Tematem pierwszego dnia festiwalu będzie koncert "Pachnidła", do którego muzykę napisali Tom Tykwer (także reżyser), Johnny Klimek oraz Reinhold Heil. Panowie gościli już na jednej z poprzednich edycji, na której zaprezentowano fragmenty muzyki z tego samego filmu. Muzyka Tykwera, Heila i Klimka oddziałuje na zmysły i emocje, stwarzając poczucie obcowania z ulotnym, a jednocześnie bardzo intensywnym bogactwem zapachów wszelkiej maści, od tych najpiękniejszych, po te najbrzydsze. Koncert składał się z większości fragmentów, lecz w tym roku będziemy mogli obejrzeć cały film z orkiestrą, która będzie na żywo grać ilustrację. Patrząc na pozostałe prace muzycznego tria, "Pachnidło" jest czymś wyjątkowym. Jest to bez wątpienia ich najbardziej nadająca się do słuchania praca, z której przeciętny wielbiciel muzyki filmowej, nie zagłębiający się w techniczny kunszt, będzie mógł czerpać z niej przyjemność. Niesamowita emocjonalność partytury i różne, wpadające w ucho tematy powinny ponownie na żywo brzmieć fenomenalnie. Tykwer obecnie z rodzeństwem Wachowskich pracuje nad superprodukcją science fiction "Cloud Atlas" - prawdopodobnie reżyser coś wspomni o tym i może wyjawi, czy ponownie niemiecki trio będzie odpowiadać za oprawą muzyczną.

Poniżej nagranie z koncertu "Pachnidła" na 2. Festiwalu Muzyki Filmowej.

Bohaterem drugiego dnia będzie Wojciech Kilar, najwybitniejszy polski kompozytor, który od wielu lat z powodzeniem pisze muzykę także w Hollywood. Dla wielu z nas Kilar zawsze będzie się kojarzyć z fenomenalną "Draculą" Francisa Forda Coppoli. Niezaprzeczalnie jest to jego najdoskonalsza praca w kinie, która nawet po latach fantastycznie działa z obrazem, a na albumie słucha się ją z nieukrywaną przyjemnością. Klimat grozy, różnorodne, niezapomniane tematy czy budowanie wielkich emocji to tylko kilka z zalet "Draculi". Chociaż Wojciech Kilar ma na koncie wiele wspaniałych filmów, żaden nie zapisał się tak mocno w świadomości przeciętnego słuchacza. Czasem zastanawiam się, co by było, gdyby to jednak Kilar, jak mówiono, został zatrudniony do "Władcy Pierścieni".

Nigdy nie wgłębiałem się w twórczość Kilara, zwłaszcza w jego wcześniejsze prace, z których najbardziej pamiętna jest "Ziemia obiecana". Najciekawiej było w latach 90., kiedy właśnie wyszedł "Dracula", ale także tak dobre w jego wykonaniu kompozycje jak "Portret Damy", "Dziewiąte wrota" czy "Pan Tadeusz". Nie zapominajmy również o jego wkładzie w "Pianistę" Polańskiego. Po 2000 roku kompozytor porzucił kino, gdzie poza filmem Polańskiego pracował przy amerykańskim dramacie "We Own the Night" czy polskiej "Zemście". Szkoda, że nie pracuje już w filmach, zwłaszcza przy ciekawych, hollywoodzkich produkcjach, bo na pewno wciąż drzemie w nim potencjał na coś niezapomnianego. Niestety, współczesne kino opiera się na prostocie formy i treści, tworząc muzykę na masową skalę, która nie niesie ze sobą nic więcej. Dlatego w Hollywood w największych produkcjach pracują kompozytorzy rzemieślnicy, najczęściej spod skrzydeł Hansa Zimmera, którzy zastępują miejsce osobom mającym w odróżnieniu od nich odrobinę talentu. Można rzec, że nie jest to miejsce dla kogoś takiego jak Kilar, który ma zupełnie inne podejście do tworzenia muzyki. Bardziej prawdziwe, emocjonalne, w którym najważniejsza jest jakość.

Gwiazdami ostatniego dnia będzie uznana reżyser, Julie Taymor oraz światowej sławy kompozytor Elliot Goldenthal. Wiemy, że koncerty będą podzielone na dwie części. Pierwsza skierowana do wielbicieli serii science fiction "Obcy". Goldenthal zajmował się tylko trzecią częścią, która była ona punktem zapalnym jego wielkiej kariery. Przed nim przy "Obcych" pracowali Jerry Goldsmith oraz James Horner. "Obcy 3" kompozytora jest jednym z najmroczniejszych score'ów w historii kina, który perfekcyjnie buduje atmosferę w filmie Davida Finchera. Nie rozwija ona tematów poprzednich części, ale za to jest przesycona technicznymi fajerwerkami, które powinny zadowolić wielbicieli zagłębiania się w nie podczas słuchania. Sam album jest ciężki w słuchaniu i tak naprawdę skierowany jest do wymagającego odbiorcy. Z obrazem podczas koncertu w hali ocynowni chemicznej powinno tworzyć to piorunujący efekt ociekający fantastycznym klimatem. Wydarzenie dla fanów serii jest idealną okazją dla przypomnienia sobie filmów oraz poczucia klimatu na żywo tuż przed kolejną odsłona w postaci "Prometeusza".

W drugiej części koncerty Goldenthala usłyszymy jego prace z filmów Julie Taymor. W tym słynnego "Tytusa Andronikusa", który w kinie czysto komercyjnym został spopularyzowany przez "300". Wielu z Was może nie znać tej historii, ale Tyler Bates, kompozytor "300" dokonał dosłownego plagiatu jednego z tematów Goldenthala (do posłuchania poniżej), a sprawa zakończyła się w sądzie. Spora reprezentacja prac Goldenthala nie jest przeznaczona dla typowego widza, który po muzykę filmową sięga okazjonalnie. Natomiast w jego karierze były wyjątki, w której zamiast przesyconej technicznym kunsztem nie nadających się do słuchania poza filmem kompozycji, tworzył coś prostego, z wpadającymi w ucho tematami. Należy wspomnieć tutaj o "Wywiadzie z wampirem", którego muzyka dla wielu jest klasyką, a której jakość stoi na bardzo wysokim poziomie. Takim przykładem jest także "Frida", za którą zasłużenie zdobył Oscara. W odróżnieniu od poprzednich prac tutaj oparł się na emocjach i wspomnianej prostocie. Słucha się tego wyśmienicie i zarazem zmusza do myślenia. Co się stało, że Goldenthal tak bardzo zaskoczył i zmienił swój styl? Na pewno wpływ na to miała reżyser filmu i zarazem jego żona, Julie Taymor. Czasem można się zastanowić, które oblicze kompozytora jest lepsza dla kina, a które dla przeciętnego słuchacza. Prawdopodobnie po trochu każde, bo razem tworzą intrygującą całość i ważna historię muzyki filmowej.

 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj