Podczas specjalnego miniseansu dziennikarzom pokazano trzy fragmenty. Na pierwszym filmowa Mulan (Liu Yifei) rozmawia z ojcem Fa Zhou (Tzi Ma). W piwnicy rodzinnego domu mężczyzna obraca w dłoniach miecz, który wkrótce zamierza zabrać na wojnę. Mulan jest poruszona perspektywą utraty ukochanego taty. Zbliżenia na jego drżące ręce podkreślają, że nie jest on w wystarczająco dobrej formie fizycznej, by wyruszyć na front. Tzi Ma tłumaczy córce symbolikę medalionu z feniksem, rozprawia o wadze poświęcenia żołnierza. „Gdybyś miał syna, nie musiałbyś odchodzić” – z żalem mówi córka. „Nie zmieniłbym nic w swoim życiu” – odpowiada ojciec. Potem widzimy Mulan samą – sięga po miecz ojca i waży go w ręku. Być może w tym momencie podejmuje decyzję, której konsekwencje śledzi film. Odetchnęłam z ulgą, bo dialogi – choć oczywiście nieco wzniosłe – unikają pułapki patosu. Scena jest w niewymuszony sposób emocjonalna zarówno dzięki aktorom, jak i prowadzeniu kamery. W drugim fragmencie widzowie podglądają młodych wojowników podczas ćwiczeń w koszarach. Mulan ćwiczy włócznią w parze z Chenem Honghoui (Yoson An). Choć w przyszłości chłopak ma się stać jej sympatią, na tym etapie między dwójką jeszcze iskrzy. Bohaterce nie podoba się pewność siebie partnera, który usiłuje dać jej do zrozumienia, że jest lepszym wojownikiem. Spięcie kończy się niespodziewanym pokazem umiejętności Mulan, które nie tylko robi wrażenie na Chenie i pozostałych kolegach, ale nie umyka też uwadze Komendanta Tunga (Donnie Yen). Fragment jest zbyt krótki, by ocenić „chemię” między postaciami. Ale daje wyobrażenie na temat poziomu scen walki, na jakie czekają widzowie. I mogą na nie liczyć, bo producentem wykonawczym Mulan jest odpowiedzialny za  filmy Przyczajony tygrys, ukryty smok i Dom Latających sztyletów William Kong, który był dla twórców skarbnicą wiedzy na temat tradycji i historii Chin. „To nasz gejowski ojciec chrzestny” – śmiała się Caro. Zarówno scena w obozie treningowym, jak i poszczególne, zawierające powietrzne akrobacje fragmenty trailera mają płynną, staranną choreografię i są zrealizowane na najwyższym poziomie. Jak ujęła to reżyserka, realizm spotyka się tu z rozmachem i wizją. Widać to m.in. w strojach bohaterów, które łączą rzeczywiste historyczne wpływy z wizją kostiumografki Biny Daigeler. Trzeci fragment to sekwencja batalistyczna – starcie chińskich wojsk z Hunami. Nasycone, srebrno-czerwone stroje armii odcinają się na tle mrocznej czerni najeźdźców. Łucznicy cesarza zostają zdziesiątkowani, a Mulan – ostatnia ocalała – zamiast uciec, rusza w pościg za wrogiem. Widać tu rozmach realizacyjny, ale też charakterystyczne, „matriksowate” ujęcia akrobatyczne z unikaniem strzał czy ewolucje na koniu. Caro nie miała wcześniej doświadczenia w scenach batalistycznych, ale jak sama przyznaje, było to świetne doświadczenie. „Mam wrażenie, że w wielu filmach akcji sceny walki są głównie po to, żeby wyglądały cool. Ale u nas służą one przede wszystkim temu, by bez słów i klarownie opowiadać historię bohaterki. Sposób walki i ruch ciała Mulan musi dodatkowo korespondować z etapem, na jakim aktualnie znajduje się bohaterka, która bardzo długo pod żadnym pozorem nie może sobie pozwolić na ujawnienie swojego prawdziwego ja. Praca z choreografem w tym sensie bardzo przypominała pracę z dramaturgiem” – z pasją opowiadała Caro. Najbardziej rzuca się w oczy niesamowita sprawność Liu Yifei, która ponoć sama wystąpiła w większości scen kaskaderskich i walki. Nic dziwnego, że twórcy tak długo na nią czekali – gdy producenci zwrócili się do niej po raz pierwszy, Yifei, w Chinach gwiazda największego formatu, nie była dostępna. Poszukiwania odtwórczyni głównej roli trwały rok. Musiała to być Chinka świetnie mówiąca po angielsku, która wiarygodnie wypadnie przebrana za młodego mężczyznę, potrafiąca zagrać postać dumną, pełną gracji i silną. Do tego będąca w stanie nawiązać świetną relację z Caro. Po roku bezowocnych castingów producenci jeszcze raz skontaktowali się z Yifei - tym razem z sukcesem. Niki Caro jest  jest jedną z kilku - obok Patty Jenkins, Kathryn Bigelow i Avy DuVernay - kobietą, której powierzono superprodukcję kosztującą 100 milionów dolarów. Na Mulan wydano ponad 300 milionów. Podobno, ku zaskoczeniu wszystkich, Caro „dowiozła” projekt poniżej założonego budżetu. Podczas spotkania z prasą reżyserka podkreślała, że mimo wielkiego rozmachu najważniejsza była dla niej psychologiczna wiarygodność. Między innymi z tego powodu w aktorskiej adaptacji nie pojawi się gadający smok Mushu, któremu w anglojęzycznej wersji głosu udzielał Eddie Murphy. Nie będzie też scen śpiewanych, które pojawiały się w animacji, choć Caro obiecała, że „piosenki z oryginału zostaną w specjalny sposób uhonorowane”. Film zrealizowano w języku angielskim, ale nie zobaczymy w nim, jak to bywało w zamierzchłych czasach, Europejczyków udających Azjatów. Proces castingowy był międzynarodowy. Wszyscy aktorzy, którzy wystąpili w Mulan mają chińskie korzenie – albo pochodzą z Chin, albo z chińskich rodzin w Australii czy Nowej Zelandii. W świetnie jeżdżących konno Hunów wcielili się kaskaderzy z Kazachstanu. Podczas Q&A Caro wielokrotnie podkreślała, jak ważne było dla ekipy zrozumienie i pełne szacunku oddanie natury pokazywanego świata. Caro, która wcześniej w swoich filmach opowiadała m.in. o Maorysach i Meksykanach, uważa, że jej wrażliwość na inne kultury i potrzeba autentyczności były jednym z decydujących czynników, dzięki którym powierzono jej reżyserię tego filmu. „Chińczycy są dumni z Mulan, nie mogłam ich zawieść”. Przed Caro wielki test – bo rzesza fanów disnejowskiego oryginału wykracza daleko poza Chiny. Czy zdała egzamin lepiej niż twórcy „aktorskiego” Króla Lwa przekonamy się już 27 marca. Aktualizacja: Budżet Mulan (szacowany na ponad 300 milionów dolarów) jest najwyższym, jakim w historii filmu aktorskiego samodzielnie dysponowała reżyserka. Jednak w pierwszej wersji tekstu pojawiła się nieprecyzyjna informacja, jakoby Caro była "drugą po Patty Jenkins kobietą z budżetem powyżej 100 milionów". Do tego klubu - w obrębie filmów z aktorami, nie liczymy animacji czy duetów - należą obecnie jeszcze Kathryn Bigelow z K-19 (100 milionów) i Ava DuVernay z Pułapką czasu (między 100 a 130 milionów). Dziękujemy czytelnikom za czujność.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj