DAWID MUSZYŃSKI: Wiedziałyście, o czym dokładnie będzie drugi sezon Terroru? MIKI ISHIKAWA: Nie. Zostałam poproszona o przygotowanie kilku scen. O nagranie ich i wysłanie do producentów. Wiedziałam, że będzie to kontynuacja serialu stacji AMC, za którą stoi Ridley Scott. To w sumie mi wystarczyło. Nie miałam okazji wcześniej przeczytać scenariusza. A ty? KIKI SUKEZANE: Na tym wczesnym etapie nigdy nie dostałam pełnego scenariusza. Zawsze to są jakieś fragmenty. Czyli weszłyście w ciemno? MIKI ISHIKAWA: Nie do końca. Wiedziałyśmy, że to będzie serial o społeczności japońskiej i że będzie mieć elementy horroru. To mi wystarczyło. Pierwszy draft dostałam dopiero na drugim przesłuchaniu i pamiętam, że powiedziałam do producentów, że nawet jeśli nie dostanę tej roli, to cieszę się z powstania produkcji, która dotyka tak ważnego tematu w naszej historii. Nie wiem, czy wiesz, ale o internowaniach społeczności japońskiej w czasie II wojny światowej w USA praktycznie się nie mówi. Wasi rodzice czy dziadkowie byli świadkami tych wydarzeń? MIKI ISHIKAWA: Moi rodzice przyjechali już po wojnie, gdy to zjawisko nie miało miejsca. W społeczności mówiło się o tym, ale bardzo niechętnie, aż w końcu przestano. Przygotowując się do roli, musiałam zrobić bardzo duży research, by wczuć się w tę atmosferę. KIKI SUKEZANE: Ja o istnieniu tych obozów dowiedziałam się dopiero, gdy przeprowadziłam się do Los Angeles, a to było raptem siedem lat temu. W Japonii o tym nikt nie mówi. Nie uczymy się o tym w szkole na lekcjach historii. Gdy się o tym dowiedziałam, zaniemówiłam. Nie myślałam, że ktoś jeszcze oprócz Niemców byłby do czegoś takiego zdolny. Myślałam, że tylko w Europie były takie obozy koncentracyjne. Dlatego cieszę się, że nasz serial pokazuje tę wstydliwą kartę amerykańskiej historii.
foto. AMC
To kogo tam gracie? MIKI ISHIKAWA: Gram, Amy. Japonkę, która w sekrecie spotyka się z białym żołnierzem amerykańskiej marynarki wojennej. Jest osobą skrytą, która z każdym odcinkiem staje się coraz bardziej pewna siebie i zaczyna przejmować inicjatywę. Nie jest lubiana przez środowisko, ponieważ współpracuje z rządem, który ogranicza wolność ludziom. KIKI SUKEZANE: Co mogę powiedzieć o swojej postaci? Hmmm. Yuko to młoda dziewczyna, która z Japonii trafiła wprost na Terminal Island. Jej los jest silnie połączony z Chesterem i resztą internowanych i… no i w sumie to tyle, co mogę zdradzić. To nie dużo. Ale jeśli mam być szczery, to trudno cię rozpoznać bez tego całego make upu. KIKI SUKEZANE: A wiesz, że nałożenie go zajmowało nam codziennie prawie 3 godziny? Super to wygląda na ekranie, ale by do tego doszło, musiałam spędzić sporo czasu na fotelu. Do tego na planie miałam osobę, która non stop za mną chodziła i sprawdzała, czy mam dobrze zawiązane kimono. Dobrze, a jak człowiek przygotowuje się do takiej roli jak twoja? KIKI SUKEZANE: Łatwo nie było (śmiech). Nim zaczęliśmy zdjęcia, przez dwa miesiące pracowałam w Japonii nad tą postacią z moim nauczycielem aktorstwa. Studiowałam też dużo zwierząt. To znaczy? KIKI SUKEZANE: Trudno to wytłumaczyć. Znalazłam na youtubie film z pewną lwicą, która zaopiekowała się małą sarną. I czerpałam właśnie z tego filmu energię potrzebną do zbudowania mojej postaci. Nawet nie chce wiedzieć, przez ile filmów przeszłaś, nim doszłaś do tego jednego. KIKI SUKEZANE: Przez wiele (śmiech) Jak Wam się pracowało z Georgem Takeim, który jako dziecko przeżył to piekło, o którym opowiadacie? MIKI ISHIKAWA: George to wspaniały człowiek. Na początku został zatrudniony jedynie jako konsultant, ale szybko twórcy przekonali go, by dołączył do naszej obsady. Bez niego nie dalibyśmy sobie rady. Prosty przykład, mamy scenę kolacji. George przychodzi na plan i od razu wskazuje palcem rzeczy, których tam nie powinno być. On to wszystko bardzo dobrze pamięta, pomimo tego, że miał chyba 5 lat, gdy trafił do obozu. Dzięki niemu nasz serial jest bardziej wiarygodny. Autentyczny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj