Fantasy cyklami stoi. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, kiedy to ten gatunek zaczął święcić największe sukcesy, powstało wiele świetnych, docenianych przez czytelników serii. Klasyków nie trzeba przedstawiać, ale warto się przyjrzeć najciekawszym cyklom - niedawno zakończonym lub cały czas powstającym. Oto subiektywny przegląd najlepszych współczesnych serii fantasy:

„Pieśń Lodu i Ognia”

George R.R. Martin

Źródło: Zysk i S-ka
  Za sprawą serialu HBO sagi Martina nie trzeba chyba nikomu specjalnie przedstawiać. Wzorowana – przynajmniej początkowo – na Wojnie Dwóch Róż epicka opowieść została osadzona w pseudośredniowiecznych realiach, w których magia nie odgrywa aż tak znaczącej roli. Cykl doczekał się na razie pięciu tomów (z planowanych siedmiu) oraz kilku pobocznych opowiadań (trzy z nich znalazły się w tomie „Rycerz Siedmiu Królestw”), a oczekiwanie na kolejne książki amerykańskiego pisarza doprowadza do szału rzesze fanów na całym świecie. Do największych zalet „Pieśni Lodu i Ognia” należą: rozbudowany świat, wyraziści bohaterowie oraz wielowątkowa intryga, pełna dramatycznych wydarzeń, intryg, fałszywych tropów i zaskakujących zwrotów akcji. Martin nie patyczkuje się ze swoimi postaciami, potrafi poświęcać im dużo miejsca, wzbudzić do nich sympatię czytelnika, by następnie drastycznie zakończyć ich żywot. Martwi trochę obniżka literackiej formy autora w dwóch ostatnich tomach. Pośrednio wynika to ze zmiany sposobu prowadzenia opowieści: początkowo narracja skupiała się na wybranych wątkach, ale z czasem zaczęła obejmować wszystkie, nawet najmniej istotne i interesujące wydarzenia.

„Pierwsze prawo”

Joe Abercrombie

Źródło: MAG
  Na świat wykreowany przez Joe Abercrombiego składa się tytułowa trylogia („Ostrze”, „Nim zawisną na szubienicy”, „Ostateczny argument królów”), a także trzy samodzielne powieści, których akcja toczy się po wydarzeniach opisanych w pierwszych trzech książkach. Warto je czytać w kolejności powstawania, by nie zepsuć sobie przyjemności z bycia zaskakiwanym przez autora. Amerykański pisarz wpisuje się w popularne schematy fantasy, ale potrafi jej twórczo wykorzystywać i czerpać inspiracje z różnych źródeł. Trylogia ma jedno z najbardziej zaskakujących i gorzkich zakończeń w fantastyce ostatnich lat, w „Bohaterach” przekształca heroic fantasy w powieść antybohaterską, a „Czerwona kraina” osadzona jest w westernowej konwencji. Abercrombie wspomina, że podczas kreacji postaci wzorował się na Martinie. Widoczne jest to przede wszystkim w bezpardonowym obchodzeniu się z nimi, ale także w nadaniu im wyrazistych cech oraz w dużej dozie cynizmu i czarnego humoru, którym bohaterowie komentują niesprzyjające okoliczności. Lubicie Tyriona? U Abercrombiego jest kilka postaci w tym stylu. Jeśli tego mało, to firmowym znakiem autora jest akcja, akcja i jeszcze raz akcja! Nowa edycja powieści „Ostrze” (wcześniej wydanej jako "Samo ostrze") ukaże się w marcu.

„Niecni Dżentelmeni”

Scott Lynch

Źródło: MAG
  Jednym z popularniejszych motywów w fantasy są przygody łotrzyków. Fritz Leiber już kilkadziesiąt lat temu wypracował wzorzec dwójki kompanów: niewielkiego cwaniaka i towarzyszącego mu siłacza. Wydawałoby się, że nic nowego nie da się w tym zakresie już wymyślić, ale Scott Lynch udowodnił, że ta konwencja jest nadal nośna. Najmocniejszym elementem „Niecnych Dżentelmenów” są właśnie bohaterowie: pomysłowi, zawadiaccy, obdarzeni nieprzeciętnym humorem. Od samego początku budzą sympatię, a spotykające ich tragedie - bo wymowa poszczególnych powieści jest raczej słodko-gorzka – odczuwa również czytelnik. Lynch w każdej książce dość długo nie ujawnia intrygi, od czasu do czasu odkrywając detale, by podtrzymać zainteresowanie. Tworzy też zróżnicowane fabuły. „Kłamstwa Locke’a Lamory” to jeszcze dość typowa opowieść o przekręcie, „Na szkarłatnych morzach” wprowadza elementy marynistyczno-pirackie, a w „Republice złodziei” bohaterowie angażują się w rozgrywkę polityczną. Całość jest zaplanowana na siedem tomów, a premiera czwartego być może nastąpi jeszcze w tym roku, podobnie jak zbioru pobocznych opowiadań.

„Kroniki królobójcy”

Patrick Rothfuss

Źródło: Rebis
  Nastoletni bohater tragicznie traci rodzinę, ale dzięki nieprzeciętnej inteligencji, ambicji i odwadze osiąga sławę, sukces i miejsce w historii. Ile takich fabuł znacie? Dziesiątki? Setki? To poznajcie jeszcze jedną, bo właśnie taki jest punkt wyjściowy „Kronik królobójcy”. To, co wyróżnia serię Patricka Rothfussa, to niestandardowe, pozbawione infantylizmu podejście do opowiadanej historii. Narracja prowadzona jest częściowo w formie retrospekcji – opowieści karczmarza wspominającego swoje życie, pełne fascynujących wydarzeń, ale i smutku. Nie jest to jednakże relacja człowieka spełnionego, a raczej złamanego. Niestety, kolejne tomy powstają w „martinowskim” tempie. Do tej pory ukazały się dwa: „Imię wiatru” i „Strach mędrca” (w polskim wydaniu podzielony na dwa tomy), a na trzeci czytelnicy czekają już kilka lat. Na osłodę właśnie trafia do naszych księgarń „Muzyka milczącego świata”, określana nieco myląco jako część 2,5. Jest to nowela pisana z perspektywy jednej z drugoplanowych postaci cyklu, zupełnie inna w charakterze niż reszta „Kronik królobójcy”.

„Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych”

Steven Erikson

Źródło: MAG
  Gdy myśli się o „Opowieściach z Malazańskiej Księgi Poległych”, do głowy przychodzą takie epitety jak epicki czy monumentalny. Rozpisana na dziesięć tomów historia stanowi tylko wycinek niezwykle bogatego świata, a każdy z jego elementów jest rozbudowany i skomplikowany. Dziesiątki bohaterów, przedziwne rasy, oryginalny system magii i ogromny panteon bogów mieszających się w sprawy śmiertelników to tylko niektóre jego cechy. Pierwszy kontakt oszałamia, łatwo można się zagubić w obcych realiach. Na najprostszym poziomie fabularnym jest to historia o żołnierzach, którzy stawiają czoła przekraczającym ich możliwości siłom… a to tylko jedna z płaszczyzn i wątków pojawiających się w cyklu. Ponadto mnóstwo czarnego, momentami dość abstrakcyjnego humoru, heroizm w czystej postaci i spora dawka strawnie podanego patosu. Gdyby komuś było mało po dziesięciu opasłych tomiszczach, to na tym historia Eriksonowskiego świata się nie kończy. Sam autor napisał kilka humorystycznych, pobocznych nowel, a obecnie pracuje nad prequelową trylogią (ukazał się już jej pierwszy tom - „Kuźnia ciemności”). Ponadto jego przyjaciel i kumpel od gier fabularnych (świat Malazu narodził się właśnie jako ich autorski system RPG), Ian Cameron Esslemont, również powieściowo rozwija realia, aczkolwiek wychodzi mu to słabiej niż Eriksonowi, a i tempo ukazywania się polskich wydań jest w tym przypadku znacznie wolniejsze.

„Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza”

Robert M. Wegner

Źródło: Powergraph
  Polskie fantasy długo tkwiło w cieniu Andrzeja Sapkowskiego. Jeśli nawet pojawiały się ciekawe i oryginalne pozycje, to ginęły w zestawieniu ze sławnym „Wiedźminem”. Niedawno jednak pojawiła się seria, która może wyznaczyć nowe standardy w rodzimej fantastyce… być może dlatego, że jest od dzieła Sapkowskiego inna w niemal każdym aspekcie. „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza” bardziej przypominają anglosaską fantasy, z wielowątkową fabułą, licznymi bohaterami, wykreowanym z rozmachem światem bez słowiański nawiązań i epickimi, czasem ociekającymi wręcz patosem scenami. Robertowi M. Wegnerowi udało się znaleźć między tymi elementami złoty środek, dzięki czemu jego prozę czyta się wyśmienicie. Tworzone przez niego historie wciągają i łapią za serducho. Pierwsze dwa tomy cyklu („Północ-Południe” i „Wschód-Zachód”) są zbiorami opowiadań, w których wprowadzeni zostają bohaterowie i pojawiają się zalążki kluczowych dla serii wątków. Fabuła nabiera rozmachu w pierwszej powieści („Niebo ze stali”), ale i ona stanowi zaledwie przygrywkę do większej całości, wykorzystując zaledwie część z motywów poruszonych w opowiadaniach. Niebawem na półki księgarń trafi czwarta część, „Pamięć wszystkich słów”, po której należy się spodziewać jeszcze większego rozmachu.

„Świat Dysku”

Terry Pratchett

Źródła: Prószyński i S-ka
  Terry’ego Pratchetta i „Świata Dysku” także nie trzeba przedstawiać, ale nie mogło przecież zabraknąć w tym zestawieniu czołowego przedstawiciela humorystycznej fantasy. Seria Brytyjczyka doczekała się już około czterdziestu luźno powiązanych powieści (nie licząc innych pozycji, jak np. czterotomowa, popularnonaukowa seria „Nauka Świata Dysku”), których elementem wspólnym jest tytułowy Świat Dysku oparty na czterech słoniach, które stoją na skorupie A'Tuina - wielkiego żółwia przemierzającego kosmos. Jest jeszcze jeden wspólny mianownik: wyjątkowe poczucie humoru autora, jego niepowtarzalna umiejętność tworzenia satyry i bezwzględne piętnowanie ludzkich przywar. Pratchett sarkazm uczynił swoją bronią. W ramach światodyskowych książek można wyróżnić kilka podcykli powiązanych tematycznie lub głównymi bohaterami, ale bardziej istotne są zmiany w rozłożeniu akcentów, jakie zachodziły w nim na przestrzeni lat. Początkowe powieści miały na celu przede wszystkim bawić, a problemy naszego świata bywały poruszane niejako przy okazji. Dopiero po kilkunastu tomach Pratchett zabrał się na poważnie na komentowanie rzeczywistości; ten etap twórczości Brytyjczyka zresztą należy do najlepszych. Niestety ostatnio – prawdopodobnie za sprawą choroby – tworzy teksty zbyt zaangażowane i gorzkie, przez co zatraciły wcześniejszą lekkość i nośność. Niemniej i tak warto do nich zajrzeć.

„Akta Harry’ego Dresdena”

Jim Butcher

Źródło: MAG
  W niniejszym zestawieniu nie mogło zabraknąć przedstawiciela urban fantasy z magiem-detektywem w roli głównej. Serii z chandlerowskim bohaterem w fantastycznych klimatach noir jest na rynku wiele, ale na ich tle pozytywnie wyróżnia się cykl Jima Butchera. Jego założenia są proste: Harry Dresden to mag do wynajęcia, który od czasu do czasu pomaga policji w sprawach tajemniczych morderstw w Chicago. Klepie biedę, więc często podejmuje się spraw niebezpiecznych, co skutkuje zwykle przykrymi dla jego organizmu konsekwencjami ze strony różnorodnego, nie tylko magicznego tałatajstwa. Dzięki wrodzonemu uporowi udaje mu się dotrzeć do sedna tajemnicy, ale połączenie kodeksu honorowego i specyficznego poczucia moralności sprawia, że zwykle wpada z deszczu pod rynnę. Na razie ukazały się u nas cztery tomy z kilkunastu wydanych na Zachodzie, więc trudno wyrokować, jak seria będzie się rozwijać. W opublikowanych do tej pory z książki na książkę świat się rozwija, a fabuły są coraz bardziej złożone i interesujące. Jeśli ten trend się utrzyma, a kolejne części będą się regularnie ukazywać, to wystarczy czytelnikom tej niezobowiązującej, ale rozrywkowej lektury jeszcze na długo. Dodatkowym smaczkiem „Akt Harry’ego Dresdena” jest udane wplatanie różnorodnych odniesień i elementów popkultury.

„Akty Caine’a”

Matthew Woodring Stover

Źródło: MAG
  Wyobraźcie sobie, że ludzkość odkryła przejście do innego świata, w którym działa magia, żyją różne magiczne rasy, a rozwój technologiczny zatrzymał się gdzieś na etapie Średniowiecza. Jednym słowem: mamy świat fantasy na wyciągnięcie ręki. Co postanawia zrobić ludzkość z tym odkryciem? Stworzyć reality show, w którym specjalnie wyselekcjonowani aktorzy będą przeżywać krwawe przygody w obcym świecie ku uciesze widzów na Ziemi. Losy jednego z nich, kryjącego się pod pseudonimem Caine, śledzi czytelnik cyklu Matthew Woodringa Stovera. Serię tworzą cztery powiązane fabularnie powieści stanowiące świetne współczesne heroic fantasy. Przygody Caine’a są brutalne, pojedynki - opisane bez cenzury, a cel postawiony przed bohaterem jest zawsze trudny do osiągnięcia. Jednocześnie nie jest to tylko prosta rąbanka, gdyż wraz z rozwojem postaci zmienia się też jej stosunek tak do pracodawców, jak i świata, w którym przyszło mu przeżywać przygody. Pojawiające się na tym polu dylematy będą stanowić spiritus movens poczynań bohatera i kanwę poszczególnych tomów. Zainteresowani serią powinni rozpocząć jej lekturę od powieści „Bohaterowie umierają”.
W sprzedaży znajdziecie już powieść „Muzyka milczącego świata” Patricka Rothfussa.
Źródło: Rebis
 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj