Czasem scenarzystom zupełnie przypadkiem udaje się stworzyć postać, której widzowie nie są w stanie znieść i która każdym swoim krokiem i czynem doprowadza do szału lub zwyczajnie zaczyna nudzić nijakością. Czasem jednak są to postacie, które już na papierze właśnie takie miały być, a dzięki świetnej grze aktorskiej okazały się nawet jeszcze lepsze (czytaj: bardziej denerwujące). Niezależnie od tego, jaki był zamiar twórców, w filmach nie brakuje takich bohaterów. Zwłaszcza że każdy z nas co innego uzna za irytujące. Aby ułatwić sobie zadanie, zawężamy obszar poszukiwań i przedstawiamy najbardziej irytujące postacie w cyklach filmowych.

Bella Swan - "Saga Zmierzch"

Chociaż to nie ranking, to miejsce pierwsze nie jest przypadkowe. Prywatnie uważam ją za jedną z najbardziej irytujących fikcyjnych postaci. To między innymi dzięki niej nie wytrwałam w zamiarze obejrzenia „Zmierzchu” dłużej niż 15 minut. Chociaż Bella jest główną bohaterką, to sprawia wrażenie zupełnie niepotrzebnej i nieużytecznej. Pozwala Edwardowi sobą manipulować i zgadza się na wszystko, cokolwiek on powie, zupełnie jakby nie posiadała własnego rozumu. Dodatkowo Kristen Stewart świetnie ukrywa swoje talenty aktorskie – gra jedną miną i z wiecznie półotwartymi ustami.
Źródło: materiały prasowe
 

Dolores Umbridge - „Harry Potter”

Przez 8 części serii przewinęło się tylu bohaterów, że można by stworzyć oddzielną listę, wymieniając tylko denerwujące postacie z "Harry'ego Pottera", ale skoro trzeba wybrać jedną, to będzie nią właśnie Dolores Umbridge. Wielka Inkwizytorka Hogwartu to ten sam typ postaci co Joffrey z "Gry o tron". Jest dokładnie taka, jaka ma być – przesłodzona, obłudna i dwulicowa – dzięki czemu irytuje nas tak bardzo, że ma się jej ochotę rozbić na głowie jeden z jej talerzyków z kotem.
Źródło: materiały prasowe
 

Samwise Gamgee - „Władca Pierścieni”

Tu zdecydowanie niczyją intencją nie było stworzenie irytującej postaci, a mimo to się udało. W rankingach na najbardziej denerwujących bohaterów zajmuje on miejsce zamiennie z Frodo, który też nie należy do najbardziej lubianych. Jednak Frodo przynajmniej ma misję, pojawia się w tym filmie po coś, natomiast Sam przez większość scen po prostu drepcze za nim z tą swoją na wpół zapłakaną twarzą i bojaźnią w oczach.
Źródło: materiały prasowe
 

Jar Jar Binks - „Gwiezdne wojny”

Wielu fanów „Gwiezdnych wojen” prawdopodobnie do tej pory zadaje sobie pytanie, co też kierowało George’em Lucasem, kiedy tworzył tę postać. Z założenia chyba miała być śmieszna, ale po drodze coś się nie udało. Ostatecznie Jar Jar denerwuje swoim nadmiernym entuzjazmem i generalnie całokształtem.
Źródło: Lucasfilm
 

Willie Scott - „Indiana Jones and the Temple of Doom

Gdyby Indiana Jones pozbył się ze swego towarzystwa tej postaci, prawdopodobnie zdobyłby kamienie dużo wcześniej, przez co cały film trwał by jakieś 30 minut. Po bohaterze takim jak Jones spodziewać by się można, że znajdzie sobie lepszy obiekt westchnień niż Willie Scott, ale jednak nie. Jemu musiała się spodobać akurat ta nieszczęsna piosenkarka. Kolejny przykład niepotrzebnej i bezużytecznej postaci, która dodatkowo słynie wśród fanów filmów z wyjątkowo kiepskiej gry aktorskiej.
Źródło: materiały prasowe
 

Will Turner - „Piraci z Karaibów”

Trudno jest się wyróżnić i być charyzmatycznym, kiedy u boku ma się Johnny’ego Deppa w roli Jacka Sparrowa, to prawda. Orlando Bloomowi nie pomogli też scenarzyści. Jedyne, czym żyje Will Turner, to jego ukochana Elizabeth i wieczne zaprzeczanie, że jego ojciec był piratem.
Źródło: materiały prasowe
 

Rachel Dawes - „Batman Begins

Kolejny dowód na to, że obiekty westchnień głównych bohaterów filmów często doprowadzają nas do szału. Rachel Dawes jest stanowczo zbyt naiwna i zbyt chętnie poucza wszystkich dookoła, by można było ją lubić. Katie Holmes dodatkowo czyni ją wyjątkowo mdłą i nijaką. Na szczęście podczas kręcenia "The Dark Knight" ktoś poszedł po rozum do głowy i zastąpił ją Maggie Gyllenhaal.
Źródło: materiały prasowe
 

Kili - trylogia „Hobbit”

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Aidan Turner trafił do obsady „Hobbita” głównie dlatego, że w filmie brakowało kogoś przystojnego. Dzięki niemu Kili wygląda jak stworzone w niezrozumiały sposób dziecko Legolasa i Aragorna, a nie jak typowy krasnolud. Gdyby tego było mało, to aby uczynić go zapewne bardziej denerwującym, dołożono mu jeszcze wątek miłosny.
Źródło: materiały prasowe
 

Leo Getz - cykl "Zabójcza broń"

Czy tu w ogóle coś trzeba tłumaczyć? Leo Getz to postać, którą ktoś powinien zastrzelić chociażby po to, żeby już nigdy więcej nie usłyszeć, jak mówi „Ok”.
Źródło: materiały prasowe
 

Christian Grey - „50 Shades of Grey

Na koniec znów bonus. To jeszcze nie cykl filmowy, ale kiedyś nim będzie. Jeśli w kolejnych częściach Christian Grey nadal będzie uśmiechał się tak słodko (co wcale nie pasuje do jego postaci), poruszał dziwnie brwiami, a gra aktora nie przestanie być tak drewniana, to spokojnie awansuje na tę listę. Zadatki już ma.
Źródło: materiały prasowe
  Kto Waszym zdaniem powinien jeszcze znaleźć się w tym zestawieniu ?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj