W 1988 roku światło dzienne ujrzał film przygodowy, który do dziś przez wielu wspominany jest z rozrzewnieniem. Mowa o Willow, efektownej produkcji fantasy pełnej mieczy, magii i złych potworów, która za sprawą uniwersalnego przekazu podbija serca i dzieci i dorosłych. Mimo pozytywnego odbioru, film nie okazał się sukcesem finansowym, co powstrzymało jego twórców od tworzenia kontynuacji. A szkoda – być może dziś mielibyśmy kolejną świetną sagę przygodową...? Aczkolwiek w ostatnich tygodniach pojawiła się informacja o tym, że są prowadzone rozmowy na ten temat. Może powrót po latach? Reżyserem filmu Willow był Ron Howard, zaś scenarzystą i producentem wykonawczym – George Lucas. Reżyser Gwiezdnych Wojen planował zekranizowanie tej historii od lat, jednak jak szybko się okazało, wcale nie tak łatwo jest wydać przygodowy film fantasy w latach 80. Wiele wytwórni odrzuciło propozycję dystrybucji i współfinansowania projektu, wierząc, że ten szczególny gatunek nie okaże się większym sukcesem. Ich uprzedzenia miały wynikać z doświadczeń z wcześniejszymi produkcjami, takimi jak Dragonslayer, Krull, czy Legend, które pomimo wysokiej jakości, nie odniosły sukcesu w kinach. Zostały docenione dopiero na latach dzięki rynkowi VHS. Marzeniem Lucasa było, by Willow zarobił przynajmniej tyle co E.T. the Extra-Terrestrial. Niestety w czasie premiery produkcja miała dużą konkurencję – na ekranach gościły Crocodile Dundee II, Big i Rambo III, które przyciągnęły do siebie większą część widowni. Zyski w box office pozostawiały zatem wiele do życzenia, jednak wydania VHS (później DVD) przyniosły pewną korzyść. I choć nadzieje na sequele spaliły na panewce, George Lucas nie chciał tak szybko żegnać się wykreowanym przez siebie światem – postanowił więc stworzyć książkową kontynuację tej historii, wydając na rynek kolejne powieści takie jak Shadow Moon, Shadow Dawn i Shadow Star, należące do trylogii The Chronicles of the Shadow War. Współtwórcą powieści był Chris Claremont, uznany i nagradzany komiksowy scenarzysta.
fot. materiały prasowe
Wróćmy jednak do filmu, bowiem sama jego produkcja również obfituje w wiele wartych uwagi ciekawostek. Główną rolę w filmie grał Warwick Davis – to właśnie on, chłopak z rasy Nelwyn, ma za zadanie oddelegować niemowlę z powrotem do świata ludzi, by ocalić tym samym swój lud przed atakami wroga. Davis i George Lucas spotkali się jednak już znacznie wcześniej, bowiem na planie filmu Star Wars: Episode VI - Return of the Jedi, gdzie aktor grał Wicketa W. Warricka, jednego z Ewoków. Jak głoszą niektóre źródła, rola Willowa została napisana specjalnie dla Warwicka Davisa – Lucas był nim na tyle oczarowany, że w swoim nowym filmie widział przede wszystkim jego. Co ciekawe, Davis w momencie wejścia na plan miał zaledwie 17 lat i stawiał dopiero pierwsze kroki w swojej aktorskiej karierze. Casting do produkcji był naprawdę bardzo duży – biorąc pod uwagę fakt, że akcja rozgrywała się również w miejscu zamieszkałym przez Nelwynów, twórcy potrzebowali do filmu wielu niskich aktorów. Sam Davis wspomina, że do pracy zatrudniono ich około 230 – warto wspomnieć, że wśród nich znaleźli się także Peter Burroughs i Samantha Davis, czyli późniejsi teść oraz żona Warwicka Davisa. To jednak nie jedyna romantyczna relacja, jaka rozkwitła na planie Willowa – swoją drugą połówkę odnalazł tu także Val Kilmer, który wcielał się w postać Madmartigana. Po zakończeniu produkcji, aktor ożenił się z Joanne Whalley, która zagrała rolę Sorshy. A skoro już o Madmartiganie mowa – wiedzieliście, że to właśnie ten bohater jest wymieniony w napisach końcowych jako pierwszy? Sam George Lucas wyraził swoje niezadowolenie tym faktem, bo uważał, że to Willow jest głównym bohaterem produkcji i to Davisowi należy się to wyróżnienie. Niemniej jednak, praktyka umieszczania głównych nazwisk w dalszej części listy jest powszechna w przemyśle filmowym – tak samo było na przykład z Christopher Reeves, który w filmach o Supermanie został wymieniony pod nazwiskami Marlona Brando i Gene’a Hackmana.
fot. materiały prasowe
Val Kilmer podczas pracy na planie polegał przede wszystkim na własnej wyobraźni – informacje wskazują na to, że znaczna część kwestii aktora była improwizowana. Wcześniej do tej roli brany pod uwagę był również John Cusack, który niestety przegrał na etapie przesłuchań. Cusack do dziś nazywa to jedną ze swoich największych zawodowych porażek. A wracając do Kilmera – aktor uległ na planie małemu wypadkowi. Podczas przerwy w kręceniu scen w klatce, próbował wyjść na zewnątrz by rozprostować nogi. Wówczas łańcuch pękł, a klatka spadła mu na stopę, powodując późniejsze utykanie. Bardziej spostrzegawczy widzowie twierdzą nawet, że kuśtykanie aktora jest wyraźnie widoczne w scenie, gdy Madmartigan i Willow docierają do Razieli Fin. To jednak nie koniec wypadków na planie – Joanne Whalley przypadkowo wbiła swój miecz w stopę kaskadera zamiast w ziemię, natomiast David Steinberg, aktor grający Meegosha, rozciął sobie łuk brwiowy podczas przewrotki na łyżwach. Skaleczenia zatuszowano jednak makijażem i produkcja toczyła się dalej. Warwick Davis na potrzeby swojej roli musiał nosić perukę – długie włosy widoczne na plakatach nie są jego własnymi. Przygotowując się do roli, musiał również nauczyć się specjalnego akcentu, jazdy konnej, walki mieczem i – przede wszystkim – opieki nad małym dzieckiem. W bezpiecznych scenach niemowlę było prawdziwe – Elorę Danan grały dwie sześciomiesięczne bliźniaczki, którym również zakładano peruki. W scenach akcji jednak wyręczało je naturalnych rozmiarów mechaniczne dziecko, zdolne do poruszania ustami oraz całą głową . Dziecko-robot ważyło nieco więcej niż kilkumiesięczne aktorki. Musiało być również bardziej wytrzymałe, zwłaszcza w scenach, w których niosący je Willow upada. Ciekawostką jest również inny fakt - praca na planie trwała tak długo, że dziecięce aktorki zaczęły stawać się coraz większe i większe, wyrastając z nosidełka. W pewnym momencie twórcy stwierdzili zatem, że potrzebują szybko nowego dziecka – w potrzebie pomógł drugi asystent reżysera, Gerry Toomey, który zaangażował do produkcji swoją nowonarodzoną siostrzenicę. Dziewczynka nie została jednak wymieniona w napisach końcowych. A same bliźniaczki, które grały Elorę od początku produkcji, nie powróciły więcej do aktorstwa. Oto pozostałe ciekawostki z planu produkcji:
  • Potworne psy to tak naprawdę rottweilery w gumowych maskach i włochatych kostiumach
  • Podczas kręcenia zdjęć w okolicach zamku twórcy mieli poważny problem ze stadem świń, które miały akurat okres godów. By odciągnąć zwierzęta od siebie, używano wiader zimnej wody.
  • Willow, żegnając się z Elorą, wymawia jej imię i nazwisko. Dopiero po jakimś czasie zorientowano się, że nie ma on prawa go znać, w związku z czym scenę trzeba było kręcić ponownie. Tym razem ze zdaniem: „Żegnaj, mała dziecinko”.
  • Ron Howard, reżyser filmu Cocoon, zrezygnował z tworzenia jego sequela by poświęcić się pracy nad Willow. Reżyser spotkał się z Warwickiem Davisem również na planie filmu o Hanie Solo, który niebawem wchodzi na ekrany kin.
Zobaczcie zdjęcia z produkcji:
fot. materiały prasowe
+20 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj