Z gwiazdą Dziewczyn rozmawialiśmy podczas tegorocznego Television Critics Association Press Tour w Los Angeles.
JEMIMA KIRKE: Poczekaj, zacznijmy od tego, że zrobię fotkę. Dokumentuję wszystko, co robię tu w LA, aby pokazać potem przyjaciołom, jakie to wszystko dziwne. Skąd jesteś?
KAMIL ŚMIAŁKOWSKI: Z Polski.
Daleko. To co chcesz wiedzieć?
A co możesz powiedzieć? Jak zmieni się twoja postać w nowym sezonie? Dorośnie?
Nie sądzę, żeby to było właściwe słowo. Będzie jakiś progres, ale nie żeby tam zaraz dorosła. Powiedzmy, że stanie się trochę mniej samolubna. Przestanie podchodzić do wszystkiego aż tak lekko. Poszła na odwyk, poszuka prawdziwej pracy. Ciut się zmieni.
Do tej pory twoja postać, Jessa, robiła chyba najbardziej ekstremalne rzeczy...
Tak, ja w tej opowieści ponoć jestem najbardziej wolnym duchem, tą otwartą na wszystko, łącznie z seksem. Ale zawsze, jak ktoś mi mówi o tym seksie, to pytam: gdzie ta moja seksualność, skoro przez cały serial miałam dotąd jedną małą rozbieraną scenę? Jedną. Nie to co reszta.
A chciałabyś mieć więcej takich scen?
Możliwe... Chyba nie powinnam się wypowiadać na ten temat. Zresztą rozumiem ten zabieg. Chodzi o to, żeby nie przesadzić. W takim zestawie za łatwo mogłabym stać się Samanthą z Seksu w wielkim mieście. I tak by było, gdybym była naga w każdym odcinku.
W tej jednej, jedynej scenie zachowałaś się jak profesjonalna kokota...
Wiem. Jak ją zobaczyłam, miałam ochotę zwołać wszystkich znajomych i powiedzieć: "Słuchajcie. To nie tym zajmuję się zawodowo". Ale w końcu taka praca. Na to zgodziłam się, podpisując umowę. To znaczy nie dokładnie na to. Ale to w końcu aktorstwo. Czasem jest zabawnie, czasem nie. Po prostu robimy co trzeba, to, co jest napisane w scenariuszu. Moim zadaniem jest to po prostu zrealizować. Na szczęście nikt nie każe mi robić rzeczy, którym całkowicie się sprzeciwiam.
Jak teraz aktorstwo wpływa na twoją drugą pasję - malowanie?
Tak naprawdę mam teraz trzy prace: jestem mamą, gram w serialu i maluję. Nie da się robić więcej. Często ledwie się wyrabiam z dwiema rzeczami naraz. Nie da się całej trójki robić dobrze. Coś trzeba odpuścić, czasem nawet na chwilę dzieci. Czasem chce się robić tylko jedną rzecz.
Ale to niemożliwe, kiedy ma się dzieci...
Jasne. Rodzicem jestem zawsze, ale czasem jestem tak zmęczona, że krzyczę na własne dzieci. Choć bardzo tego nie chcę.
Ten sezon był dla ciebie chyba trochę mniej męczący, bo nie musiałaś kręcić, będąc w ciąży.
Tak, było wyraźnie milej. Nie byłam gruba, nie męczyłam się tak szybko itd. Zdecydowanie wolę kręcić, gdy nie jestem w ciąży. Papierosy... Dzięki nim czekanie na kolejne ujęcie jest znacznie łatwiejsze.
Zdarza się, że ludzie, którzy tak dużo i intensywnie ze sobą przebywają, mają się już trochę dość - np. w zespołach rockowych będących miesiącami w trasie. Wy też kolejny rok kręcicie w tym samym składzie. Nie jesteście sobą trochę zmęczone?
Nasze życie chyba nie jest aż tak rockandrollowe. My czasami spotykamy się jedynie podczas lanczu. Niewiele mamy tak naprawdę wspólnych scen, dni. To nie tak.
Czytasz reakcje na wasz serial w sieci? Recenzje, komentarze, wpisy na twitterze?
Tak, czytam. Czasami nie wiem nawet po co. Początkowo się przejmowałam, bo wiele z nich było wrednych. Tym gorszych, im bardziej anonimowych - ludzie są strasznymi tchórzami. Nienawidzę tego. Dziś dalej je czytam, ale już bardziej dla zabawy. Czasem późno wieczorem odpalam komputer i patrzę, co tam nowego nawypisywali.
Sprawiasz wrażenie osoby zupełnie innej od Jessy. W jaki sposób odnalazłaś się w tej postaci?
Tak, jestem inna, ale kiedyś byłam w tym miejscu, w którym znajduje się Jessa. Jakieś cztery lata temu - więc nie tak dawno. Moje pierwsze dziecko pojawiło się, gdy miałam dwadzieścia cztery lata - i wtedy wszystko się zmieniło. Czyli miałam szalone życie do tego momentu, a potem stałam się z dnia na dzień mamuśką. Nie znam więc szalonego życia przed trzydziestką, ale chyba jestem w stanie je sobie trochę wyobrazić. Wielu moich przyjaciół jest na tym etapie. Sporo z nimi rozmawiam i rozumiem takie zachowania, choć nie mam własnych doświadczeń.
Widzę, że masz sporo tatuaży...
Tak. Dużo. Nawet chyba za dużo. Już ich nie liczę. Zresztą przestałam je już sobie robić. Kiedyś strzelałam jeden za drugim - chciałam mieć tatuaże! Ale to bardzo boli i nie jest tego warte.
Dobrze, że pasują do postaci Jessy i nie musisz ich zasłaniać.
Dokładnie. Z ich zasłanianiem i pudrowaniem wiąże się mnóstwo kosztów i roboty. Na szczęście tu nikomu nie przeszkadzają.
Jak to jest pracować z tak dobrymi przyjaciółkami?
Fajnie. To wypaliło od samego początku. Na szczęście. Bo przecież wszyscy wiedzą, że praca z bliskimi przyjaciółmi rzadko wypala. Mieliśmy trochę konfliktów, ale na szczęście na czysto zawodowym poziomie. I udało się tego nie przenieść na naszą przyjaźń, choć to zawsze wywołuje trochę zamieszania.
Jakiś przykład?
Prosisz, bym zrobiła coś, o co nie powinno się prosić, by to robić.
Proszę?
To był właśnie przykład.
Trochę mnie wystraszyłaś.
Rozumiem. To nie było do ciebie, tylko powiedziałam, jak któraś z nas mogła zareagować, gdy miesza się pracę z przyjaźnią. Nie pamiętam, czy dokładnie takie słowa kiedyś padły, ale tak właśnie to mogło wyglądać gdzieś na początku. Teraz jest super.
Czy serial zmienił jakoś twoje życie? Mieszkasz z rodziną na Brooklynie. Wychodzisz na spacer i ktoś cię czasem zaczepia?
Owszem, ale bez przesady. Nie jestem wielką celebrytką, za którą biegają paparazzi. Widzę, że czasem ktoś, kto mnie mija, zaczyna kojarzyć, że już mnie gdzieś widział. Zdarza się, że z drugiej strony ulicy ktoś krzyczy: "Świetny serial!". Takie rzeczy. Czasem, rzadko, ktoś mnie zaczepia, mówiąc: "O mój Boże. Możesz powiedzieć coś przez telefon do moich znajomych?". Wtedy próbuję jakoś grzecznie odmówić. Czasem się jednak nie da i trzeba zadzwonić...
Zastanawiasz się już nad swoim życiem po Dziewczynach?
Oczywiście. Trochę się boję, ale trzeba. Tak naprawdę od samego początku myślimy o tym, bo przecież nie mamy żadnej gwarancji kolejnych sezonów (dopóki ich nie ogłoszą). Więc myślimy. Na pewno będzie dobrze. Tyle wiem. Będzie inaczej, ale dobrze.
Myślisz o aktorstwie?
Nie wykluczam. Jak coś się pojawi i mi się spodoba - czemu nie? Na razie nic się jeszcze nie pojawiło.
Ale lubisz grać?
Tak, lubię. Dobrze się z tym czuję i chyba nieźle mi idzie.
A twoje malowanie?
Z nim ostatnio jest gorzej, bo nie mam czasu. Coś się porobiło u mnie z godzinami. Odkąd pojawiły się dzieci, godziny stały się jakieś znacznie krótsze...
Co malujesz?
Ostatnio głównie kobiety. I to jakoś mniej smutne... Dawniej malowałam mnóstwo ludzi przepełnionych melancholią. Teraz wygląda to już jakoś inaczej.