Początek września to od lat największe święto miłośników sprzętów z nadgryzionym jabłuszkiem. Apple podczas jesiennej prezentacji ujawnia kolejną generację iPhone’ów, sprzętów, które wywindowały firmę do kosmicznej wartości 1,07 biliona dolarów. W tym roku Tim Cook również zaprezentował trzy telefony, a wszystkie wyglądają niemal identycznie. To wariacje na temat zeszłorocznego iPhone’a X, który znika z oficjalnej dystrybucji. Topowe modele Xs oraz Xs Max różnią się wielkością wyświetlacza oraz pojemnością baterii. To wszystko. Z kolei w „budżetowym” Xr zastosowano panel LED zamiast OLED-a, zaś główny układ optyczny ma tylko jeden obiektyw. Nowe iPhone’y mają bezramkową konstrukcję znaną z modelu X, co pociąga za sobą kilka zmian w portfolio firmy. Apple na dobre zrezygnowało z zabezpieczania telefonów odciskiem palca i postawiło na system rozpoznawania twarzy, który obecny jest we wszystkich nowych modelach, od Xr po Xs Max. W związku z tym każdy z nich ma charakterystyczne wcięcie przy górnej krawędzi ekranu. Wygląd to jednak nie wszystko, liczy się przede wszystkim to, co urządzenia skrywają pod obudową.

Serca bestii

Tym, co ma wyróżniać wszystkie trzy sprzęty na tle konkurencji, jest nowy, superwydajny procesor A12 Bionic. Według Apple jest to najszybszy układ mobilny na rynku, który został zaprojektowany tak, aby doskonale poradził sobie z pracą z rzeczywistością rozszerzoną oraz grami z zaawansowaną grafiką. Aby pokazać możliwości tego sprzętu, zaproszono do współpracy studio Bethesda, które stworzyło grę Blades na iOS-a, przypominającą mobilnego The Elder Scrolls V: Skyrim. Wygląda obłędnie, ale wstępny gameplay sugeruje, że mechanika będzie bardzo uproszczona. Podczas starcia otrzymamy wyłącznie trzy ruchy do wykonania: atak, cios magiczny i obrona. To wszystko, papier-nożyce-kamień przeniesione do świata Elder Scrolls okraszone piękną grafiką.
Blades, czyli ułomny mechanicznie, ale przepiękny Skyrim na telefony / Zdjęcie: Apple
Znacznie lepiej zaprezentowały się za to aplikacje AR. Homecourt będzie naszym osobistym trenerem koszykówki. Ustaw iPhone’a przed polem do rzutów osobistych, on je rozpozna i automatycznie będzie śledzić twoje ruchy. Dzięki temu policzy, ile skutecznych trafień wykonałeś, oraz zarejestruje kluczowe parametrów każdego rzutu takie jak ugięcie nóg, rąk, szybkość piłki czy moment jej wypuszczenia. Dane te pozwolą przeanalizować błędy, jakie popełniłeś i naprawić je w kolejnych podejściach.
Ćwiczenie rzutów do kosza z Homecourtem może być całkiem dobrym pomysłem / Zdjęcie: Apple
Równie interesująco prezentowała się Galaga AR, wieloosobowa gra w rzeczywistości rozszerzonej, która pozwala rozgrywać partie ze znajomymi. To z pewnością jedna ze ścieżek, którą powinni podążyć twórcy aplikacji mobilnych, jeśli chcą przyciągnąć do siebie graczy znudzonych klasycznymi tytułami mobilnymi. Jestem tylko ciekaw, czy cała ta zabawa z AR nie skończy się tylko i wyłącznie na tytułach zaprezentowanych przez Apple.
Galaga AR, rzeczywistość rozszerzona w trybie wieloosobowym / Zdjęcie: Apple
Wróćmy jednak na chwilę do podzespołów. Na słowa pochwały zasługują również wyświetlacze modeli Xs oraz Xs Max. Wykorzystano tu panele OLED współpracujące z technologią HDR od Dolby Vision, dzięki czemu wyświetlimy na nich obraz o niemal nieskończonym kontraście. Seriale pokroju Dark będzie oglądać się na nich wprost obłędnie. Zwłaszcza na wielkim 6,5-calowym Xs Max, który pracuje w rozdzielczości 2688 na 1242 pikseli. Co więcej, do dyspozycji otrzymamy także głośniki stereofoniczne. Nowe iPhone’y na pewno dogadają się z serwisami VoD oraz miłośnikami filmów W trakcie konferencji Apple chwaliło się także podwójnym aparatem głównym, który ma ponoć robić najlepsze smartfonowe zdjęcia na świecie. A jego magiczną, niesamowitą funkcją będzie możliwość zmiany głębi ostrości nawet po wykonaniu zdjęcia. Brzmi nieźle, prawda? Szkoda, że inżynierowie Huawei wprowadzili to rozwiązanie już na początku roku do modelu P10.

Ale Jobs mógłby kręcić nosem

Mimo iż mamy do czynienia ze świetnym sprzętem, tak naprawdę nowe iPhone’y niewiele różnią się od tego, co reprezentował sobą model X. Co więcej, wprowadzają jeszcze większe zamieszanie do portfolio Apple. Steve Jobs raczej nie byłby zadowolony z premiery tych urządzeń.
Tak wyglądają iPhone'y z serii Xs... / Zdjęcie: Apple
Owszem, A12 Bionic oddaje do dyspozycji więcej mocy obliczeniowej, ale co z tego? Skorzysta z niej tylko grupka największych zapaleńców, reszta użytkowników nawet nie zauważy przyrostu mocy. W końcu co to za różnica, czy aplikacja odpala się w sekundę czy w 0,7 sekundy? Już iPhone X był piekielnie wydajny, te telefony są tylko nieco szybsze. Tim Cook mógł zunifikować wygląd nowej serii, doprowadził jednak do kolejnej fragmentacji rynku iOS-a. W poprzedniej generacji mieliśmy 4,7-calowy model 8, 5,5-calowy model 8 Plus oraz 5,8-calowy model X. W tym roku otrzymujemy do dyspozycji 6,1-calowego Xr, 5,8-calowego Xs oraz 6,5-calowego Xs Max. Steve Jobs przez lata dbał o to, aby rozmiar ekranów w iPhone’ach nie zmieniał się z generacji na generację. Twierdził, że tylko to pozwoli utrzymać deweloperów w ryzach i zapewnić użytkownikom komfort pracy najwyższej jakości. Dziś programiści piszący aplikacje na iOS-a muszą pamiętać, że projektują na pięć różnych iPhone’ów jednocześnie.
...a tak wygląda iPhone Xr / Zdjęcie: Apple
Fragmentacja, którą Jobs tak bardzo krytykował na rynku Androida powoli zaczyna zżerać Apple. Dodajmy do tego wtórne innowacje, a zaczniemy zastanawiać się, po co tak właściwie mielibyśmy przesiadać się ze starszych iPhone’ów. Zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, ile trzeba zapłacić za nową serię. Apple przekroczyło kolejne granice absurdu. Nie owijając w bawełnę, oto ceny tegorocznych iPhone’ów: iPhone Xr 64 GB - 3729 zł iPhone Xr 128 GB - 3999 zł iPhone Xr 256 GB -  4479 zł iPhone Xs 64 GB - 4979 zł iPhone Xs 256 GB - 5729 zł iPhone Xs 512 GB - 6719 zł iPhone Xs Max 64GB  5479 zł iPhone Xs Max 256 GB - 6229 zł iPhone Xs Max 512 GB - 7219 zł Model iPhone Xr miał być tym budżetowym, tymczasem w najtańszej wersji kosztuje tyle, co flagowce z Androidem. Z kolei Xs Max z 512 GB pamięci RAM to wydatek przeszło 7 tysięcy złotych. Wiem, to najlepszy model w ofercie, ale nadal nie mieści mi się w głowie, że ktoś chciałby zapłacić tak absurdalną kwotę za skrzyżowanie smartfona z konsolą przenośną. W tej cenie można kupić dobry telefon, PlayStation 4, PlayStation VR i być może zostanie nam jeszcze kilka stówek na Tomb Raidera czy nowego Spider-Mana. A najśmieszniejsze jest to, że telefony te prawdopodobnie po raz kolejny sprzedadzą się jak szalone. Bo siła marki jest silniejsza niż racjonalne podejście do wydawania pieniędzy. Mam nadzieję, że ta stagnacja i bezpodstawne nakręcanie cen na rynku mobilnym wkrótce się skończy. W tym roku Samsung ma w końcu pokazać pierwszy telefon z elastycznym smartfonem. Liczę na to, że ten sprzęt w końcu zachęci projektantów to odrobiny wysiłku i branża na nowo zacznie walczyć o klienta prawdziwie innowacyjnymi rozwiązaniami, a nie tylko szybszymi podzespołami, których potencjału większość z nas nie wykorzysta.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj