Ostatnie kilkanaście dni upłynęło pod znakiem pokemonów. Te fikcyjne stworzenia doczekały się wreszcie wielkiego powrotu, a wszystko to dzięki premierze Pokemon Go. Ta niezbyt skomplikowana, mobilna produkcja okazała się strzałem w dziesiątkę i stała się fenomenem praktycznie na całym świecie. Wszystko to sprawiło, że sam postanowiłem pobrać grę na swojego smartfona i sprawdzić, jak wygląda to w praktyce. Czytaj także: Wielki powrót Pokemonów, czyli kilka słów o fenomenie Pokemon GO Na początku dostajemy możliwość wykreowania naszej wirtualnej postaci - edytor nie jest przesadnie rozbudowany i pozwala wybrać gotowe elementy spośród kilku dostępnych. Później czeka nas coś dość typowego dla poprzednich odsłon serii, znanych z przenośnych konsol Nintendo - musimy wybrać jednego z trzech dostępnych stworków. Wybór jest bardzo standardowy, bo do naszej dyspozycji oddano Bulbasaura, Squirtle'a i Charmandera. Sam wybór naszego kompana stanowi też wprowadzenie/samouczek do gry i uczy nas... jak sunąć palcem po ekranie, aby rzucić pokeballem. Ta prosta mechanika będzie towarzyszyć nam przez resztę zabawy.

Wygodne buty to mus!

W Pokemon Go trzeba dużo chodzić. Po prostu. Owszem, w grze istnieje przynęta, której można użyć, by wabić do siebie pokemony przez 30 minut, ale to tylko półśrodek. Jeśli chcemy faktycznie uzbierać jak największą kolekcję wirtualnych stworzeń, to konieczne będą długie i częste spacery, zwłaszcza że pokemony pojawiają się naprawdę w przeróżnych miejscach: w centrach miast, lasach, parkach, na obrzeżach - praktycznie wszędzie. No url Spacerowanie zostało tu zresztą wplecione w część mechaniki rozgrywki i przydaje się nie tylko do samego kolekcjonowania, ale też... wykluwania jajek. Aby pozyskać pokemona w ten sposób, konieczne jest przejście określonej odległości - 2,5 lub 10 kilometrów. I chociaż początkowo sam byłem rozbawiony opiniami, jakoby ta gra miała przyczynić się do ruszenia ludzi sprzed komputerów i wpłynąć na ich kondycję, to po kilku godzinach musiałem się z tym zgodzić. Przy Pokemon Go naprawdę można się zmęczyć, zwłaszcza jeśli kariera trenera pokemonów Was wciągnie.

Niewielka ilość gry w grze

Właśnie - jeśli. To słowo klucz. Pomimo wielkiego boomu na Pokemon Go i ekscytacji samym pomysłem sam mam raczej mieszane uczucia odnośnie tej produkcji. Szczerze mówiąc, mam nawet pewien problem z nazywaniem Pokemon Go grą w pełnym znaczeniu tego słowa. Na chwilę obecną jedynym celem jest powiększanie swojej kolekcji pokemonów i przejmowanie gymów - punktów, o które toczą się walki pomiędzy trzema drużynami. Sama forma łapania stworzeń i walki pozostawia też sporo do życzenia i przypomina inne darmowe produkcje mobilne. Całość sprowadza się do przesuwania palcem po ekranie w celu rzucenia pokeballem w pokemona i uderzania palcem w ekran podczas walki. To spory krok w tył względem ostatnich gier z serii dostępnych na konsoli Nintendo 3DS - te są ciągle rozwijane o nowe elementy, takie jak chociażby megaewolucje itd. Stwierdzenie, że główną formą rozgrywki w Pokemon Go jest spacerowanie, nie byłoby chyba nadużyciem. No url To właśnie niewielka dawka gry w grze jest dla mnie największym problemem. Jeśli chcę wyjść na spacer, to wolę zrobić to bez potrzeby ciągłego wpatrywania się w ekran smartfona, gdy zaś chcę pograć mobilnie - wolę sięgnąć po 3DSa lub Vitę. Naprawdę trudno mi przyzwyczaić się do sposobu rozgrywki, jaki proponuje Pokemon Go.

Pokemon GO czy Pokemon NO?

Oczywiście nie oznacza to, że Pokemon Go jest produkcją złą - ba, wręcz przeciwnie. Pod wieloma względami jest to produkt naprawdę innowacyjny, a jego ogromna popularność tylko to potwierdza. Gra powinna przypaść do gustu zarówno fanom serii Pokemon, jak i osobom, które chciałyby częściej uprawiać jakąś aktywność fizyczną, ale nie lubią spacerować bez celu i brakuje im do tego jakiejś motywacji. ‌Pokemon Go warto dać też szansę z jeszcze jednego powodu - dzieło studia Niantic świetnie pokazuje rozwój technologiczny i to, w jakim kierunku może zmierzać wirtualna rozgrywka w najbliższym czasie. To chyba pierwsza produkcja, która w tak dopracowany sposób łączy ze sobą świat realny i cyfrowy, co robi szczególne wrażenie, jeśli Wasz smartfon pozwala na zabawę w trybie AR, gdy pokemony widoczne są na okolicznych terenach. To także świetna okazja dla pokolenia obecnych 25-30-latków, którzy kilkanaście lat temu z wypiekami na twarzy oglądali serial w telewizji, by powrócić do beztroskich czasów i spełnić swoje dziecięce marzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj