Wszyscy znamy go jako twórcę Osiedla Swoboda i znakomitego Czerwonego Pingwina, ale mało kto wie, że Śledziu stoi także za sukcesem nowej animacji Kacperiada, której wyreżyserował dwa odcinki.
DAWID MUSZYŃSKI: Teraz powinienem się do Ciebie zwracać chyba „Panie reżyserze”?
Michał Śledziński: Początkujący reżyserze (śmiech). Jak na razie odpowiadałem tylko za dwa odcinki Kacperiady jako reżyser, a współtworzyłem 10.
I jak się czujesz w nowej roli?
To nie jest do końca nowa rola. Tworząc komiksy też jest się reżyserem, scenografem, operatorem, oświetleniowcem.
Owszem, ale podczas tworzenia komiksu odpowiadasz sam za siebie, a tu musisz dowodzić pokaźną grupą ludzi.
To prawda i tu był pewien problem na początku. Zanim rozpocząłem moją przygodę z reżyserią Kacperiady, w Human Ark zajmowałem się przez dwa lata animacją 2D. Byłem częścią małej komórki wyznaczonej do pracy nad Tymkiem i Mistrzem oraz sekwencjami z Muchomścicielem. Przez to, wstyd się przyznać, ale nie wiedziałem dokładnie, która osoba czym się w firmie zajmuje podczas tworzenia produkcji 3D.
A coś jeszcze Cię w tej pracy zaskoczyło, czy raczej było to płynne przejście z jednej funkcji na drugą?
Nie miałem chyba większego problemu ze zmianą, ponieważ tak jak wcześniej powiedziałem, rysowanie komiksów ma w sobie sporo z reżyserii. Obie prace polegają w pewnym sensie na „manipulowaniu” uwagą widza. Różnica polega tylko na tym, że robiąc serial musisz przestrzegać dużo więcej reguł, niż podczas tworzenia komiksu. Chociażby po to, aby zachować przynajmniej minimum spójności w projekcie reżyserowanym przez pięć osób.
A jak to się w ogóle stało, że zaproponowano ci reżyserowanie Kacperiady?
Jestem reżyserską hieną (śmiech). Te dwa odcinki dostałem tylko i wyłącznie dlatego, że ekipa reżyserska w naszej firmie była zajęta nagrywaniem reklam, których u nas powstaje bardzo dużo. Nie miał kto ich wyreżyserować, dlatego wkroczyłem ja. Pierwszy odcinek na przykład dostałem już trochę rozgrzebany, z nagranymi kwestiami aktorskimi. Tak od początku do końca to zrealizowałem tylko odcinek z papugą.
Były nerwy podczas premiery zorganizowanej dla dzieci?
Ogromne. Stanąłem sobie z boczku, by obserwować ich reakcje i finałową wersję odcinka, który prezentowaliśmy. To może dziwnie zabrzmi, ale ja takiej w pełni skończonej wersji to przed tym pokazem nie widziałem. Do późnej nocy siedzieliśmy nad poprawkami i ostatnimi szlifami, nie było czasu aby na spokojnie obejrzeć całość. Ale odbiór był bardzo pozytywny. Ludzie uśmiechali się podczas seansu. Śmieli się w odpowiednich momentach, co też jest ważne, bo oznacza, że ta moja „manipulacja” się udała. Zauważyłem, ku mojej satysfakcji, że dzieciaki pokochały Muchomściciela.
To może czas, by i on dostał swój własny serial?
To moje marzenie. Chciałbym, by w sklepach były dostępne figurki Muchomściciela takie jak He-Mana. Albo przytulanki. Już oczami wyobraźni widzę takiego dużego, pluszowego Muchomściciela. To by było super.
Pracujecie nad kolejnym sezonem?
Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli przyznam, że ruszamy już z pracą nad drugim sezonem. Mamy napisanych chyba 13 epizodów. Działam już nad moim kolejnym odcinkiem.
Ale nie tylko Kacperiadą się zajmujesz. Podobno ruszyło się coś w kwestii kinowej wersji Osiedla Swoboda?
Na początku myśleliśmy, by była to animacja. Nawet z Olą Terpińską napisaliśmy scenariusz, który po skończeniu okazał się nie spełniać naszych oczekiwań. To nie było to. Ta historia nadawała się na komiks, ale nie na film. Sprawa chwilę odleżała i postanowiłem sam coś napisać. Jednak scenariusz, który powstał, pochłonąłby pewnie 30 mln zł, a nikt mi nie da takich pieniędzy na film z dużą liczbą efektów specjalnych. Tak więc znowu plany się zmieniły. Teraz historia zatoczyła koło i wróciliśmy do pomysłu adaptacji opowieści, którą znają czytelnicy Produktu. Film będzie osadzony w latach 90., z całym tym charakterystycznym klimatem, który temu okresowi towarzyszył.
I w jakim stadium jest teraz ten projekt?
Reżyser Mateusz Głowacki pisze teraz scenariusz. Jestem fanem jego krótkiego metrażu pod tytułem Grzybobranie. Gdy jego kandydatura została mi przedstawiona, to wiedziałem, że to jest odpowiedni człowiek. Podoba mi się jego styl. Tworzy małe kino, skupione na swoich bohaterach. Oni są jednocześnie bohaterem zbiorowym. Tego oczekuję właśnie po aktorskiej wersji Osiedla Swoboda.
A dlaczego chcecie, by to był film aktorski, a nie animowany?
A czemu nie? Ja rozumiem, że komiks z racji swojego formatu jest bardzo bliski animacji i te obie sfery świetnie by się uzupełniały. Z drugiej strony Osiedle wydaje mi się taką historią, która może się też sprawdzić jako film aktorski. Nakręcony za nieduże pieniądze w czerni i bieli na przykład. Przecież pomysł na stworzenie Osiedla Swoboda narodził się w mojej głowie z fascynacji filmem ClerksKevin Smith. Nieśpiesznym, obyczajowym kinem rozgrywanym na małej przestrzeni.
Rozumiem, że to będzie projekt z nieznanymi dotąd szerzej aktorami, a nie Szycem i Karolakiem?
Nie rozmawialiśmy jeszcze o obsadzie, ale w jednym się zgadzamy. To muszą być jeszcze niezgrane, nowe, młode twarze.
Jest jeszcze Czerwony pingwin, który też świetnie nadaje się na serial animowany. Taki polski odpowiednik One Piece.
Jejku, jakie to by było dobre! Ta opowieść jest idealnie skrojona na taki zakręcony serial animowany. Ale skąd na to wszystko brać czas i pieniądze? W wolnym czasie wycinam sobie postaci i robię taki ruchomy komiks, by zobaczyć jak to się prezentuje.
W Human Ark – firmie, w której teraz pracujesz powstaje również film Podróż smokiem Diplodokiem. Jak bardzo zaawansowane są prace nad tym projektem?
Pracujemy nad kolejnym teaserem, którym będziemy się chwalić za zamkniętymi drzwiami. To kolejna wprawka i poligon doświadczalny dla całego studia. Wciąż powstaje masa projektów, zarówno 2D jak i pełnych środowisk w 3D. Rozbieramy scenariusz Wojtka Wawszczyka na części, szukamy najsłabszych ogniw w historii, która już na tym etapie jest świetna. W dużym skrócie, czuć w powietrzu, że cała ekipa za moment ambitnie rzuci się na bardzo głęboką wodę. Nie mogę się tego doczekać.
Powoli nasza animacja zaczyna wracać do czasów świetności. Platige Image też pracuje nad filmem animowanym dla dzieci pod tytułem Fatima.
I fajnie, że to się wszystko zaczyna odradzać. Pamiętam jak byłem mały i na angielskim kanale Sky 1 w poranku dla dzieci leciał Miś Uszatek. Brytyjczycy wciąż czują sentyment do naszej animacji, przecież Piotruś i Wilk, zrealizowany w studiu SE-MA-FOR, który zdobył w 2008 roku Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany, był zrobiony za pieniądze z UK. Jak widać, powoli zmierzamy w odpowiednim kierunku.
W sobotę o godzinie 11.00 rozpocznie się maraton Kacperiada na Canal+ Family.