Twardziele spoza grupy "Niezniszczalnych" są tu w sporej liczbie. No bo jeśli przyjmie się dla uproszczenia pięćdziesiątkę za taką granicę, gdzie panowie powinni przestać się wygłupiać i zostawić bicie po twarzy młodszym (których przecież stoi długa kolejka, a każdy chętny, by zostać gwiazdą kina akcji), to okazuje się, że naprawdę spora grupa starszych panów długo nie potrafiła (bądź wciąż nie potrafi) przestać grywać twardzieli. Sami spójrzcie:
Clint Eastwood
No oczywiście, że od niego trzeba zacząć. Pół wieku skończył w roku 1980 i w ogóle się tym nie przejął. Później nie tylko dalej wcielał się w brudnego Harry'ego, ale też latał odrzutowcami ("Firefox"), pracował w Secret Service ("Na linii ognia") czy wielokrotnie wybierał się na Dziki Zachód, by zrobić tam porządek. Porządek to jego pasja – sami zobaczcie, jak zaprowadzał go na ulicy, mając 78 lat na karku:
[video-browser playlist="632274" suggest=""]
John Wayne
Eastwood to oczywiście najstarszy żyjący twardziel, ale przecież i przed nim byli panowie, którym pół wieku na karku w niczym nie przeszkadzało. Ot, Duke, najsłynniejszy cowboy wszech czasów. I nie tylko. Już po sześćdziesiątce pięknie udowodnił, że świetnie też sprawdza się jako oficer Zielonych Beretów w Wietnamie:
[video-browser playlist="632276" suggest=""]
Charles Bronson
Klasyczny twardziel z polskimi korzeniami. Czy wiecie, że słynny cykl z Bronsonem "Życzenie śmierci" cały został nakręcony już po pięćdziesiątce aktora? W ostatniej, piątej części miał już siedemdziesiąt trzy lata. I wciąż pięknie potrafił się mścić:
[video-browser playlist="632278" suggest=""]
Lee Marvin
A ten gość już chyba w dzieciństwie wyglądał, jakby był grubo po pięćdziesiątce. Taką twarz trudno zapomnieć. Twardzielował w kinie do samego końca. W swym ostatnim filmie, gdy miał już grubo po sześćdziesiątce, nie oddawał pola samemu Chuckowi Norrisowi:
[video-browser playlist="632280" suggest=""]
Liam Neeson
Gdy dziś myślimy o starszawych twardzielach, pierwszym skojarzeniem jest oczywiście Liam Neeson. Blisko dekadę zajęło mu zrozumienie, że filozofia Jedi, którą prezentował w "Mrocznym widmie", do niczego nie prowadzi i można przez nią tylko zginąć. W międzyczasie stuknęła mu właśnie pięćdziesiątka i zaczął działać wg zasady: zabijaj ich wszystkich, zanim się zorientują. Pierwszy raz zrobił to w Uprowadzonej, a potem już poszło:
[video-browser playlist="631311" suggest=""]
Nicolas Cage
A kto w tym roku przekracza symboliczne pięćdziesiąt lat? Znaleźliśmy dwóch delikwentów. No, lata lecą. Oto pierwszy z nich i jego bieżąca filmowa propozycja – na urodziny Nicolas został Białym Duchem:
[video-browser playlist="632282" suggest=""]
Keanu Reeves
Tymczasem ten pan nie tylko coraz głośniej mówi, że wróciłby do serii "Speed", ale przy tym w swym najnowszym filmie idzie dokładnie w ślady wspomnianych wcześniej widowisk z Bronsonem, Neesonem czy najnowszego z Washingtonem. Zobaczcie trailer:
[video-browser playlist="630706" suggest=""]
Tak to wygląda w Hollywood. A jak starsi twardziele radzą sobie w Azji?
Jackie Chan
Prawie 40 lat na ekranie, gdzie spuszcza łomot ludziom, a widzom dostarcza rozrywki. Stallone wciąż próbuje zwerbować sześćdziesięcioletniego Chana, ale ten nie chce grać kilkuminutowego epizodu pokroju tego, co robi Jet Li. Choć Chan zwolnił trochę tempa z uwagi na wiek, jego wyczyny nadal imponują:
[video-browser playlist="632284" suggest=""]
Gordon Liu
Można go uznać za jedną z legend kina chińskiego, która nie zdobyła aż takiej rozpoznawalności na Zachodzi jak Jet li, Jackie Chan czy Donnie Yen. Aktor w dawnych latach imponował w klasyku gatunku "36 komnat Shaolin", a nawet grał w Kill Billu Quentina Tarantino. Choć w 2012 roku przeszedł wylew, podobno ma się już lepiej i znów wraca do kina akcji. A tak było kiedyś:
[video-browser playlist="632286" suggest=""]
Donnie Yen
Aktor, którego kariera jest tak samo imponująca jak Jackiego Chana czy Jeta Li - różnica polega na tym, że Yen nie odniósł sukcesu w Hollywood. W Chinach gra w kilku filmach rocznie, gdzie walczy w sposób imponujący. Wspomnijmy scenę z Ip Mana oraz jego słynny pojedynek z Colinem Chou z "Flashpoint":
[video-browser playlist="630352" suggest=""]
[video-browser playlist="632288" suggest=""]
Sammo Hung
On, Jackie Chan i Yuen Biao w latach 80. i jeszcze w latach 90. grali razem bardzo często, aż zaczęto ich nazywać Trzema Muszkieterami. Hung zaskakiwał cały świat swoimi umiejętnościami - przy swojej aparycji porusza się zwinnie i bije wszystkich nie gorzej niż jego szczuplejsi koledzy. Obecnie to częściej choreograf walk i reżyser, ale kilka lat temu zagrał w walce z Yenem i wyglądało to tak:
[video-browser playlist="632290" suggest=""]