„Kill la Kill”
Zaczyna się prawie niewinne. Młoda Ryuuko Matoi pragnie pomścić śmierć swojego ojca. Z pomocą przychodzi jej niesamowity mundurek szkolny, który zmienia Matoi w maszynę do zabijania. Wygląda całkiem zwyczajnie jak na Japonię, prawda? Cóż, im dalej w las, tym więcej drzew, z każdym więc odcinkiem gwarantowane jest coraz większe zdziwienie, a druga połowa sezonu budzi refleksję, jak coś tak niewinnego przeistoczyło się w walkę z przybyszami z kosmosu i ratowanie całej planety przed krwiożerczymi włóknami (!). Dużo akcji, dużo śmiechu, dużo półnagich wojowniczek i bardzo, baaardzo dużo dziwności. A do tego fajna, charakterystyczna kreska. [video-browser playlist="662571" suggest=""]„Elfen Lied”
Klasyka gatunku. W laboratorium powstaje mutant posiadający ogromną moc i zagrażający ludzkości. Niestety potwór wydostaje się na wolność, a jego schwytanie nie należy do łatwych zadań. Dotąd brzmi jak normalne anime/serial/film. A co z faktem, że mutant wygląda jak urocza niewinna dziewczynka, ma na imię Lucy i sprawia przyjacielskie wrażenie? Sceny, w których to słodkie dziewczę bezdusznie morduje kogo się da, sprawiają, że widzowi oczy rosną ze zdumienia. Krew leje się strumieniami, kończyny latają swobodnie, a w tym wszystkim jeszcze znalazło się miejsce na wątek miłosny. [video-browser playlist="662574" suggest=""]„FLCL”
Inspiracja tego artykułu - najdziwniejsze anime, z jakim przyszło mi obcować. Tutaj bowiem każda scena, każda akcja, każdy bohater, dosłownie wszystko to jedno wielkie WTF. Nawet trudno jakoś to streścić, ale spróbujmy. Kilkunastoletni chłopak Naote zostaje uderzony gitarą elektryczną przez dziewczynę, która ma zostać jego gosposią. W wyniku tego wypadku z jego głowy zaczynają wychodzić roboty. A do tego jest jeszcze tajemnicza fabryka w kształcie żelazka. Po prostu jedna wielka zwariowana seria wydarzeń, którą szczerze polecam, można się bowiem nieźle zaskoczyć. W „FLCL” nic nie jest oczywiste i przewidywalne. [video-browser playlist="662579" suggest=""]„Kantai Collection”
Jedna z nowszych produkcji w zestawieniu, jednak nie mniej dziwaczna od pozostałych. Oto świat, w którym Ziemię atakują obcy. Jedynym ratunkiem jest grupa dziewczynek, które posiadają w sobie dusze okrętów z czasów II wojny światowej i dzięki nim, w specjalnych kombinezonach, mogą stawić czoła najeźdźcom. Pierwsza seria jest obecnie emitowana, więc proponuję szybko nadrobić zaległości i cieszyć się akcją. Bo akcji - podobnie jak dziwności - jest dużo. [video-browser playlist="662585" suggest=""]„Bobobō-bo Bō-bobo”
Anime tak absurdalne, że nie mogło go tu zabraknąć. Już sam opis serialu powinien wystarczyć, by zorientować się, że nie będzie to normalna produkcja. Bobobō-bo Bō-bobo to wyjątkowy wojownik, który obdarzony został specjalną umiejętnością – rozumie mowę... włosów. Musi stoczyć walkę z Cesarstwem Margarita, które planuje ukraść wszystkie włosy świata. Nawet nie wiem, cóż więcej powinienem dodać, poza tym, że bawi do łez i zaskakuje. [video-browser playlist="662588" suggest=""]„Assassination Classroom”
Nauczycielem najgorszej klasy w szkole zostaje żółta ośmiornica – kosmita, który zniszczył księżyc, a by zmotywować swoich uczniów do nauki, zagroził, że jeśli w ciągu roku go nie pokonają, zniszczy również ich planetę. Szkoli ich więc i daje cenne wskazówki, jak go zniszczyć, jednak czy uczniowie faktycznie uratują świat? Niestety na odpowiedź przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo pierwszy sezon dopiero się rozpoczął, ale już jest absurdalnie i dziwacznie. Polecam przekonać się na własne oczy. Mi przypomina trochę „GTO, czyli Great Teacher Onizuka”, więc dla fanów, którzy nie boją się wyzwań, jak najbardziej. [video-browser playlist="662590" suggest=""]„Nyanpire the Animation”
Każdy odcinek tego przecudnego anime trwa tylko około pięć minut, ale to wystarczy, by po prostu przepaść. Poznajemy bowiem przygody grupy kotów, nie są to jednak koty zwyczajne. Jeden z nich jest wampirem, jeden samurajem, a jeden aniołem. Masa śmiechu, masa niedowierzania, a do tego niespodziewany wątek prawie romantyczny, więc wszystko, czego potrzeba w porządnym pokręconym anime.[video-browser playlist="662592" suggest=""]
„Paranoia Agent”
Anime tak dziwne, że zrozumienie, o co w nim tak naprawdę chodzi, to nie lada wyzwanie. W Tokio dochodzi do serii ataków. Zamaskowany przestępca z kijem bejsbolowym i na wrotkach bije ludzi. Paradoksalnie, ofiary czują po tym traumatycznym wydarzeniu coś, co można nazwać psychiczną ulgą. Złapanie przestępcy to jednak wstęp do tej dziwnej opowieści, która długo siedzi w głowie i nie daje spokoju. [video-browser playlist="662594" suggest=""]„Melancholia Haruhi Suzumiyi”
Można powiedzieć, że to lekkie, łatwe i przyjemne anime, jednak ducha serialu lepiej oddają takie określenia jak: pokręcone, zwariowane, dziwne. Tytułową bohaterkę nudzą zwykli ludzie, woli ona wypatrywać kosmitów i nadprzyrodzonych zjawisk. Nie jest też usatysfakcjonowana z żadnego z klubów szkolnych, postanawia więc założyć swój. Wkrótce rozrasta się on do pokaźnych rozmiarów, a jego członków czekają niebanalne przygody. Kolejna komedia, która dziwi i bawi, jednak w porównaniu z innymi pozycjami na liście najbliżej jej do normalności. [video-browser playlist="662596" suggest=""]„Pugyuru”
Kolejne króciutkie anime - obejrzenie wszystkich odcinków to raptem pół godziny. Stanowczo jednak wystarczy, bo ilość absurdu w nim zawarta wystarczy na długo. Rodzice głównej bohaterki wyjeżdżają, a ją zostawiają z pokojówką, którą ściągnęli prosto ze świata pokojówek. Do tego dochodzą jeszcze inni bohaterowie, jak jadalna lodowa pani czy kalmar z ludzką głową. Wszystko w tym anime zadziwia i sprawia, że nasz mózg ma ochotę iść na urlop. Nie pozwólcie mu, oglądajcie dalej. [video-browser playlist="662598" suggest=""]„Mushishi”
Na koniec mały bonus, to anime nie jest bowiem tak dziwne jak poprzednie, ono wyznacza nową kategorię dziwności. Dlaczego? Tu właściwie nic się nie dzieje. Ginko, wędrowiec obdarzony mocą dostrzegania mushi, małych duchów otaczających nas każdego dnia, przemierza świat i pomaga ludziom, na których mushi sprowadziły kłopoty. Wszystko dzieje się tu pomału, akcja właściwie nie istnieje, a jednak całość hipnotyzuje i wciąga. Nie wiem jak, nie wiem czemu, ale „Mushishi” to zdecydowanie dziwne anime. [video-browser playlist="662600" suggest=""]To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj