Środowisko Reduty Dobrego Imienia obejrzało 557 produkcji fabularnych i stwierdziło, że wzmianki o Polsce są incydentalne i neutralne. 36% obejrzanych filmów i seriali dokumentalnych zawiera motywy, które według członków fundacji są przekłamaniami. Mamy tutaj zarówno „polskie obozy zagłady”, jak i brak wzmianek o Polakach ratujących Żydów, polskich działań partyzanckich czy istnieniu Państwa Podziemnego. Jednym słowem, gdyby raport miał skupiać się na naprawdę poważnych naruszeniach, musiałby stwierdzać, że przypadki są incydentalne, a wręcz pojedyncze. Nie można winić przecież twórców filmowych, że kręcąc produkcję na dany temat, nie poruszają kwestii polskiej. Czy Reduta Dobrego Imienia chciałaby, żeby każdy film i serial o II wojnie światowej miał z zasady przydzielone wątki polskie? Jeszcze ciekawiej robi się, gdy członkowie fundacji zaczynają wyciągać wnioski na temat tego, co przed chwilą zobaczyli na ekranie.
Mieszkali tu głównie Żydzi i Polacy. Żydów zabito w pogromach, Polaków wyrzucił Stalin, a potem przyszli naziści i wymordowali tych, którzy zostali” – oto cytat z dobrze ocenianego serialu HBO pod tytułem Czarnobyl.
Środowisko reduty dopatrzyło się tutaj ataku na Polskę, ponieważ skontrowali powyższe słowa takim komentarzem:
Wątek polski zawarty w opowieści dotyczącej historii Czarnobyla jest szkodliwy i całkowicie nieprawdziwy. Zestawiając Polaków z Żydami i informując o późniejszym pogromie, tworzy się wrażenie, że to właśnie Polacy dokonali tej zbrodni. (…)
To jednak nie wszystko. Słynne stały się już słowa na temat miodu. Tutaj jednak oddajmy głos samym autorom raportu.
fot. Reduta dobrego imienia
Taki perełek jest więcej.  Poniżej opis kolejnego filmu.
fot. Reduta Dobrego Imienia
Wydźwięk staje się jeszcze bardziej kuriozalny, gdy twórcy piszą o filmach i serialach, w których Polski nie było. Znamienny jest tu przykład Furii z Bradem Pittem. Film pokazuje w pozytywnym świetle niektórych nazistów, a wzmianki o Polsce brak. Jakże to tak? Nie znając kontekstu politycznego, trudno odnaleźć klucz, jakiego używali autorzy raportu. Momentami można odnieść wrażenie, że ktoś kierowany paranoją wskazuje zagrożenie tam, gdzie go absolutnie nie ma. Autorzy mają oczywiście do tego prawo, jednak mniej ciekawie robi się, gdy raport ten wpisuje się w pewną linię polityczną w naszym kraju i to, co dla nas wydaje się absurdalne, dla innych jest śmiertelnie poważną sprawą. Zauważmy też, że nie każdy, kto zapoznał się z tezami Reduty, natrafi na branżowe media i dziennikarzy, którzy nie pozostawiają na raporcie suchej nitki. Część twardego konserwatywnego elektoratu pod wpływem tekstu nie tylko umocni się w swoich przekonaniach, co zradykalizuje. Co więcej, u niektórych środowisk może pojawić się niechęć do platform streamingowych i ogólnie, kultury zachodu. Wrażenie to pogłębiają wnioski pana Macieja Świrskiego, reasumujące raport. Abstrahując już od łopatologicznego i absurdalnego charakteru (trzeba kręcić polskie superprodukcje i zaprzyjaźnić się z włodarzami Netflixa, żeby nas nie krzywdzili), całość doskonale wpisuje się w konkretny manifest polityczny. Strumień informacji płynący do głów polskich odbiorców albo nie jest satysfakcjonujący dla obecnie rządzących, albo jest niepełny i fałszywy. Wynikiem tego trudno zbudować tożsamość narodu, którego wartościami stałyby się patriotyzm, szacunek do władzy i wiara w Boga. Trzeba zawładnąć umysłami widzów, poprzez jak najczęstsze realizowanie wysokobudżetowych produkcji opiewających wyżej wspomniane idee. Alternatywą byłaby otwarta wojna z Hollywood, ale jak Reduta słusznie zauważa, zaszkodziłoby to Polsce. Stworzyłoby wizerunek rządzących naszym krajem jako grupy zapalczywych nacjonalistów, próbujących narzucić hegemonię przekazu swoim obywatelom, ingerując w ich kulturę. W związku z tym, że nie chcielibyśmy, żeby ten obraz zaistniał w świadomości ludzi zachodu, stawiamy na przyjaźń i spokojną rozmowę. Reduta Dobrego Imienia nie wzięła pod uwagę jednak tego, czy druga strona w ogóle zrozumie jej intencje. Zwłaszcza że kolejne plany fundacji są jeszcze bardziej niepokojące.
fot. HBO
Wszystko wskazuje na to, że środowisko Reduty weźmie się wkrótce za motywy związane z religią czy kwestiami LGBT. Taki kierunek jest do przewidzenia, bo to kolejne elementy dyskursu, który dzieli nasz kraj. Prawicowy elektorat chętnie mówi o lewicowej propagandzie, a jak wiemy, filmów i seriali opiewających liberalny światopogląd jest na platformach VOD bardzo dużo. Możliwe, że takie dokumenty będą pojawiać się cyklicznie, a Polska znów narazi się na śmieszność. Warto zadać pytanie, czy podobne działania budują dobry wizerunek kraju za granicą? Nie funkcjonują również w intencji krzewienia narodowego ducha w społeczeństwie, bo większość odbiorców potraktowała raport jako słaby żart, a nie konstruktywny tekst. Zapewne wśród radykałów i konserwatystów Reduta znalazła posłuch, ale na szczęście polskie społeczeństwo wciąż jest na tyle świadome, że odrzuca wszystko, co próbuje ingerować w naszą kulturę. Miejmy nadzieję, że kolejne pokolenia również wyrobią sobie odporność w tej kwestii, bo władza ma to do siebie, że nigdy nie przestaje indoktrynować.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj