter: Intronizacja, Atlas chmur - te filmy nie osiągały sukcesu. Choć Atlas chmur był w miarę doceniony artystycznie, podobnie jak Sense8, trudno jednak doszukiwać się przez te 20 lat tytułów, które mogłyby napawać optymizmem. Dopatruję się nadziei w fakcie, że za Matrixa 4 odpowiada sama Lana Wachowski, bez Lilly Wachowski, która obecnie pracuje przy serialu Work in progress. Być może odseparowanie rodzeństwa od wspólnej pracy i pozwolenie na rozwój poprzez wpływ innych spojrzeń na historię, to szansa na to, by Matrix 4 nie tylko był lepszy od dwóch kontynuacji, ale przede wszystkim godny dziedzictwa pierwszej odsłony. W końcu Atlas chmur pod względem budowy historii jest ich w miarę udanym, choć wywołującym skrajne opinie, filmem. Nie robiły tego jednak same, bo współpracował z nimi Tom Tykwer. W przypadku Matrixa 4 mamy Hemona, który pracował przy Sense8 oraz Mitchella; jest on pisarzem i autorem książkowego Atlasu chmur Takie trio niesie ze sobą potencjał. Możny by dywagować nad tym, że Matrix 4 wprowadzi jakieś rewolucje pod kątem efektów specjalnych, ale osobiście dla mnie nie ma to znaczenia. W tym tekście Emila Borzechowskiego możecie poznać jego przemyślenia w tej kwestii, a ja skupię się na innych, ponieważ sfera technologiczna nie zdecyduje o tym, czy ten film będzie udany. Muszą zostać przede wszystkim spełnione podstawy odtwarzające to, co było najlepsze i najbardziej zapadające w pamięć. Czy to były właśnie efekty? Nie! To były sceny walk, które wyglądały kapitalnie nawet w dwóch sequelach dzięki pracy Yuen Woo Pinga, legendarnego choreografa z Hongkongu, który je wymyślał i reżyserował. Pamiętamy, że to właśnie od niego fachu uczyli się obecni pierwszoligowcy kina akcji - David Leitch i Chad Stahelski - twórcy Johna Wicka, którzy 20 lat temu byli kaskaderami na planie tego klasyka. Na razie nie mamy żadnych informacji o tym, czy Ping powróci w ekipie i czy w ogóle ta sfera trylogii będzie mieć miejsce w sequelu, ale trudno mi sobie wyobrazić Matrixa 4 bez tego, co do dziś jest imponujące w każdym tym filmie. Zastąpienie Pinga będzie też niesamowicie trudne, bo to jest choreograf, którego prace nie są do podrobienia. Jest w tym maestria, technika i duch chińskiego kina połączony z hollywoodzkim efekciarstwem, ale jednocześnie kapitalnie nakręcony i zmontowany. Jego osoba lub kogoś, kto będzie w stanie stworzyć widowisko na najwyższym poziomie, to klucz do sukcesu czwórki. Nie da się jednak też zapomnieć o tym, co tworzyło klimat i charakter Matrixów, czyli muzyce. Mieszanka klasycznych kompozycji Dona Davisa z pracą Juno Reactor dawało coś, co trudno porównać do jakiegokolwiek innego soundtracku z hollywoodzkiego blockbustera (no, może poza zabawa Daft Punk w Tron: Dziedzictwo). To dawało temu unikalnej tożsamości i budowało atmosferę, bo gdy usłyszeliśmy niektóre fragmenty, od razu wiedzieliśmy, że to Matrix. Wiemy, jak bardzo muzyka zmienia odbiór poszczególnych scen i jak buduje w nich emocje, więc zmiana koncepcji w tym aspekcie mogłaby iść na kursie kolizyjnym z oczekiwaniami widzów. 
fot. materiały prasowe
Musimy się zastanowić, czy Matrix 4 ma mieć rozbudowaną fabułę? Biorąc pod uwagę kombinacje z dwóch sequeli, wolałbym spójny, sensowny pretekst do tworzenia widowiska, niż silenie się na za bardzo ambitną historię, która będzie wywoływać ból głowy od ciągłego facepalma. Nie skreślam jednak tego ciekawego trio, ponieważ )jak wspomniałem) oni są potencjałem na to, że wymyślą coś interesującego i być może razem będą tonować głupie pomysły. Jako że mówimy o świecie Matrixa, to tak naprawdę fabularnie mogą wymyślić wszystko i wyjaśnić jakkolwiek chcą powrót Neo i Trinity. To science fiction i tak naprawdę jedynym ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia i logika świata przedstawionego. Równie dobrze można byłoby w myśl teorii fanowskiej powiedzieć, że John Wick to program treningowy Neo...  Matrix 4 na pewno będzie wzbudzać zainteresowanie, emocje i niepokój. Mimo wszystko trylogia, nawet te dwie krytykowane części, mają swoich fanów, których liczba raczej urosła przez minione 20 lat. To jest szansa na pokazanie, że powrót po latach można zrobić dobrze i zaskakująco. Nie chcę rewolucji czy jakichś niestworzonych kombinacji, by szokować... wystarczy mi dobry film z widowiskiem, które - podobnie jak w oryginale - przetrwa próbę czasu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj