Michael Bay czasem jest zwany mistrzem kiczu i patosu. Śmiało można powiedzieć, że w określeniu tym jest wiele prawdy, ale Bay to też reżyser z wyjątkowym talentem do tworzenia wielkich widowisk. Gdyby z jego zmysłem realizacji akcji i wybuchów szedł w parze lepszy scenariusz, zdecydowanie nie zbierałby on takiej fali krytyki. A my lubimy Baya i jego wybuchy. Dlatego z okazji jego 50. urodzin wybraliśmy sobie nasze ulubione sceny.

"Pearl Harbor"

Atak na Pearl Harbor

Cały ten dramat wojenny był kompletnie innym kinem niż cokolwiek, co Bay zrealizował, bo... miał on fabułę, ciekawych bohaterów i nawet romans. Nie wszystko zgrywało się tak jak trzeba, wiele tu klisz i niedociągnięć, ale scena ataku na Pearl Harbor wynagrodziła to z nawiązką. To, co ją wyróżnia na tle innych wybuchowych momentów reżysera, to emocje potęgowane przez muzykę Hansa Zimmera. Tych tutaj nie brakuje. [Adam Siennica]

"Armageddon"

Targowanie

"I nie chcemy płacić podatków. Nigdy", czyli Willis i ekipa targująca się w "Armageddonie" o warunki i korzyści za uratowanie świata. Bo, zwłaszcza teraz, w okresie rozliczeń z fiskusem, wiem, że asteroida to przy tym mały pikuś. No i dzięki Bayowi Willis znowu jest przez chwilę tym prostym gościem, który rozumie nasze, maluczkich problemy. [Jakub Ćwiek]

"Transformers: Zemsta upadłych"

Bitwa w lesie

Z Bayem jest ten problem, że nie wiadomo, czy pochwały na temat jego filmów i scen brać poważnie. Ale ja jak najbardziej poważnie uwielbiam scenę bitwy Optimusa Prime'a z deceptikonami w lesie. Oczywiście jest to, co z Baya znamy najlepiej - rozwałka na całego. Ale to, co zapamiętałem, to najprawdziwszy żal, że Optimus ginie. I jednocześnie duma, że walczył za przyjaciół. Niby to ckliwe, ale jednak mnie ruszyło i lubię wracać do tej sceny. [Marcin Wójcik]

"Armageddon"

No nukes

Michael Bay to zły reżyser, który robi złe i w większości niemożebnie głupie filmy. Ale... Ale czasami mu się udaje - i tym przypadkiem jest "Armageddon", który wad ma mnóstwo, ale wciąż stanowi dobre kino rozrywkowe. Najlepszą sceną z niego jest zaś bezapelacyjnie ta, w której Steve Buscemi "ujeżdża" bombę atomową. No nukes! [Marcin Zwierzchowski]

"Bad Boys"

Freeze!

Były kiedyś takie czasy, dawno, ale jednak, że Michael Bay nie flirtował z ogromnymi robotami, a tworzył filmy o ludziach. Takim kawałkiem dobrej rozrywki jest chociażby Bad Boys. Martin Lawrence i Will Smith robią robotę! I chociaż przytoczona scena jest oklepana aż do bólu, to do dzisiaj mnie bawi. "Freeze!" Warto zwrócić uwagę nie na sztampowy motyw kłótni w celu odwrócenia uwagi, a świetnie sfilmowany koniec i wykorzystanie perspektywy, żeby pokazać z bliska giwery, które wydają się ogromne. Bay czasami potrafi zrobić coś fajnego! [Mateusz Dykier]

"Armageddon"

Ultimate Bay w sekwencji startu

W poniższym fragmencie jest wszystko, z czego słynie Michael Bay. I 17 lat temu to było czadowe! Teraz już nauczyliśmy się nienawidzić wszelakich myków, z których ten reżyser korzysta, ale do licha, oderwać wzroku od tej sekwencji się nie dało. Jest rozmach, spektakularne efekty specjalne, amerykańska flaga, patetyczna przemowa, slow-motion, teledyskowy montaż, muza chwytająca za serducho i trochę czerstwego humoru. Do dziś przyprawia o ciarki. [Oskar Rogalski]

"Twierdza"

Strzelanina w łazience

Dawno, dawno temu, gdy roboty nie zawróciły jeszcze w głowie Michaelowi Bayowi, reżyser stanął za kamerą widowiskowego filmu akcji pt. "Twierdza". Do dziś to jeden z moich ulubionych filmów, a główne role grali w nim Nicholas Cage, Sean Connery i Ed Harris. Poniższa scena to popularna masakra w więziennej łaźni prysznicowej, kiedy to bohaterowie starali się pokrzyżować plany generała Hummela. Charakterystyczna muzyka, świetny montaż i końcówka z trupem wpadającym do kanału zapadły mi na dobre w pamięci. [Marcin Rączka]

"Armageddon"

Piosenka

Mógłbym oczywiście zastanawiać się godzinami, która z kamer kręcących się dookoła postaci jest najbardziej perfekcyjna, ale ostatecznie wybieram prosty kawałek z "Armageddonu". Bo z dzisiejszej perspektywy widać, że nigdy wcześniej ani później nie udało się zebrać takiej ekipy sympatycznych twardzieli, z których każdy jedną miną potrafi rozbawić tłumy. A w tej sekwencji wspólnie śpiewanej piosenki tych min jest naprawdę sporo. [Kamil Śmiałkowski]

"Transformers: Zemsta upadłych"

Piramida

Transformery, piramidy, jaja ze stali, futurystyczna broń, a w środku tego wszystkiego przekomiczny John Turturro jako zawzięty agent Simmons. Pełny pakiet. [Janusz Wyczołek]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj