Co do tego, że koncertowi muzyki filmowej w sali kongresowej jest daleko do Festiwalu Muzyki Filmowej, który od czterech lat odbywa się w Krakowie, nikogo nie trzeba przekonywać. Z pewnością nie było to wydarzenie najważniejsze dla polskiej sceny muzycznej, o Europie nie wspominając. Jednak bynajmniej nie te fakty sprawiły, że szłam na ten koncert z mieszaniną niepokoju i ciekawości.
Ku mojemu wielkiemu zdumieniu okazało się, że tegoroczny program imprezy jest identyczny jak ten z roku ubiegłego. Widzów przez muzyczne ścieżki prowadziła prezenterka radia RMF Classic Magdalena Miśko-Jackowska, orkiestrą dyrygował Maciej Sztor. Co się zmieniło? Jedynie sama orkiestra. W 2011 nasze ucho pieściła Polska Orkiestra Radiowa natomiast tego roku słuchaliśmy aranżacji Polskiej Orkiestry Symfonicznej.
Z ciekawością patrzyłam na schodzących się ludzi. Przyjemnym zaskoczeniem okazało się, to, że mimo powtarzalności repertuaru fani twórczości Johna Williamsa, Hansa Zimmera i Allana Silvestriego wypełnili salę kongresową po brzegi.
Jak na wydarzenie powiązane z filmem przystało, koncert rozpoczął się od skomponowanej onegdaj przez Alfreda Newmana czołówki wytwórni 20th Century Fox. Następnie zostaliśmy przeniesieni zarówno dźwiękowo jak i wizualnie do odległej galaktyki w świat filmowej sagi o rycerzach Jedi i ciemnej stronie mocy. Przy tej sposobności organizatorzy postanowili powtórzyć zeszłoroczny sukces i zaprosili postacie z gwiezdnej sagi. Szczególnie wielki aplauz zyskało pojawienie się pomiędzy muzykami samego Lorda Vadera. Jak nietrudno się domyśleć, utwory powiązane z „Gwiezdnymi Wojnami” wypełniły lwią część koncertu.
[image-browser playlist="597657" suggest=""]
Następnie na scenę wdarł się niepokojące dźwięki ze „Szczęk”, a potem utwory z „Parku Jurajskiego” i stary dobry motyw towarzyszący przygodom Supermana.
Nie mogło zabraknąć też dzieł gigantów, których można określić poniekąd mianem uczniów Johna Williamsa. Sporych emocji dostarczyła mieszanka utworów z „Gladiatora”, które w połączeniu z wokalem Anny Lasoty spowodowały, iż po publiczności przebiegł wyczuwalny dreszcz. Podobnie miała się sprawa ze ścieżką Jamesa Hornera z „Titanica”. Tu również towarzyszyły nam aranżacje operowe Anny Lasoty. Bardzo miłym zabiegiem było przeniesienia kamery na kilka ujęć w publiczność. Operator nie pokazywał twarzy widzów, a jedynie splecione dłonie par z pierwszych rzędów.
Zakończenie poprzedziła muzyka z „Forresta Gumpa”. Jako podsumowanie wysłuchaliśmy bukietu najpopularniejszych tematów Johna Williamsa: „Gwiezdne Wojny”, „Szczęki”, „Sperman”, „Harry Potter”, „Poszukiwacze Zaginionej Arki” i „E.T”
Dobre soundtracki zaczynają żyć własnym życiem niezależnie od filmu. Potrafią zawładnąć naszym sercem, uruchamiać wyobraźnię, dawać przyjemne oderwanie od rzeczywistości. Każdy znany mi fan muzyki fimowej do swoich ulubionych utworów wraca niezliczoną ilość razy. Jednakże, może organizatorzy powinni na przyszły rok sięgnąć po twórczość innego kompozytora?
Autor: Agnieszka Kołodziej