Poeci mikrofonu, złotouści sprawozdawcy, gladiatorzy słowa mówionego. Komentatorzy sportowi są w naszym życiu obecni od dzieciństwa – czy tego chcemy, czy też nie. Teoretycznie mają nam pomóc w przyswajaniu wydarzeń rozgrywanych na międzynarodowych arenach. W praktyce ich świat to właściwie coś na kształt osobnego uniwersum. Komentator z biegiem lat stał się już wartością samą w sobie; wybieramy przecież mecze z ulubionym sprawozdawcą, narzekamy na obsadę objaśniających nam ważne imprezy sportowe i jeszcze uwielbiamy doszukiwać się błędów językowych czy przeinaczeń tych, którzy zasiadają przed mikrofonem. Ten ostatni czynnik rozpala nasze umysły od dawien dawna i staje się powodem do licznych żartów. Dzięki takiemu podejściu komentatorzy są wszędzie i właściwie nikt nie zdziwiłby się, gdyby np. Dariusz Szpakowski przyczaił się w naszej lodówce. W poniższym zestawieniu chcemy przybliżyć Wam błędy sprawozdawców, ich niefortunny dobór słów czy karkołomne metafory. W obliczu nadchodzącego EURO 2016 możemy zdać sobie sprawę, że oderwanie od rzeczywistości komentatorów akurat w tym przypadku niekoniecznie musi być powodem do zmartwień. Przecież to element pracy sprawozdawcy, za który także ich kochamy.

Dariusz Szpakowski

Największy z wielkich, którzy zasiadają przed mikrofonem. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Szpakowski komentuje mecze piłkarskie od starożytności i tylko najstarsi górale donoszą, iż kiedyś mogło być inaczej. Czasem sam tworzy boiskowe zasady, ale z pewnością nie jest to jego jedyna zaleta. Ten sprawozdawca posiada bowiem władzę nad życiem i przemijaniem: kreuje tunele czasoprzestrzenne, dzięki czemu Messi zamienia się na murawie miejscami z Maradoną. Potrafi także grzebać polską piłkę nożną z wielką gracją, co udowodnił w ciągu dziesięciu ostatnich minut meczu Słowenia - Polska z 2009 r. Nie do końca też wiadomo, czy Szpakowski to po prostu nie kolejne wcielenie swojego mentora, Jana Ciszewskiego, gdyż panu Darkowi zdarza się przedstawiać jego nazwiskiem. Uwielbia odwoływać się do Absolutu – jego pamiętne „A Jezus Maria!” przybierało już przez lata rozmaite formy, by ostatnio pojawić się jako „Jezus Maria Boruc!”.
Bergkamp trafił bramką w słupek. Bracia-bliźniacy Frank i Ronald de Boerowie, z których większość gra w Barcelonie. Diabeł nie taki straszny, ale nie czerwony, tylko biały, a w zasadzie to kogut. Dostałem sygnał z Warszawy, że mają już państwo obraz, więc możemy spokojnie we dwójkę oglądać mecz. Dzień dobry państwu. Ze stadionu Wembley wita Dariusz Ciszewski. Juventus w tej edycji LM nie strzelił jeszcze głowy bramką. Gareth Bale masowany przez fizykoterapeutę. Na Wembley była to ta sama drużyna, ale zgoła inna. Następuje zmiana w drużynie Juventusu Toruń. Yyy, przepraszam, Dortmund. Rozebrali się i zostali w slipkach, żeby zyskiwać te setne części sekundy.
No url

Włodzimierz Szaranowicz

Podobnie jak Szpakowskiego, Szaranowicza możemy określić mianem komentatora, który w telewizji jest od zawsze. Gdyby ta nie istniała, pan Włodzimierz z pewnością stworzyłby ją sam. Zza mikrofonu opowiada absolutnie o wszystkim, co mu akurat przyjdzie do głowy. Często przez to zapomina wspomnieć o tym, co de facto dzieje się na arenie sportowej. Swego czasu monopolista, jeśli chodzi o komentowanie skoków narciarskich. Posiada niezwykły dar: rozmnaża startujących w zawodach skoczków poprzez przekręcanie ich nazwisk, dzięki czemu z 50 robi się ich około 120. Najlepiej wie o tym Andreas Küttel, który według wykładni sprawozdawcy może mieć przynajmniej trzy imiona i kilkanaście nazwisk. Nieco starsi kibice pamiętają tego komentatora jako Włodzimierza „Hej hej, tu en-bi-ej!” Szaranowicza.
Per analogia można powiedzieć, że Chicago wygrało dwa razy po 4:2 i że teraz też jest taka okazja, ale to zbyt odległa paralela. Pewnie teraz wszyscy, żeby ochłonąć, pójdą, że tak powiem, na jednego. Klimek Murańka zapłodnił naszą nadzieję. Gdy staliśmy na lotnisku we Frankfurcie, czekając na lot do Vancouver, Schlierenzauer ociągał się z odprawą. Podszedł Pointner i zwrócił mu uwagę. Gregor stał i się krzywił, a Pointner podszedł do mnie i powiedział, że zawsze ma z nim jakieś problemy. Dzisiaj, kiedy oni stali się niemal latawcami, wiatr ma ogromne znaczenie. Wczoraj, pomimo 20-stopniowego mrozu, wyraźnie eksponował swoją męskość. 130 m to nie jest 148 m, to jest kilkanaście metrów dalej! A teraz cudowne dziecko szwajcarskich skoków Simon Ammann!… No, już nie dziecko, wyrósł Harry Potter. No, Noriaki Kasai… he, he, he, chyba nie wytrzymał… no, tam na górze nie ma chyba toalet, 3 godziny trzeba wytrzymać… Kasai nie zdaje sobie chyba sprawy, jaki aplauz teraz wśród publiczności wzbudził… W sensie mentalnym trzeba gryźć parkiet, bo inaczej z nimi nie wygramy.
No url

Tomasz Zimoch

Bez dwóch zdań: poeta mikrofonu, przy czym – jak do tej pory – wolał nie wyłaniać się z radiowej budki. No chyba, żeby skomentować skoki celebrytów do wody. Kolejny ze sprawozdawców długowiecznych. Możemy domniemywać, że Zimoch jest uczniem Mickiewicza, Słowackiego i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej albo też to oni byli jego podopiecznymi. Z całej rzeszy komentatorów sportowych najbardziej przypomina MacGyvera: jeśli zamkniesz go w zaciemnionym pomieszczeniu, w którym znajduje się tylko krzesło, gumka-recepturka i zapałki, pan Tomasz nie tylko zda ze swojej obecności relację, ale jeszcze będzie strzelał metaforami z prędkością karabinu maszynowego. Zimoch jest znany także ze swojego zamiłowania do Turcji, a w szczególności do jednego „pana Turka”, który nie chciał skończyć meczu.
Buffon... te jego spodenki. Zawsze się zastanawiam, jak one mogą mu nie przeszkadzać, bo przecież z takich można uszyć chyba ze dwie suknie. Jak krogulec pięknie i agresywnie zaatakował Adam Małysz. Mecze bez goli to jak bar z pustą butelką whisky. Panie Turek! Niech pan tu kończy to spotkanie! Siebie nazywasz kaktusem, bo potrafisz ukłuć, ale kaktus potrafi i pięknie kwitnąć! Studiowałem godzinami o rodzinie kaktusów echinocactus cinnabarinus, ich kwiat kwitnie tak pięknie jak ty dzisiaj na trasie! Tuwimowe radio, ptaki zaczynają śpiewać, Adaś, taś, taś, taś. Walczący jak kobieta o zdradzającego ją męża z kochanką Polańskiego. Za wysoko! Dlaczego tak wysoko! Dlaczego powyżej dwóch metrów i czterdziestu czterech centymetrów strzelałeś, chłopie, a nie nieco niżej: pomiędzy dwa białe słupki! Jesteś i tak Chopinką. Graj nam. Klawisze to twoje narty... To nie Ziemia przyciągnęła Ciebie, a Ty Ziemię... Mężczyźni, jak Lehmann, najwięcej tej śmietanki mają w wieku dojrzałego mężczyzny.
No url
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj