Zestawiając obok siebie pierwsze odcinki obu serii, widać, że Pakt potrafi kopiować Mammon bardzo dokładnie, powtarzając nawet poszczególne ujęcia. Z drugiej strony polscy scenarzyści zdecydowali się wprowadzić spore zmiany w fabule. No url Zacznijmy jednak od obsady. Marcin Dorociński jako prowadzący śledztwo dziennikarz Piotr wypada wiarygodnie. Magda Cielecka w roli żony jego brata nie ma wiele do zagrania w pierwszym odcinku, ale biorąc pod uwagę klasę tej aktorki, można mieć nadzieję, że dobrze wywiąże się ze swojego zadania w kolejnych epizodach. Zdecydowanie wyróżnia się Jacek Poniedziałek w roli uwikłanego w aferę brata Piotra - mimo że słów pada niewiele, czujemy grozę położenia, w jakim się znalazł. Zastanawiałem się, w jaki sposób polscy scenarzyści potraktują postać ojca Piotra, który w oryginalnej wersji jest pastorem, co ma bardzo duże znaczenie dla przebiegu akcji. Niestety polscy ewangelicy nie dostali szansy (gwoli przypomnienia - parę lat temu premierem był protestant, więc tzw. szerokie masy mają świadomość, że ktoś taki istnieje), a ponury ojciec okazał się być wojskowym w stopniu pułkownika, który mieszka na terenie jednostki wojskowej w chacie z bali i rzeźbi świątki (sic!). Poważnym mankamentem jest scenografia. W Norwegii, gdzie toczy się akcja Układu, wnętrza charakteryzuje w większości typowo skandynawski funkcjonalizm i ascetyczna estetyka, co doskonale współgra z atmosferą produkcji - uczuciem osaczenia i osamotnienia głównego bohatera. Nie mamy jednak wrażenia sztuczności, wierzymy, że w tym otoczeniu mieszkają i pracują ludzie. Polski scenograf poszedł tym samym tropem, niestety efekt końcowy jest bardzo wątpliwy. Wnętrza wyglądają równie wiarygodnie jak serialowy szpital w Leśnej Górze. Na niekorzyść działa też kręcenie większości zdjęć w dzień, co nie buduje napięcia (w oryginale większość akcji dzieje się w nocy, podkreślając tym samym wrażenie samotności Petera w walce z tajemniczym Układem), a jedynie odsłania mankamenty techniczne realizacji. Oby zmieniło się to w kolejnych odcinkach. No url Całkowitą wpadką jest scena finałowego tajemniczego samobójstwa, która w oryginale wypada niesłychanie dramatycznie i wbija widza w fotel. U nas dostajemy za to długie ujęcie jadącego samochodu, który uderza w samotnie stojące drzewo (ach, ten polski suspens). Jest to do tego stopnia niewiarygodne, że jedna z uczestniczek pokazu, w którym też uczestniczyłem, wybuchnęła gromkim śmiechem. Jeden odcinek to jednak zdecydowanie za mało, żeby wyrobić sobie ostateczną opinię. Mam nadzieję, że w kolejnych poziom będzie wyższy, bo dobrych polskich seriali kryminalnych ciągle jest mało. Tak czy owak, Paktowi nie będzie łatwo dorównać oryginałowi. Na razie Norwedzy są górą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj