Razer tym razem nieco odpuszcza typowo gamingowe podejście do sprzętu, serwując nam coś bardziej przyziemnego. Jak sprawia się Orochi?
Razer coraz mocniej panoszy się na rynku nie tylko gamingowym, ale i lifestyle'owym. Wystarczy wymienić
testowanie przez nas słuchawki Opus, wszelkie akcesoria, ubrania czy niedawno wypuszczoną na rynek... maseczkę. Dzisiaj natomiast przyglądamy się czemuś, co stoi na granicy tych dwóch światów.
Bo choć Orochi reklamowana jest jako ultralekka myszka gamingowa i sprawdza się w tym aspekcie znakomicie, to należy wziąć jedną rzecz pod uwagę. Nie jest to pełnowymiarowy gryzoń. Nie jest to też z drugiej strony typowa wersja mini do laptopa. Ze swoimi dziesięcioma centymetrami długości znajduje się gdzieś pomiędzy nimi. Oferuje dzięki temu dużo większą mobilność – łatwiej zmieścić ją do plecaka czy torebki – i nie idzie przy tym na żadne kompromisy względem jakości i funkcjonalności. Dodatkowo myszka może łączyć się z komputerem zarówno za pomocą dołączonej przejściówki USB, jak i modułu Bluetooth, co ogranicza liczbę zbędnych akcesoriów i/lub zajętych portów.
Orochi posiada 6 programowalnych klawiszy (albo 10, jeśli korzystamy z funkcji Hypershift). Możemy te konfiguracje zapisywać w dowolnej liczbie osobnych profili, między którymi będziemy się swobodnie przełączać. Zapisane konfiguracje mogą też uruchamiać się automatycznie w zależności od używanej aplikacji – np. Photoshopa, Worda czy po prostu gier. Urządzenie samo wykrywa, która z tych aplikacji aktualnie jest obsługiwana, i płynnie przechodzi nie tylko na inną czułość, ale też i skróty klawiszowe.
Konstrukcja sprawia wrażenie taniej i kruchej (głównie przez wagę), jednak naprawdę jest solidna i wytrzymała. Plastik jest lekko teksturowany, co powoduje, że mimo niewielkich rozmiarów nie ma żadnych problemów z pewnym chwytem.
Według producenta przeciętna bateria litowa wytrzymuje, w zależności od wybranej metody komunikacji, do 425 godzin przy łączności radiowej i do 950 godzin przy Bluetooth. Pokrywa się to z moimi doświadczeniami – gdy używałem obu tych połączeń, urządzenie pracowało mniej więcej przez 2 miesiące przy 10-godzinnym dniu pracy. Niektórych może odstraszyć decyzja o zastosowaniu zwykłych paluszków, a nie wbudowanego akumulatora, ale moim zdaniem to dobry krok, który zwiększa mobilność urządzenia
Podsumowując: Razer Orochi V2 to świetna myszka, komfortowa w obsłudze i bezkompromisowa, jeśli chodzi o mobilność. Czy warto w nią zainwestować nieco ponad 300 złotych? Zdecydowanie tak, bo choć nie jest to mała kwota, to jednak dostajemy za nią jakość na świetnym poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h