O tym, że trudno zaistnieć w Hollywood wie każdy. Przez centrum światowej kinematografii przewija się wielu utalentowanych aktorów, reżyserów, scenarzystów czy operatorów. Konkurencja jest ogromna i należy cały czas potwierdzać swoją wartość dla przemysłu, biorąc czynny udział w tworzeniu fantastycznych produkcji. Szczególnie obcokrajowcy, którzy przybywają do Hollywood muszą pracować ciężej od swoich kolegów i koleżanek po fachu. Polacy, którzy znaleźli swoje miejsce w Fabryce Snów przyczynili się do powstania wielu kultowych dzieł kinowych, a także odpowiadali za samo powstanie amerykańskiej kolebki rozrywki, kładąc fundamenty pod ważne dla całej branży tryby, które obracają filmową machinę prosto ze Stanów Zjednoczonych. Oto historia polskiego wkładu w wielkość Hollywood. Czym byłyby seansy kinowe w wielkich multipleksach bez projektorów filmowych, które odpowiadają za przekaz obrazu widzom? Odpowiedź wydaje się banalnie prosta - takie pokazy nie miałyby racji bytu. Człowiekiem, który w ogromny sposób przyczynił się do powstania zjawiska oglądania filmów w kinach był Siegmund Lubin - amerykański wynalazca polskiego pochodzenia, który przyszedł na świat jako Zygmunt Lubszyński. Kiedy Lubin był jeszcze mały, jego rodzina wyemigrowała do Berlina. Na uniwersytecie w Heidelbergu mężczyzna zdobył tytuł doktora okulistyki. Jak się potem okaże kierunek, w którym Siegmund nabył wiedzę, będzie bardzo ważny dla jego wkładu w przemysł filmowy. W 1868 roku Lubin wyruszył do USA, aby tam pracować jako wędrowny handlarz soczewkami optycznymi, jednak po poślubieniu Anny Abrams i zostaniu ojcem zdecydował się osiedlić wraz z rodziną w Filadelfii. Tam też rozpoczął pracę w wyuczonym zawodzie. Pewnego dnia na Wystawie światowej w Chicago Siegmund zobaczył zoopraksiskop. Urządzenie, które rzucało serię obrazów w sposób, który sprawiał wrażenie ruchu. Ta technika bardzo zainteresowała Lubina, dlatego wynalazca postanowił zakupić kamerę od Francisa Jenkinsa, aby kręcić własne filmy. Z czasem Lubin znacznie przerobił twór Jenkinsa. Tak powstał cineograf - pierwsze dzieło Siegmunda - maszyna, która pomogła twórcy w kręceniu kolejnych filmów. W późniejszych latach reżyser opatentował kolejne kamery i projektory, które znacznie pomniejszył, co pozwoliło mu nagrywać relacje z miejsc wypadków, uatrakcyjniając repertuar oferowany widzom. Lubin założył także w Filadelfii pierwszy multipleks, w którym pokazywał swoje produkcje, a niedługo potem interes przerodził się w sieć kin. Nie wiadomo jak wyglądałby przemysł filmowy, gdyby Siegmund pewnego dnia nie zainteresował się powstawaniem ruchomych obrazów. Cały świat zna charakterystyczne logo wytwórni Warner Bros, która odpowiada za kultowe produkcje filmowe, takie jak trylogia Władcy Pierścieni, The Dark Knight czy The Matrix. Za powstanie tego medialnego giganta także odpowiadają osoby polskiego pochodzenia. Historia wytwórni bierze swój początek od czterech braci Warner, emigrantów z Polski żydowskiego pochodzenia – Alberta, Sama i Harry’ego – urodzonych w Karasnosielcu jako Aaron, Szmul i Hirsz Wonsal oraz Jacka urodzonego w Kanadzie jako Itzhak Wonsal. Panowie za namowami Sama sprzedali swój rodzinny majątek, konia imieniem Bob oraz zastawili w lombardzie zegarek ojca, aby zakupić projektor kinowy za 150 dolarów. Tak zaczęła się ich przygoda z kinematografią. Na początku bracia prowadzili objazdowe kino, pokazując jedyny posiadany przez nich film Napad na ekspres, by następnie kupić małe kino, które nazwali The Cascade Movie Place. Jednak posiadali je tylko przez rok, ponieważ postanowili porzucić prowadzenie kin na rzecz dystrybucji filmowej. Założyli świetnie prosperujące przedsiębiorstwo General Film Company, sprzedając je po jakimś czasie za ogromną – wówczas – sumę 52 tys. dolarów. W 1910 roku bracia Warner postanowili „przebranżowić się” po raz kolejny i zajęli się produkcją filmową. Ich pierwszy film Dante’s Inferno odniósł kasowy sukces, dlatego bracia postanowili założyć firmę dystrybucyjną w Los Angeles. Po pewnym czasie zaistnieli na prężnie rozwijającym się kalifornijskim rynku. Pierwszym znaczącym filmem - pod względem produkcyjnym - okazał się obraz My Four Years In Germany, który potępiał potworności dokonane przez Niemców podczas I Wojny Światowej. Dzieło osiągnęło zarówno sukces komercyjny, jak i artystyczny, co spowodowało, że braci było stać na założenie wytwórni filmowej. W nowym przedsiębiorstwie wiceprezesem do spraw produkcji został Jack Warner, a drugim wiceprezesem jego starszy brat Sam. Mimo sukcesów następnych filmów wytwórni, Warner Bros nadal nie mogła się mierzyć z hollywoodzką Wielką trójką: Paramount Pictures, MGM i First National. Przełomowym momentem dla koncernu było stworzenie pierwszego krótkometrażowego filmu dźwiękowego Śpiewak z jazzbandu. Było to możliwe przez porozumienie z firmą Western Electrics i wykorzystaniu opracowanej przez nią technologii Vitaphone. Dzięki ogromnemu sukcesowi produkcji Warner Bros stało się jedną z największych wytwórni filmowych na świecie. Niestety, nie doczekał tego Sam Warner, który zmarł na zapalenie płuc tydzień przed premierą ich przełomowego dzieła. Po jego śmierci całość władzy w firmie przejął Jack. Dzisiaj Warner Bros to jeden z największych graczy w przemyśle filmowym, a wszystko dzięki polskim braciom. Seria filmów o przygodach Agenta Jej Królewskiej Mości - Jamesa Bonda jest obecnie jedną z najbardziej znanych i kasowych franczyz na świecie. Miliony widzów czekają na każdą kolejną odsłonę wyczynów najsłynniejszego, kinowego szpiega. Jednak filmy o Agencie 007 nigdy nie powstałyby, gdyby w przemyśle filmowym nie pojawił się pewien mężczyzna z Warszawy, Samuel Goldwyn - żyd polskiego pochodzenia, który naprawdę nazywał się Szmul Gelbfisz. Ten człowiek dał światu wytwórnię MGM, której logo z ryczącym lwem stało się symbolem hollywoodzkiej potęgi. Po wyemigrowaniu do Stanów Zjednoczonych Samuel początkowo zajął się sprzedażą rękawiczek, a po czasie stał się jednym z najbardziej znanych handlowców w branży. Jednak wkrótce Goldwyn skierował swój wzrok ku przemysłowi filmowemu i to z nim pragnął związać swoje życie. Przyszły producent postanowił stworzyć spółkę wraz ze szwagrem. Panowie w współpracy ze scenarzystą Cecilem B. DeMillem stworzyli swój pierwszy film - western The Squaw Man, który dał początek temu gatunkowi. Niedługo potem Goldwyna wyrzucono z firmy, która następnie przekształciła się w Paramount Pictures. Producent razem z nowymi wspólnikami założył kolejne przedsiębiorstwo - Goldwyn Pictures Corporation, które wkrótce po zmianach kierowniczych stało się znaną dzisiaj wytwórnią Metro-Goldwyn-Mayer. Koncern był prawdziwym liderem amerykańskiego przemysłu filmowego, gdzie tworzono wysokiej jakości produkcje kinowe, w których występowały największe gwiazdy kina, takie jak Clark Gable czy Greta Garbo. Dzięki MGM widzowie mogli obejrzeć Gone with the Wind,Singin' in the Rain czy The Wizard of Oz, a wszystko to za sprawą pewnego pana z Warszawy. Polacy w Hollywood nie tylko doskonale sprawdzali się jako wynalazcy i producenci, ale również jako aktorzy w wielkich produkcjach filmowych. Wiele gwiazd Fabryki Snów nie kryje się ze swoimi polskimi korzeniami. Do tego grona należy Scarlett Johansson, której dziadkowie pochodzili z naszego kraju. Aktorka jest obecnie jedną z największych gwiazd Hollywood i ma na koncie role w takich produkcjach, jak The Avengers, Lost in Translation czy The Prestige. Podobnie sprawa ma się z Jesse Eisenbergiem, którego prababcia była Polką. Aktor jest dzisiaj jednym z najbardziej rozpoznawalnych i rozchwytywanych artystów w Fabryce Słów, który może się pochwalić głównymi rolami w fantastycznym The Social Network oraz w kasowym hicie Now You See Me. Ta dwójka to tak naprawdę tylko szczyt góry lodowej grupy aktorów z polskimi korzeniami, do której należą także Juliette Binoche, Mia Wasikowska czy Adrien Brody. Wielką gwiazdą Hollywood kina niemego również była Polka, czyli słynna Pola Negri - naprawdę Apolonia Chalupec - aktorka urodzona w Lipnie. Negri przybyła do Fabryki Snów w 1923 roku i szybko zyskała sławę i uznanie krytyków za role w takich produkcjach, jak Hiszpańska tancerka czy Zakazany raj. Jak widać Hollywood zawsze było bardzo silne pod względem polskiej reprezentacji aktorów. Ogromne znaczenie dla wielkości Fabryki Snów miały dzieła tworzone przez wybitnych polskich reżyserów, kompozytorów, operatorów i scenografów. Najwybitniejszymi przedstawicielami tej pierwszej grupy są oczywiście Andrzej Wajda, Roman Polański oraz Agnieszka Holland. Filmy pana Andrzeja Wajdy wpisały się złotymi zgłoskami do historii światowego kina. Reżyser został czterokrotnie nominowany do Oscara  w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny za produkcje Ziemia obiecana, Panny z wilka, Człowiek z żelaza oraz Katyń. W 2000 roku twórca odebrał statuetkę Akademii za całokształt twórczości. Dzieła pana Andrzeja odcisnęły piętno na przemyśle filmowym i stały się wielką inspiracją dla innych twórców z Fabryki Snów. Bardzo szanowanym i wziętym reżyserem w Hollywood jest Roman Polański, który do każdej kolejnej swojej produkcji angażuje największe aktorskie sławy z amerykańskiego środowiska filmowego, które chcą mieć w swoim portfolio rolę w jego dziełach. Roman Polański może pochwalić się również Oscarem za reżyserię The Pianist - widowiska, które na gali w 2003 roku zgarnęło łącznie trzy złote statuetki. Natomiast Agnieszka Holland tworzenie produkcji filmowych świetnie łączy z reżyserią popularnych amerykańskich seriali, takich jak House of Cards czy The Killing. Polska szkoła operatorów filmowych jest uznawana za jedną z najlepszych na świecie, dlatego nikogo nie powinna dziwić obecność reprezentantów naszego kraju w czołówce hollywoodzkich autorów zdjęć. Prym wiedzie tutaj Janusz Kamiński - ulubiony operator legendarnego Stevena Spielberga. To właśnie dzięki polskiemu twórcy widzowie mogli obejrzeć fantastyczne wizualnie widowiska, jak Saving Private Ryan, Minority Report czy War of the Worlds. Oczywiście doskonałej pracy operatora nie mogła pominąć Akademia, która sześciokrotnie nominowała twórcę do swoich nagród. Oscarowa kapituła dostrzegła także geniusz innego polskiego autora zdjęć. Mianowicie Sławomira Idziaka, który został wyróżniony za pracę wykonaną w produkcji Black Hawk Down. W Hollywood z wielkim szacunkiem traktowana jest również praca pochodzących z Polski kompozytorów: Jana A.P. Kaczmarka oraz Abla Korzeniowskiego. Pierwszy z nich to zdobywca Oscara za muzykę do produkcji Marzyciel, którego doskonały warsztat możemy podziwiać także w takich filmach, jak Hachi: A Dog's Tale i Niewierna. Natomiast drugi twórca to bardzo ceniony autor odpowiedzialny za muzykę do A Single Man i Nocturnal Animals. Wielką renomę w Hollywood zdobył także duet polskich scenografów, Allan Starski i Ewa Braun, którzy otrzymali Oscara za swoją pracę wykonaną w filmie Schindler's List Stevena Spielberga. Polski kunszt techniczny, otwarty umysł, wielka wyobraźnia i swoista wirtuozja w pracy sprawiają, że twórcy i odtwórcy z naszego kraju są bardzo ważnymi ogniwami w maszynie Hollywood. Obywatele Polski odegrali dużą rolę w kreowaniu amerykańskiego przemysłu filmowego, który możemy podziwiać obecnie. Mam nadzieję, że będą mieć taki wpływ również na przyszły kształt Fabryki Snów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj