Ojciec chrzestny to filmowy klasyk i dzieło, dzięki któremu kino gangsterskie przezwyciężyło kryzys gatunku. Pierwszy film z trylogii miał premierę prawie 50 lat, lecz pomimo upływu lat sagę o włoskiej rodzinie mafijnej ogląda się doskonale. Przypominamy, dlaczego trylogia Francisa Forda Coppoli jest ponadczasowa i wciąż atrakcyjna dla widzów.
Ojciec chrzestnyFrancisa Forda Coppoli to klasyk kina gangsterskiego i rewelacyjne, ponadczasowe dzieło filmowe. Cała trylogia jest owocem scenariuszowej współpracy reżysera i Maria Puza, którego powieść doczekała się adaptacji w pierwszej części. W filmach świetne kreacje stworzyły takie legendy kina jak Marlon Brando, Al Pacino czy Robert De Niro. Ojciec chrzestny okazał się zaś ogromnym sukcesem kasowym. Pierwsza część szybko pokonała wynik finansowy Przeminęło z wiatrem, a ostatecznie zarobiła 243 miliony dolarów. Druga część przyniosła 193 miliony, zaś trzecia 136 milionów dolarów. Trylogia wielokrotnie uhonorowana została również przez Akademię. Pierwszą część, która premierę miała w 1972 roku, nagrodzono trzema Oscarami - za najlepszy film, scenariusz adaptowany oraz dla Marlona Brando jako najlepszego aktora. Drugi Ojciec chrzestny dwa lata później zgarnął aż sześć statuetek. Ponownie okrzyknięty został najlepszym filmem, Francis Ford Coppola został najlepszym reżyserem, doceniono scenariusz, a także wyróżniono Roberta De Niro za najlepszą rolę drugoplanową, nagrodzono twórców scenografii oraz muzykę Nino Roty. Saga, która była sukcesem przed laty, nie postarzała się jednak i do dziś. To dzieła ponadczasowe - niemalże 50 lat od premiery pierwszej części trylogię ogląda się doskonale. Dlaczego pomimo upływu czasu to wciąż tak dobre i bezsprzecznie warte (ponownego) obejrzenia filmy?
Przede wszystkim, mówiąc o trylogii Coppoli, mamy do czynienia z kinem gatunków najwyższej klasy. Ojciec chrzestny to przykład rewelacyjnego filmu gangsterskiego. Saga opowiada bowiem o losach przywódców jednej z włoskich rodzin mafijnych działających w Nowym Jorku. W Ojcu chrzestnym znajdziemy wszystko to, co lubimy w filmach gangsterskich, całą ikonografię tegoż gatunku. Bohaterowie są gangsterami, wraz z nimi przechadzamy się po ulicach Nowego Jorku, nie zabrakło samochodów i broni. Ale Ojciec chrzestny jest wyjątkowym filmem gangsterskim – to m. in. dzięki niemu kino gangsterskie wyszło z kryzysu, w jakim tkwiło w latach 60. Dzieło Coppoli jest bowiem nieco inne niż jego poprzednicy, a to sprawia, że nawet osoby niebędące miłośnikami tego gatunku doceniają wielkość produkcji Coppoli. Jak w książce Film gangsterski zauważyła profesor Alicja Helman, we wcześniejszych filmach świat gangsterów był światem podziemia, zaś Ojciec chrzestny wyniósł go ku słońcu i ukazał ten świat jako spektakl:
Podziemny świat mroku, koszmar delirycznych snów, strefę cienia w duszy ludzkiej pokazał Coppola w kolorze, blasku i słońcu. Zamienił w olśniewający spektakl, w którym zbrodnia jest widowiskiem, a gra namiętności ludzkich objawia się niczym nie osłonięta.
Akcja Ojca chrzestnego rozpoczyna się w 1945 roku na ślubie i weselu córki Don Vita Corleone. Już sceny otwierające film jasno ukazują nam, z jakim bohaterem i z jakim światem mamy do czynienia. W ważnym dla swojej rodziny dniu ojciec chrzestny przeznacza czas, by pochylić się nad problemami swojej społeczności. Widać, że Don Vito ma swoje zasady, którymi się kieruje i których przestrzeganie respektuje. Wartości ma dla niego przyjaźń, ład i rodzina. Po skończonych interesach nie pozwala zaś zrobić rodzinnego zdjęcia, bo brakuje jednego z synów, Michaela. Scena ta stanowi jednocześnie prefigurację tego, co wydarzy się w pierwszej części.
Co ciekawe, Ojciec chrzestny powstał w czasie, kiedy w kinie królowała kontestacja i kontrkultura, łamanie i kwestionowanie zasad, zaś film Coppoli staje w opozycji do tego. Pierwsza część trylogii stanowi pochwałę wartości takich jak honor, lojalność, solidarność, a przynależność do rodziny jest powodem do dumy. Dzieło stanowi afirmację wręcz ładu, porządku – w świecie Don Vita zasady są po to, by ich przestrzegać. Ten, kto je złamie, musi ponieść konsekwencje, a taryfa ulgowa nie istnieje nawet dla członków rodziny.
Ojciec chrzestny jest filmem ciekawym, będąc bowiem pochwałą porządku, konserwatywnych zasad i patriarchalnej, hierarchicznej struktury. Don Corleone stoi na czele rodziny mafijnej, a w sprawowaniu władzy pomagają mu synowie. Mężczyźni mają być twardzielami, a nie, jak mówi ojciec chrzestny, „mazać się jak baby”. Kobiety zaś nie biorą udziału w interesach, mają o nie nie pytać, tylko zajmować się dziećmi. Mężowie zaś muszą zapewnić im bezpieczeństwo. Bo, jak zaznacza Don Vito, kto zaniedbuje rodzinę, nie jest prawdziwym mężczyzną. Rodzina wydaje się być najwyższą wartością, a przy stole i dzieciach nie mówi się o interesach. Ten świat wartości powoli odchodzi jednak wraz z odejściem Don Vito. My zaś z zafascynowaniem i nostalgią oglądamy tę schyłkowość.
Bo świat Ojca chrzestnego fascynuje. Fascynuje świat zasad i rodzimy mafijnej. To środowisko obce większości z nas, a przez to tak pociągające. Porywają nas też bohaterowie, tak różni przecież od osób, które na co dzień spotykamy. To silne postaci o silnych charakterach. Bohaterowie często bezwzględni. Ich niesamowite losy i przejmujące historie ojców chrzestnych poznajemy zaś dzięki rewelacyjnym scenariuszom. Mamy szansę zobaczyć, jaką drogę przeszedł Vito Corleone – od sieroty, która do USA przybywa z niczym, po szefa rodziny mafijnej, który może wszystko. Obserwujemy, jak klarowały się jego zasady, jak rodził styl jego działania - oferowanie przysług i składanie ofert nie do odrzucenia. Obserwujemy wreszcie zgoła inną, lecz jeszcze bardziej przejmującą drogę Michaela. Od absolwenta amerykańskiej uczelni, intelektualisty, który nie jest skory do gangsterskich potyczek i udziału w szemranych rodzinnych interesach, aż po bezwzględnego mściciela, który przejmuje biznesy ojca i zostaje nowym ojcem chrzestnym, a wreszcie w trzeciej części w mężczyznę, który rozlicza się z przeszłością, szuka odkupienia i robi miejsce dla nowego przywódcy rodziny, by samemu żyć w spokoju według swych nowych, a może dotychczas jedynie głęboko ukrytych, zasad. Sama saga jest niezwykle ciekawa również ze względu na różnice pomiędzy ojcami chrzestnymi i świetne kreacje stworzone przez poszczególnych aktorów. Vito Corleone, sportretowany przez Marlona Brando i Roberta De Niro pierwszy ojciec chrzestny, to patriarcha, gangster starego typu. Sam wypracował sobie swoją pozycję. Michael zaś zostanie ojcem chrzestnym, ponieważ to życie niejako zdecydowało za niego i wiele robi, by zalegalizować interesy. Warto wspomnieć, że Al Pacino dzięki świetnej roli Michaela otrzymał nominację do Oscara i zyskał światową sławę.
Losy fascynujących bohaterów zostały ukazane za pomocą rewelacyjnie zaaranżowanych scen. Chociaż każda z części trwa około trzech godzin, to ze względu na świetną dramaturgię czujemy, że tyle właśnie trwać powinny. Dzięki mistrzowskiej realizacji akcję śledzimy z ogromnym zainteresowaniem i nie zmienia się to nawet przy kolejnym seansie po latach. Jest sporo scen, które trzymają nas w napięciu, uczuciu zagrożenia, a rewelacyjne zakończenia robią na nas niemałe wrażenie. Filmy z trylogii wzbudzają w widzach naprawdę silne emocje. Zarówno wtedy, kiedy giną bohaterowie, których lubimy, pomimo tego, iż czynią rzeczy niegodziwe, jak i wtedy, kiedy jest nam szkoda niewinnych ofiar gangsterskich porachunków. Ojciec chrzestny wciąż jest aktualny i bardzo porusza, ponieważ odwołuje się do podstawowych instynktów, do najbardziej emocjonujących życiowych doświadczeń, oraz porusza mocne tematy. Są tu i zemsta, i zdrada, i śmierć, i strata. Gra toczy się często o najwyższą stawkę – o życie. Trzecia część zaskakuje nas zaś poruszającym tabu motywem - romantycznej miłości między kuzynostwem, miłości „grzesznej i niebezpiecznej”, lecz fascynującej. Co więcej, pomimo tego, iż Ojciec chrzestny jest filmem gangsterskim, ma nawet kilka wzruszających momentów.
Niewątpliwym atutem Ojca chrzestnego są widowiskowe sceny przemocy. To jeden z tych filmów, w których okrucieństwo fascynuje, lecz jednocześnie brutalne sceny wciąż nie przekraczają pewnych granic. Obserwujemy wiele brutalnych śmierci, do których doszło w brawurowo zrealizowanych scenach. Wystarczy wspomnieć o rzezi w kasynie, morderstwie linką czy zabójstwie Sonny’ego.
Tym jednak, co z przeważającej mierze sprawia, że Ojciec chrzestny jest tytułem kultowym i nawet po latach atrakcyjnym dla widzów, jest jego klimat. Trylogia oferuje nam niepowtarzalne doświadczenie odbiorcze i pozwala przenieść w świat mafijnego świata. Czerpiemy bowiem ogromną przyjemność z przebywania w tym świecie, które podbite jest jednak ciągłym poczuciem niebezpieczeństwa. Jesteśmy przecież w środowisku mafijnym i mamy świadomość, że w każdej chwili może wydarzyć się coś złego. Bo tu sceny rodzinnej sielanki lub ujęcia sycylijskiej, słonecznej prowincji, skontrastowane są ze światem pełnym przemocy i gangsterskich porachunków. Wyjątkową oprawę dla tego wszystkiego tworzy muzyka Nino Roty i jedne z najbardziej charakterystycznych motywów muzycznych w historii kina. Przede wszystkim jednak w filmach czuć pewną nostalgię i to ona w głównej mierze odpowiada za klimat. Film ukazuje bowiem świat zasad, który bezpowrotnie odchodzi.
Film Coppoli jest ponadczasowy z jeszcze jednego powodu. Portretuje świat rodzin mafijnych, które przecież w rzeczywistości również w Nowym Jorku działały. Produkcja może uchodzić więc za swoiste świadectwo tamtych czasów. Dla wielu scen, postaci, sytuacji czy pomysłów, które znalazły się w Ojcu chrzestnym, inspiracją była rzeczywistość, fakty. Naprawdę istniał gangster o przydomku „ojciec chrzestny”. Także scena zabójstwa w włoskiej restauracji została zaczerpnięta z biografii członka jednej z rodzin mafijnych, a zamach na Dona Vito był zainspirowany prawdziwym zamachem na gangstera zwanego Don Ciccio.
Ojciec chrzestny to klasyk kina. Klasyk, który absolutnie się nie zestarzał. Świat mafijnych porachunków i osobiste historie członków rodziny Corleone niezmiennie wciągają i fascynują. Seanse pozwalają zaś widzom na nostalgiczność, za którą tak kochamy kino, i która sprawia, że zawsze możemy wrócić do świata, który już nie istnieje.